Pełnomocnik nie może być rzecznikiem prasowym swojego klienta. Musi jednak odpierać stawiane mu zarzuty – czasem nie tylko w sądzie, ale i środkach masowego przekazu.
Środowisko adwokackie rozgrzały niedawne oskarżenia pod adresem Romana Giertycha o złamanie tajemnicy zawodowej w odniesieniu do swojego byłego klienta, znajomego ministra zdrowia, instruktora narciarskiego, który sprzedał rządowi maseczki niespełniające wymogów. Według doniesień medialnych, opartych m.in. na korespondencji e-mailowej między pełnomocnikiem a klientem, w kancelarii miało dojść do spotkania instruktora z dziennikarzem „Gazety Wyborczej” Wojciechem Czuchnowskim, który opisał całą „aferę maseczkową”. Zdaniem klienta, informacje „miały być objęte tajemnicą adwokacką”. Twierdził on, że został wprowadzony w błąd, gdyż zapewniono go, że „nic nie pójdzie bez jego zgody”, a stało się inaczej. W odpowiedzi Roman Giertych wskazał, że to klient przekazał informacje dziennikarzowi, w dodatku w zupełnie innej wersji od przedstawionej adwokatowi. Ich publikacja miała zabezpieczyć klienta przed rewanżem ze strony rządu. Nie wiadomo jednak, czy do spotkania w kancelarii w ogóle doszło. Dziennikarz, powołując się na tajemnicę zawodową, nie ujawnia źródeł informacji, w tekście powołuje się zaś na ujawnioną mu korespondencję SMS i dwa nagrania. Także Roman Giertych nie komentuje, czy do spotkania doszło. Twierdzi natomiast, że to on czuje się poszkodowany i zapowiada pozwy wobec wszystkich sugerujących, że naruszył tajemnicę adwokacką.
Dziekan stołecznej ORA adw. Mikołaj Pietrzak – w imieniu Prezydium ORA w Warszawie – zwrócił się 1 czerwca do rzecznika dyscyplinarnego Izby Adwokackiej w Warszawie o rozważenie zasadności podjęcia czynności w sprawie. „Prezydium ORA w Warszawie jest zainteresowane w pełni transparentnym wyjaśnieniem opublikowanych w mediach okoliczności sprawy, szczególnie dotyczących tajemnicy adwokackiej. Podkreślamy także, iż tajemnica adwokacka jest elementem prawidłowego funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości i całego systemu ochrony prawnej w demokratycznym państwie prawa, stanowiąc gwarancję praw i wolności obywatelskich” – czytamy w komunikacie.

