Dziennikarz, który przy pisaniu artykułu wykorzystuje z zebranego i dostarczonego mu materiału tylko to, co mu odpowiada, dopuszcza się manipulacji dziennikarskiej. Jest to działanie bezprawne.
Dziennikarz, który przy pisaniu artykułu wykorzystuje z zebranego i dostarczonego mu materiału tylko to, co mu odpowiada, dopuszcza się manipulacji dziennikarskiej. Jest to działanie bezprawne.
W ogólnopolskim dzienniku ukazał się artykuł „Wielkie śledztwo w szpitalu i instytucie przy Szaserów”. Autorka napisała, że prokuratura prowadzi postępowanie przygotowawcze dotyczące nieprawidłowości w pracach naukowych w Klinice Urologii. Podano nieprawdziwe liczby leczonych przypadków, nierzetelny był materiał zdjęciowy, zatajono też udział w badaniach lekarzy z Niemiec, a Komitet Badań Naukowych miał ocenić postępowanie naukowców jako uchybiających godności lekarza i naukowca.
Doc. dr. hab. Henryk Z., ordynator, oddał do sądu sprawę o ochronę dóbr osobistych przeciwko dziennikarce, redaktorowi naczelnemu i wydawcy gazety. Zażądał zamieszczenia w dodatku warszawskim lub mu odpowiadającym oświadczenia o określonej treści i zasądzenie świadczenia na cel społeczny.
Sąd I instancji uwzględnił powództwo. Nakazał zamieszczenie na drugiej stronie dodatku „Warszawa” przeproszenia powoda, wyrazów ubolewania i zasądził po 20 tys. zł na rzecz domu dziecka. Sąd zapoznał się z zebranym materiałem, w którym autorka powoływała się na rozmowy z lekarzami, prokuratorem, nagraniami rozmów telefonicznych.
Okazało się, że prokuratura poinformowała, iż prowadzi postępowanie, ale nie w sprawie nieprawidłowości w klinice, lecz w szpitalu, a powód w rozmowie z autorką, którą zresztą nagrał i przedstawił sądowi, powiedział, że za szerzenie takich informacji odpowiedzialny jest jego konkurent w konkursie na stanowisko ordynatora, co zresztą zostało potwierdzone. KBN w pierwszej chwili rzeczywiście wyraził się niepochlebnie o tym, co się dzieje w klinice, ale po zbadaniu sprawy wycofał się z zarzutów. Pominięcie zaś w broszurze nazwisk lekarzy niemieckich okazało się uchybieniem, które zostało naprawione. Dziennikarka była o tym poinformowana jeszcze przed napisaniem artykułu. Stan faktyczny z dnia publikacji nie zgadzał się z zebranym przez nią materiałem. Pozwani odwołali się od wyroku, ale sąd II instancji oddalił apelację. Nie ustosunkował się jednak do podnoszonego w niej zarzutu, że powód nie wykazał, by poniósł uszczerbek w majątku na skutek zamieszczenia publikacji.
Od tego wyroku pozwani wnieśli skargę kasacyjną. Sąd Najwyższy uwzględnił ją o tyle, że uchylił wyrok w części oddalającej apelację co do zasądzenia po 20 tys. zł, gdyż sąd apelacyjny nie odniósł się do tego zarzutu. W pozostałej części skargę kasacyjną oddalił.
W uzasadnieniu wyroku SN podkreślił, że sprawa jest przykładem, jak dziennikarz tendencyjnie wykorzystuje zebrany materiał, czego mu robić nie wolno. Został on tak zmanipulowany, że w publikacji powstał nieprawdziwy obraz kliniki. A z art. 12 ust. 1 pkt 1 prawa prasowego wynika, że dziennikarz obowiązany jest zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu materiału. Pisanie artykułu na z góry przygotowaną tezę, bez liczenia się z zebranymi faktami, czy wręcz pomijanie faktów, które nie potwierdzają założonej tezy, jest działaniem bezprawnym i nie zasługuje na ochronę.
Sygn. akt I CSK 555/09
Art. 12. 1 Ustawy – prawo prasowe
Dziennikarz jest obowiązany;
● zachować szczególną staranność i rzetelność przy zbieraniu i wykorzystaniu materiałów prasowych, zwłaszcza sprawdzić zgodność z prawdą uzyskanych wiadomości lub podać ich źródło,
● chronić dobra osobiste, a ponadto interesy działających w dobrej wierze informatorów i innych osób, które okazują mu zaufanie.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama