W ubiegłym roku pracownicy sądów powszechnych, administracyjnych oraz prokuratur wspólnie walczyli o podwyżki wynagrodzeń. W efekcie protestu, którego kulminacją było rozbicie miasteczka namiotowego przed Ministerstwem Sprawiedliwości, obiecano im po 900 zł brutto.
Tymczasem może się okazać, że pieniądze otrzymają tylko pracownicy sądów powszechnych i prokuratur, którzy są wynagradzani z budżetu Ministerstwa Sprawiedliwości. Sądownictwo administracyjne podlega pod urząd Prezydenta RP. W czwartek podczas posiedzenia sejmowej komisji finansów publicznych i zatwierdzaniu budżetu Naczelnego Sądu Administracyjnego posłowie przegłosowali poprawkę zmniejszającą budżet NSA o blisko 19 mln zł.
– W części przypadającej na wynagrodzenia osobowe pracowników sądów administracyjnych budżet zmniejszy się o ponad 12 mln zł. Oznacza to, iż z obiecanych 900 zł brutto na etat pozostała nam kwota 300 zł – mówi Dominik Niewirowski, przewodniczący Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pracowników Sądów Administracyjnych RP.
Pracownicy sądów administracyjnych obawiają się, że zostaną na lodzie, zwłaszcza że formalnie nie byli stroną porozumienia podpisanego przez związkowców z MS. Poza tym zrzeszenie dziewięciu różnych związków zawodowych walczących wówczas o podwyżki funkcjonowało do końca czerwca, a porozumienie zostało podpisane 4 lipca.
– Natomiast czy to w projekcie budżetu NSA, czy w różnych pismach te wywalczone wspólnie z innymi związkami podwyżki były akceptowane. Także przez Ministerstwo Finansów, które kierując się zasadą równości, stanęło na stanowisku, że pieniądze będą skierowane również dla pracowników sądów administracyjnych. Do czwartku nikt nie miał do tego zastrzeżeń – mówi Niewiarowski. I dodaje, że o ile pracownicy sądów powszechnych i prokuratur otrzymali już po 450 zł, to pracownicy sądów administracyjnych nie zobaczyli jeszcze ani jednej dodatkowej złotówki.
Przedstawiciele OZZPSARP są o tyle rozgoryczeni, że podwyżki dla 1,7 tys. pracowników sądów administracyjnych są o wiele mniejszym obciążeniem dla budżetu niż dodatkowe środki dla 42 tys. pracowników wymiaru sprawiedliwości. – Całkowite koszty podwyżki dla naszej grupy zawodowej pochłoną 12 mln zł, więc jest to nieznaczna kwota w porównaniu do setek milionów, jakie dostaną nasi koledzy z sądownictwa powszechnego – mówią związkowcy.
Poprawkę obniżającą budżet NSA zgłosił poseł Henryk Kowalczyk. – To była poprawka rekomendowana przez Ministerstwo Finansów, które twierdziło, że zaproponowana kwota na pewno wystarczy na wypłatę obiecanych podwyżek. Rozmawiałem już w tej sprawie z wiceprezesem NSA, który jest odmiennego zdania. Trzeba to będzie zweryfikować. Jeśli miałoby się okazać, że podwyżki są zagrożone, to czas na ewentualną korektę będzie podczas drugiego czytania – zapewnia Henryk Kowalczyk.