Kiedy warto nagłośnić sprawę

Pozostaje mieć nadzieję, że sprawa zostanie dogłębnie wyjaśniona przez rzecznika dyscyplinarnego, który, jak dowiedziała się DGP, wszczął już postępowanie. Sytuacja ta jest jednak dobrym przyczynkiem do dyskusji o tym, na ile może sobie pozwolić adwokat, informując media o sprawie klienta.
Mecenas Zbigniew Ćwiąkalski, pełnomocnik Tomasza Komendy w sprawie o odszkodowanie za niesłuszne skazanie, która budziła swego czasu duże zainteresowanie mediów, wskazuje, że jeśli adwokat występuje w relacji z mediami jako pełnomocnik klienta, to jest związany tajemnicą adwokacką i bez jego zgody nie może ujawniać żadnych informacji. Jeszcze bardziej restrykcyjna jest sytuacja w sprawach karnych w postępowaniu przygotowawczym – tam nie można ujawnić nic bez zgody prokuratury. Dodaje też, że każdy adwokat odpowiada za „szczelność” własnej kancelarii. Jeśli więc zaprasza do niej dziennikarzy, to musi zagwarantować, że nie wykorzystają oni zdobytych tam informacji bez zgody klienta.
– W sprawach cywilnych, jeśli nie ma wyłączenia jawności, podstawowym warunkiem jest zgoda klienta oraz jego interes. Adwokat musi ocenić, czy zaangażowanie mediów w tę sprawę pomoże klientowi czy mu zaszkodzi – tłumaczy prawnik. – Jest to zawsze bardzo indywidualną kwestią. W sprawach karnych, gdy klient jest osobą pokrzywdzoną, ujawnienie szczegółów może pozwolić sprawcom uzgodnić wersję wydarzeń lub ustalić, którzy świadkowie jak zeznają. Kiedy indziej znów nacisk medialny może zmusić organy ścigania do bardziej efektywnej pracy i ustalenia sprawców przestępstwa – wyjaśnia Zbigniew Ćwiąkalski.
Podobnego zdania jest Jarosław Jagura z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. – Adwokat jest oczywiście związany tajemnicą, a ponadto w kodeksie etyki adwokackiej są przepisy, które mówią, że adwokat powinien unikać roli rzecznika prasowego klienta, a jedynie rzeczowo odpowiadać na pojawiające się wobec niego zarzuty– mówi prawnik HFPC. – Z perspektywy fundacji warto jednak czasem nagłośnić sprawę czy korzystne rozstrzygnięcie, bo może się to przełożyć na poprawę sytuacji osób mających podobne problemy. Przy czym sytuacja fundacji jest o tyle specyficzna, że nie dotyczą jej wprost przepisy odnoszące się do tajemnicy zawodowej – dodaje.

Zachować powściągliwość

Emilia Zakrzewska, wiceprezes Polskiego Stowarzyszenia Public Relations, wskazuje z kolei, że w pracy adwokatów i radców prawnych jest wiele pokus dających możliwość „zabłyśnięcia” poprzez komentowanie spraw cieszących się dużym zainteresowaniem mediów i opinii publicznej. Są to jednak zawody zaufania publicznego, regulowane m.in. poprzez kodeks etyczny. I to on powinien stanowić punkt odniesienia, kiedy dane działanie może wydawać się wątpliwe, a obecność w mediach ocierać się może o kryptoreklamę, nie mając nic wspólnego z działaniem na rzecz dobra klienta. Są jednak sytuacje, w których adwokat powinien udzielić komentarza w imieniu klienta.
– Po pierwsze, kiedy odbywa się tzw. lincz medialny na kliencie i osądzenie go jeszcze przed wydaniem sądowego wyroku. Takie działania mediów są bardzo dotkliwe i mogą skutkować zupełnym spadkiem zaufania do danej osoby, w szczególności osób publicznych – wskazuje ekspertka. – Głos warto zabrać w każdym przypadku, kiedy media podsycają plotki czy podają nieprawdę na temat klienta lub też kiedy klient pada ofiarą manipulacji i pomówień. Takie sprostowanie medialne ze strony adwokata powinno nastąpić natychmiast.
Emilia Zakrzewska podkreśla jednak, że w takiej sytuacji adwokat powinien zabrać głos w sprawie, ale zachować powściągliwość i oględność, unikać kategorycznych wypowiedzi. Jego rolą jest odnoszenie się do wątpliwości bez narzucania swojej narracji. Niedopuszczalne jest także zwoływanie konferencji prasowych czy wszelkie próby wywierania medialnego nacisku na sąd w przypadku spraw w toku.
Adwokat Jerzy Naumann, specjalista z zakresu etyki adwokackiej, wskazuje, że co do zasady można kontaktować się z mediami i przekazywać im informacje o sprawie klienta, jednak nie można zastępować roboty adwokackiej pracą przed kamerą.
– To moda z Ameryki, że adwokat broni klienta głównie przed opinią publiczną, a dziennikarzy traktuje jak sędziów, którzy mają wydać wyrok. W bardziej klasycznych adwokaturach europejskich, zwłaszcza francuskiej, przyjmuje się, że wymagane są pewna powściągliwość, dystans i klasa. Wypowiedzi muszą być rzeczowe, bez demagogii. Adwokatom nie wolno angażować się w tabloidowe spory. Drugie ograniczenie dotyczy tajemnicy adwokackiej. Często bowiem klient traktuje adwokata jak spowiednika, mówiąc mu nawet o bardzo intymnych sprawach. Tych wiadomości oczywiście przekazywać mediom nie wolno – tłumaczy prawnik.

