Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów skontrolował 13 przedsiębiorstw energetycznych. Niemal we wszystkich umowach podpisywanych z klientami znalazły się postanowienia sprzeczne z prawem.
Jeżeli dostawca stwierdzi, że ze względu na stan majątkowy odbiorcy zapłata rachunku za prąd byłaby wątpliwa, może żądać zabezpieczenia – to tylko jedno z zakwestionowanych przez UOKiK postanowień zamieszczanych w umowach, które muszą podpisywać z przedsiębiorstwami odbiorcy prądu. Jak wynika z raportu urzędu niedozwolonych klauzul jest więcej – na przebadane 44 wzorce, aż 37 zawierało nieprawidłowości.
101 uchybień
Kontrolę u sprzedawców i dostawców energii przeprowadziła delegatura UOKiK we Wrocławiu. Badaniu zostały poddane m.in.: Enea Operator z Poznania, Energa Obrót oraz Energa Operator z Gdańska, RWE Polska z Warszawy, Tauron Sprzedaż z Krakowa oraz Vattenfall Distribution Poland. We wzorcach umownych stosowanych przez przedsiębiorców stwierdzono łącznie 101 różnego rodzaju uchybień.
– Najczęściej prezes urzędu kwestionowała postanowienia ograniczające odpowiedzialność przedsiębiorcy za nienależyte wykonanie umowy oraz niezamieszczanie w kontrakcie wymaganych przez prawo informacji – informuje Małgorzata Cieloch, rzecznik prasowy UOKiK.
Bez odpowiedzialności
W czasie kontroli okazało się, że większość nie chce ponosić odpowiedzialności za przerwy w dostawie prądu, jeżeli są one wynikiem wystąpienia np. obfitych opadów deszczu. Zgodnie z zakwestionowanymi postanowieniami – w takich przypadkach konsument nie miał prawa ubiegać się o rekompensatę.
– Zdaniem UOKiK sytuacje wyjątkowe, takie jak warunki atmosferyczne czy strajki, nie zawsze mogą być uznane za siłę wyższą. Szczególnie tak nazwane nie mogą być sytuacje występujące cyklicznie i dające się przewidzieć – np. opady śniegu zimą w naszej części Europy – mówi Małgorzata Cieloch.
Niedozwolone klauzule
Ponadto prezes UOKiK uznała za niezgodne z prawem postanowienie pozwalające przedsiębiorcy żądać od konsumenta dodatkowego zabezpieczenia. W przypadku gdyby konsument takiego zabezpieczenia nie udzielił, zakład energetyczny nabywał prawo do wypowiedzenia umowy bez zachowania terminu wypowiedzenia.
– Zdaniem urzędu nie istnieją ani podstawy prawne uzasadniające żądanie zabezpieczenia umowy, ani przepisy zezwalające na natychmiastowe rozwiązanie jej w przypadku braku wymaganych gwarancji – twierdzi Małgorzata Cieloch.
Urzędowi nie podobało się postanowienie, na mocy którego konsument, który nie zgadzał się z kosztami wykonanych prac, bezwzględnie musiał najpierw je uregulować, by nie stracić możliwości wnoszenia roszczeń. Chodzi tu o rozliczenia za przyłączenie nieruchomości do sieci energetycznej.
Tymczasem prawo stanowi, że odbiorca powinien mieć możliwość weryfikacji ceny na etapie realizacji umowy.
Efektem kontroli będzie skierowanie przez prezesa urzędu pozwów o uznanie za niedozwolone postanowień stosowanych przez 10 przedsiębiorstw energetycznych, a także wszczęcie 13 postępowań w sprawie naruszenia zbiorowych interesów konsumentów.
Komentarze (2)
Pokaż:
NajnowszePopularneNajstarszeBudują na cudzych gruntach w samowoli budowlanej linie energetyczne, następnie od tych właścicieli wołają opłaty za przesył prądu przez ich nieruchomości.
Jeżeli właściciel zażąda należną zapłatę za bezumowne korzystanie z jego nieruchomości pod linię energetyczną to wskazują, że mieli prawo do gruntu do budowy linii na podstawie umowy podobnej do umowy użyczenia bez odpłatnego korzystania z gruntu.
Pomijają fakt, że w celu uzyskania pozwolenia na budowę takiej linii to do wniosku musieli przedłożyć pisemną zgodę właściciela gruntu lub uzyskać na podstawie ustawy o gospodarce gruntami i wywłaszczeniu decyzję o posiadanym prawie do gruntu, gdzie przy tej decyzji organ administracja państwowej ustalał odszkodowanie za zajęcie nieruchomości.
70% linii energetycznych jest na prywatnych gruntach, gdzie właściciele w wyniku tego np. nie mogą budować domów na swoich gruntach, nawet ścina im się bezprawnie drzewa pod liniami. Ci właściciele gruntów powinni płacić podatki gruntowe od naniesień budowlanych energetycznych. Nie płacąc tych podatków naruszają ustawę skarbową.
Urzędy skarbowe nie ruszają tych spraw, gdyż okazałoby się że te linie są nielegalne i energetycy musieliby wypłacać odszkodowania za zajęte grunta, które oceniają na 9 mld zł.