Narastają wątpliwości, czy trzeba skorzystać ze skargi nadzwyczajnej przed wniesieniem skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. Problem dostrzega I prezes Sądu Najwyższego
DGP
Rozbieżność w tym względzie w orzecznictwie Sądu Najwyższego jest widoczna od dłuższego czasu. Dotyczy ona przede wszystkim orzecznictwa Izby Cywilnej (IC) oraz Izby Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (IPiUS). Ostatnio swoje trzy grosze w tej kwestii dorzuciła także Izba Dyscyplinarna (ID). To wszystko powoduje, że eksperci wskazują na potrzebę przedstawienia przez I prezesa SN wniosku o rozstrzygnięcie tej kwestii w składzie połączonych izb. Pełniąca ten urząd Małgorzata Manowska nie mówi „nie”.

Bez końca

W zeszłym tygodniu IPiUS SN podjęła uchwałę, że strona nie ma obowiązku skorzystania ze skargi nadzwyczajnej przed wniesieniem skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego wyroku (sygn. akt III PZP 4/20). Rozstrzygnięcie zapadło w składzie siedmiu sędziów, a uchwale została nadana moc zasady prawnej. I choć od tej chwili wszystkie składy orzekające SN są związane zawartą w niej wykładnią przepisów, nie musi to wcale oznaczać ostatecznego końca sporu na temat subsydiarności skargi nadzwyczajnej.
– Ta uchwała zapewne na kilka najbliższych miesięcy przetnie ten spór. Nie można jednak wykluczyć, że jakiś skład orzekający nadal będzie miał wątpliwości w tej kwestii i uruchomi procedurę zmierzającą do odstąpienia od tej zasady prawnej. Sprawa bowiem nie jest oczywista – uważa Dariusz Zawistowski, prezes SN kierujący IC.
W orzeczeniach zapadających w tej izbie dominuje odmienne stanowisko niż to, które zawarto w uchwale podjętej w Izbie Pracy i Ubezpieczeń Społecznych (patrz grafika).

Konieczne działania

Dlatego eksperci nie mają wątpliwości, że powyższa kwestia powinna zostać rozpatrzona w składzie połączonych izb, tak aby przeciąć wątpliwości raz na zawsze.
– W tych okolicznościach złożenie wniosku przez I prezesa SN o rozstrzygnięcie w poszerzonym składzie rozbieżności w wykładni prawa występującej w orzecznictwie jest jak najbardziej uzasadnione. Jest to bowiem zbyt istotna kwestia, aby pozostawiać ją w gestii składu siódemkowego czy nawet składu pełnej izby – uważa prof. Michał Romanowski, cywilista z Uniwersytetu Warszawskiego.
Chodzi bowiem o upływ terminów na obalenie prawomocnego orzeczenia. Skargę nadzwyczajną wnosi się co do zasady w terminie pięciu lat od uprawomocnienia się zaskarżonego orzeczenia, a skargę o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia w ciągu dwóch lat od jego uprawomocnienia się. Na problem ten zwracał uwagę m.in. rzecznik praw obywatelskich, który wskazywał, że w czasie oczekiwania na rozpoznanie wniosku o złożenie skargi nadzwyczajnej przez uprawniony do tego organ (wśród nich są m.in. RPO oraz prokurator generalny) może upłynąć termin na wniesienie skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia. A termin ten nie podlega przywróceniu.
Małgorzata Manowska pytana przez DGP, czy widzi potrzebę złożenia wniosku o rozstrzygnięcie rozbieżności występujących w orzecznictwie SN, odpowiada jedynie, że dostrzega omawiany problem.

Problem nowych izb

Subsydiarność skargi nadzwyczajnej była przedmiotem zainteresowania również dwóch tzw. nowych izb SN. Ostatnio problemu dotknęła Izba Dyscyplinarna. Stało się to przy rozpatrywaniu sprawy radcy prawnej, której zarzucono działanie na szkodę klienta. Działaniem tym miało być złożenie przez nią do IC SN skargi o stwierdzenie niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia i niewykazanie przy tym, że próbowała w tej sprawie wszcząć procedurę zmierzającą do złożenia skargi nadzwyczajnej. ID SN uniewinniła ją i wypowiedziała się przy okazji na temat opisywanego problemu, zajmując stanowisko bliskie IPiUS SN. „(…) należy przyjąć, (…), że wystąpienie do organu z wnioskiem o wystąpienie z instytucją skargi nadzwyczajnej nie jest konieczne, aby zainicjować postępowanie w przedmiocie stwierdzenia niezgodności z prawem prawomocnego orzeczenia” – czytamy w uzasadnieniu rozstrzygnięcia zapadłego w omawianej sprawie (sygn. akt DSI 30/20).
Druga z nowych izb – Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych (IKNiSP) SN, do kognicji której należy rozpatrywanie skarg nadzwyczajnych, miała okazję wypowiedzieć się na temat subsydiarności tej instytucji w składzie siedmiu sędziów. Uchwała nie została podjęta, ale uzasadniając swoje rozstrzygnięcie, skład orzekający zaznaczył, że „Skarga nadzwyczajna może być wniesiona również w przypadku nieskorzystania przez stronę ze zwyczajnego środka zaskarżenia, jak i innego nadzwyczajnego środka zaskarżenia, pomimo możliwości ich wniesienia” (sygn. akt I NSNZP 2/19).
Gdyby więc I prezes SN ewentualnie uznała, że do rozstrzygnięcia występującego zagadnienia należałoby włączyć także dwie nowe izby SN, mógłby powstać poważny problem. Jak pisaliśmy już na łamach DGP, nie wszyscy tzw. starzy sędziowie SN chcą orzekać wspólnie z nowymi. Mogłoby to zostać odebrane jako legalizacja statusu zarówno samych izb (przypomnijmy, część prawników uważa, że ID SN w świetle m.in. orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej nie jest sądem), jak i tych osób, które nominacje na stanowiska w SN otrzymały z rekomendacji obecnej kontestowanej Krajowej Rady Sądownictwa.
– Uważam, że w wydaniu uchwały w powiększonym składzie nie powinna brać udziału ani ID, ani IKNiSP. Inaczej pojawią się kolejne wątpliwości prawne, tym razem co do charakteru prawnego tak podjętej uchwały – uważa prof. Romanowski.
Dariusz Zawistowski uważa, że najlepszym rozwiązaniem byłaby ingerencja ze strony ustawodawcy. Nic nie stoi przecież na przeszkodzie, aby parlament poprawił przepisy o skardze nadzwyczajnej w taki sposób, żeby nie budziły one wątpliwości.
– Zyskałyby na tym przede wszystkim strony, które obecnie nie mają pewności, jak należy korzystać z nadzwyczajnych środków zaskarżenia – zaznacza prezes IC SN.