W interesie publicznym

– Czasami organizujemy spotkania klientów z dziennikarzami czy to w fundacji, czy nawet w kancelariach prawniczych, z którymi współpracujemy pro bono. Zawsze dbamy jednak o interes klienta i o to, by jego prawo do autoryzacji zostało zachowane – wskazuje Jarosław Jagura. – Nie robimy tego dla rozgłosu, ale w interesie publicznym. Z drugiej strony nigdy nie nagłaśniamy spraw wbrew woli klientów. Podstawą jest zawsze ich zgoda, która nie jest warunkiem udzielenia pomocy przez fundację – dodaje.
– Bez wątpienia merytoryczne komentarze prawników znajdują uzasadnienie w sprawach, które dotyczą interesu ogółu i wymagają nagłośnienia (np. w przypadku walki z biurokracją czy polityczno-biznesowymi układami, których ofiarą może być klient), ale nawet w tym przypadku adwokat nie może tego robić w celu uzyskania przychylnych opinii dla klienta, ocieplania wizerunku czy też dyskredytacji organów sprawiedliwości – precyzuje Emilia Zakrzewska.
Jerzy Naumann wskazuje zaś, że adwokat nie jest PR-wcem czy rzecznikiem prasowym klienta. Nie można jednak powiedzieć, że w ogóle nie powinien wypowiadać się w mediach. Pewne sprawy od samego początku budzą zainteresowanie dziennikarzy, jak np. sprawa niedawnego filmu Sylwestra Latkowskiego, w którym wysunął on oskarżenia wobec wielu sławnych osób. Jako dobry przykład zaangażowania medialnego adwokata Naumann podaje Artura Nowaka, który wypowiadał się w filmie braci Sekielskich „Zabawa w chowanego”.
– To były rzeczowe i merytoryczne wypowiedzi, bez szczucia czy ataków – wskazuje. – Niestety, są też przykłady znacznie gorsze, które kwalifikują się do zbadania przez rzeczników dyscyplinarnych. – dodaje.
Jednym z nich może być obrońca „Małej Emi”, bohaterki afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości. Kiedy sprawa budziła zainteresowanie opinii publicznej, media informowały o licznych postępowaniach dyscyplinarnych wszczętych przeciw temu adwokatowi, m.in. w celu wyjaśnienia, czy nie przekroczył on przepisów zakazujących pełnienia funkcji rzecznika prasowego klienta, oraz w związku ze zbytnią aktywnością komentatorską w mediach społecznościowych. Dziś figuruje on w spisie jako niewykonujący zawodu.
W filmie braci Sekielskich pojawia się pełnomocniczka księdza (występującego w sprawie w charakterze świadka), która kontaktuje się z jednym z bohaterów filmu. Na stronie swojej kancelarii adwokat wyraziła oburzenie tym, w jakim kontekście przedstawiono ją w filmie, oraz oświadczyła, że nie miała pojęcia, z kim się kontaktuje. Wskazała też, że po publikacji filmu ona i członkowie jej rodziny spotkali się z falą agresji, którą nazywa „ogólnopolskim linczem”.
Zdarza się więc i tak, że tylko dlatego, że adwokat broni oskarżonego o poważne przestępstwo (choć w tej sprawie pełnomocniczka podkreśla, że nie jest obrońcą księdza, gdyż nie ma on postawionych zarzutów), spotyka się z zainteresowaniem mediów i negatywną oceną opinii publicznej. Musi wówczas zabierać głos nie tylko w obronie klienta, lecz także w imieniu swoim, kancelarii czy rodziny.