Kilkanaście osób kojarzonych z tzw. dobrą zmianą bierze udział w konkursie do Naczelnego Sądu Administracyjnego. Wśród kandydatów są Maciej Nawacki oraz dwóch innych członków obecnej KRS.
Oprócz Macieja Nawackiego, sędziego Sądu Rejonowego w Olsztynie, są to Teresa Kurcyusz-Furmanik, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Gliwicach, oraz Zbigniew Łupina, sędzia Sądu Rejonowego w Biłgoraju.
Ponadto na liście kandydatów do NSA można znaleźć nazwiska osób bądź kojarzonych, bądź wprost związanych z obecną ekipą rządzącą. Do tej drugiej kategorii z całą pewnością można zliczyć np. Rafała Surę, członka Rady Polityki Pieniężnej, a także członka Trybunału Stanu w latach 2015–2016.
Zaczynają się więc pojawiać głosy, że może to być nowy plan na spacyfikowanie sądownictwa administracyjnego, które jak dotąd nie znajdowało się w orbicie zainteresowań rządzących, a którego sądy wydały ostatnio orzeczenia będące nie w smak obozowi tzw. dobrej zmiany. Wystarczy wspomnieć o niedawnym wyroku WSA w Warszawie, w którym uznano, że decyzja premiera o przygotowaniu wyborów korespondencyjnych przez Pocztę Polską rażąco naruszyła prawo.
DGP
– Po co przeprowadzać zmiany ustrojowe, skoro aby przejąć kontrolę nad sądownictwem administracyjnym, wystarczy, wzorem sądownictwa powszechnego, dokonać odpowiednich zmian personalnych? – pyta retorycznie Sławomir Pałka, sędzia Sądu Rejonowego w Oławie, członek poprzedniej KRS.

SO to za mało

Obecnie przed KRS trwają trzy konkursy do NSA, w których łącznie do obsadzenia jest 17 miejsc. Kandydatów zgłosiło się ponad 100. Jednym z nich jest, jak pisał DGP jako pierwszy, Łukasz Piebiak, były wiceminister sprawiedliwości. Piebiak według doniesień portalu Onet.pl miał odgrywać główną rolę w tzw. aferze hejterskiej, choć on stanowczo wszystkiemu zaprzecza. W kontekście afery pojawiało się także nazwisko innego kandydata do NSA – Macieja Nawackiego. On również wszystkiemu zaprzecza. Jak twierdził, nigdy nie uczestniczył w żadnej z grup, której celem było dyskredytowanie lub oczernianie sędziów, a zamieszczone w mediach informacje służyły jedynie dyskredytacji jego działalności zawodowej.
Sędzia Nawacki zasłynął swego czasu także podarciem projektu uchwały olsztyńskich sędziów, którzy stanęli w obronie Pawła Juszczyszyna. Za ten czyn wszczęto wobec niego postępowanie dyscyplinarne, które z czasem przejął do prowadzenia Piotr Schab, główny rzecznik dyscyplinarny.
Co ciekawe, sędzia Nawacki wziął udział w konkursie do NSA, jeszcze zanim została ostatecznie zakończona procedura awansowa do SO w Olsztynie. A przecież w konkursie tym KRS to właśnie jego (po raz drugi zresztą) rekomendowała na stanowisko sędziego SO w Olsztynie.
– Nie przypominam sobie, żeby taka sytuacja miała miejsce w przeszłości. Oczywiście gdy było to jeszcze możliwe, zdarzało się, że zgłaszano się jednocześnie na kilka stanowisk w równocześnie toczących się konkursach. Nie słyszałem jednak o takim przypadku, żeby sędzia tuż po uzyskaniu rekomendacji KRS wystartował w kolejnym konkursie – mówi sędzia Pałka. A Maciej Mitera, rzecznik obecnej rady, przyznaje, że sytuacja jest nieco „dziwna”.
Awans Nawackiego do SO w Olsztynie nie jest jeszcze przesądzony. Uchwała KRS w jego sprawie może zostać bowiem zaskarżona do Sądu Najwyższego.

