Skoro akta w kancelarii są kompletne, to nie mogło dojść do naruszenia tajemnicy adwokackiej – uznał rzecznik dyscyplinarny.
To drugie umorzenie postępowania dyscyplinarnego w sprawie naruszenia tajemnicy adwokackiej. Skarżącym jest pan Marek, który w lutym 2019 r. został powiadomiony, że ktoś odnalazł w miejscu publicznym teczkę z jego dokumentacją medyczną. Okazało się, że to kserokopia pisma procesowego, złożonego w jego sprawie toczącej się przed sądem pracy. Jednym z dowodów była właśnie wspomniana dokumentacja na temat stanu zdrowia mężczyzny. Jej odpis przekazano także stronie przeciwnej. Pan Marek uznał, że odnaleziona teczka to kserokopia właśnie tego egzemplarza. Świadczyć o tym miała umieszczona na nim odręcznie adnotacja „odpis”.

Brak aktywności rzecznika

Już zagubienie zwykłych danych oznaczałoby naruszenie zarówno przepisów RODO, jak i tajemnicy adwokackiej. Tu zaś chodziło o dane szczególne, bo dotyczące zdrowia. Przyznał to również rzecznik dyscyplinarny stołecznej izby adwokackiej, do którego trafiła skarga. „Jest oczywiste, że sama treść pisma procesowego, jak również załączniki w postaci dokumentacji medycznej stanowią dane wrażliwe, które jako takie powinny być szczególnie chronione” – napisał w uzasadnieniu swego postanowienia z 9 lipca 2019 r.
Jednocześnie jednak odmówił wszczęcia dochodzenia dyscyplinarnego. „W realiach wskazanej sprawy nie ma możliwości ustalenia, jak doszło do pozostawienia wskazanej dokumentacji w miejscu publicznym, a w konsekwencji udostępnienia dokumentacji osobom postronnym” – uznał rzecznik dyscyplinarny. Postanowienie wydał nawet nie kontaktując się z adwokatem, na którego złożono skargę.
To właśnie brak aktywności ze strony rzecznika zadecydował o uchyleniu jego postanowienia przez Sąd Dyscyplinarny Izby Adwokackiej w Warszawie.
„Rzecznik dyscyplinarny nie przeprowadził żadnych czynności sprawdzających, w jakich okolicznościach i czy nastąpiła utrata przedmiotowej dokumentacji przez adwokata. Nadto rzecznik nie przeprowadził żadnego sprawdzenia okoliczności, w jakich mogło dojść do pozostawienia dokumentów w miejscu publicznym, nie przesłuchując żadnej z zainteresowanych stron, a nawet nie uzyskując pisma z dokumentacją, stanowiącego przedmiot zawiadomienia skarżącego” – napisał sąd w postanowieniu z 21 października 2019 r.

Akta kompletne

Przed niespełna trzema tygodniami sprawa znów została umorzona przez rzecznika dyscyplinarnego. Tym razem dokonał on oględzin akt u adwokata. I stwierdził, że są one kompletne, co – jego zdaniem – przesądza o tym, że nikt z kancelarii nie mógł zagubić dokumentacji medycznej.
„Odpis pisma w dniu oględzin nadal znajdował się w aktach podręcznych adwokata. Zatem odnaleziony w miejscu publicznym odpis pisma wraz z dokumentacją medyczną nie był odpisem skierowanym do adwokata” – uzasadnił swą decyzję z 5 października 2020 r. rzecznik.
Pan Marek nie kwestionuje tego, że akta w kancelarii są kompletne. Uważa natomiast, że ktoś z kancelarii zrobił ich kserokopię i to ona została zgubiona.
– Były trzy egzemplarze tego pisma, jedno ma sąd, drugie mój adwokat, a trzecie z adnotacją „odpis” zostało przesłane do kancelarii przeciwnika procesowego. Nigdy nie twierdziłem, że w aktach tej kancelarii brakuje kompletu dokumentów. Rzecznik podczas wizji w kancelarii przeciwnika procesowego stwierdził natomiast, że znaleziona w barze kopia jest identyczna z odpisem znajdującym się w jego aktach podręcznych. W oczywisty sposób prowadzi to do wniosku, że źródłem kopii znalezionej w barze są akta podręczne mojego przeciwnika procesowego – przekonuje skarżący.
Zdecydował się on po raz kolejny złożyć do Sądu Dyscyplinarnego odwołanie na postanowienie rzecznika. Zarzuca mu, że nie dopełnił należytej staranności i nie ustalił, kto, kiedy i w jaki sposób sporządził kopię odpisu pism procesowych będących w posiadaniu adwokata i doprowadził do ich ujawnienia osobom postronnym.
– Potwierdzenie zgodności i kompletności akt w kancelarii może wskazywać na pochodzenie znalezionej kopii, czego to w żadnej mierze nie wyjaśnił rzecznik dyscyplinarny – przekonuje skarżący.
Pan Marek czuje się bezsilny i uważa, że jego sprawa nie jest prowadzona w należyty sposób. Za pierwszym razem rzecznik praktycznie nie przeprowadził żadnych czynności. Z kolei drugie postępowanie, wszczęte na skutek decyzji Sądu Dyscyplinarnego, ciągnęło się prawie rok. Tymczasem zgodnie z regulaminem działania rzeczników dyscyplinarnych i zastępców rzeczników dyscyplinarnych oraz trybu i sposobu ich wyboru dochodzenie powinno zostać zakończone w terminie trzech miesięcy, a tylko w uzasadnionych wypadkach może przedłużone, przy czym postanowienie o przedłużeniu powyżej sześciu miesięcy powinno zostać doręczone stronom. Skarżący takiego pisma nie otrzymał.
Zapytaliśmy rzecznika dyscyplinarnego o powód, dla którego tak długo nie zapadła w tej sprawie decyzja.
– W toku dochodzenia dyscyplinarnego dokonano wiele czynności zmierzających do ustalenia stanu faktycznego – odpowiedział nam adwokat Krzysztof Stępiński.