Członkowskie kariery

Jak do tej pory sędzia Nawacki nie miał nic wspólnego z sądownictwem administracyjnym. W swoim macierzystym sądzie rejonowym orzekał najpierw przez wiele lat w wydziale karnym, a później w wydziale gospodarczym. I właśnie do Izby Gospodarczej NSA wybiera się olsztyński członek obecnej KRS.
– Problem polega na tym, że oprócz nazwy wydział gospodarczy w sądzie powszechnym niewiele ma wspólnego z Izbą Gospodarczą NSA – zauważa sędzia Pałka.
DGP zapytał Macieja Nawackiego m.in. o to, czy spełnia on wymogi potrzebne do objęcia stanowiska sędziego NSA. Jak tylko otrzymamy odpowiedź, przedstawimy ją na łamach.
Podobne wątpliwości można wysunąć pod adresem innego członka KRS startującego do Izby Finansowej NSA, Zbigniewa Łupiny. On również całe swoje dotychczasowe życie zawodowe spędził w sądownictwie powszechnym, a konkretnie w sądach rejonowych.
Na tym tle dobrze wypada Teresa Kurcyusz-Furmanik. W sądownictwie administracyjnym orzeka bowiem już 16 lat.
– Oczywiście nikomu nie można zamykać dostępu do służby publicznej, jednak należy przy tym pamiętać, że kandydaci do NSA muszą posiadać odpowiedni dorobek z dziedziny szeroko pojętego prawa administracyjnego – komentuje start swoich kolegów z rady sędzia Mitera.
Co istotne, w zeszłym roku prezydium KRS zajęło stanowisko, w którym negatywnie oceniło start do SN dwóch członków rady, a mianowicie Rafała Puchalskiego oraz Dariusza Drajewicza. Jak podkreślono, „od członków Rady oczekuje się przede wszystkim poświęcenia ich sił i możliwości pracy w Radzie dla dobra wymiaru sprawiedliwości, a nie dla zabezpieczenia własnych interesów zawodowych”. Członkiem prezydium rady jest sędzia Kurcyusz-Furmanik i ona także głosowała za przyjęciem tego stanowiska.
DGP chciał zapytać sędzię, skąd ta nagła zmiana poglądów, ta jednak nie zdecydowała się na rozmowę z nami.

Kojarzeni z PiS

Na liście kandydatów do NSA można ponadto znaleźć kilkanaście innych osób, które z różnych powodów kojarzyć można z tzw. dobrą zmianą. Oprócz wspomnianego członka Rady Polityki Pieniężnej widzimy np. Waldemara Gontarskiego, adwokata, który reprezentował rząd PiS przed Trybunałem Sprawiedliwości Unii Europejskiej i brał udział w przygotowywaniu prezydenckich wyborów korespondencyjnych, które ostatecznie się nie odbyły.
Do NSA dostać chce się także kilku sędziów, którzy mogą być luźno kojarzeni z obecną ekipą rządzącą. Wśród takich osób można wskazać np. Rafała Terleckiego, który przejął stołek prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, po tym jak jego poprzednika odwołał w trybie ekstraordynaryjnym obecny minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro. Wymienić warto również dwóch sędziów rejonowych: Pawła Mroczkowskiego oraz Mirosława Baranowskiego. Obaj podpisali listę poparcia startującym do KRS sędziom (Mroczkowski Maciejowi Miterze, a Baranowski Zbigniewowi Łupinie), a ten pierwszy dodatkowo jest delegowany do MS, gdzie pełni funkcję dyrektora departamentu legislacyjnego prawa cywilnego.

Zmiana warty

– Widać, że w NSA dokonuje się zmiana warty. Wolnych stanowisk w tym sądzie będzie coraz więcej, co ma oczywiście związek z przechodzeniem w stan spoczynku kolejnych sędziów. Pytanie, kim zostaną oni zastąpieni i w jakim celu. Czy celem tym będzie utrzymanie wysokiego poziomu orzecznictwa administracyjnego, czy jedynie próba spacyfikowania kolejnego ważnego organu władzy sądowniczej – zastanawia się sędzia Pałka.
Warto bowiem przypomnieć, że wcześniej do NSA rada rekomendowała jeszcze Annę Dalkowską, sędzię sądu rejonowego, która zastąpiła sędziego Piebiaka na stanowisku wiceministra sprawiedliwości, oraz Gabrielę Zalewską-Radzik. Ta ostatnia od lutego br. z woli Zbigniewa Ziobry pełni funkcję dyrektora Sądu Rejonowego dla Warszawy-Żoliborza w Warszawie, prywatnie zaś jest żoną Przemysława Radzika, zastępcy rzecznika dyscyplinarnego sędziów.
W tym kontekście należy pamiętać, że w dość krótkiej perspektywie czasowej odbywać się będą wybory prezesa NSA. Marek Zirk-Sadowski objął bowiem tę funkcję w 2016 r., a tymczasem kadencja prezesa NSA trwa sześć lat.
W 2019 r. w NSA orzekało 106 sędziów, docelowo ma ich być 127.