Po wejściu w życie reformy sądy wspólnie ze stronami miały planować przebieg procesu. Ale posiedzenia przygotowawcze temu służące można policzyć na palcach jednej ręki.
Po wejściu w życie reformy sądy wspólnie ze stronami miały planować przebieg procesu. Ale posiedzenia przygotowawcze temu służące można policzyć na palcach jednej ręki.
W teorii organizowane na podstawie art. 205[4] k.p.c. posiedzenie przygotowawcze i opracowany na nim plan rozprawy powinny sprawić, że nawet skomplikowane procesy będą się toczyć ustalonym torem, bez niespodzianek dla stron. Co prawda, nawet przed wejściem w życie nowelizacji kodeksu sąd miał możliwość (na podstawie uchylonego 207 k.p.c.) jeszcze przed pierwszą rozprawą zobowiązać przeciwników procesowych do złożenia dalszych pism przygotowawczych, oznaczając porządek i terminy składania dokumentów, a nawet wysłuchać strony na posiedzeniu niejawnym – ale w praktyce przepis ten, jak mówiono, się nie przyjął.
/>
Dlatego od 7 listopada 2019 r. posiedzenie przygotowawcze jest obligatoryjne (art. 205[4] par. 1), ale zgodnie z par. 3 tego przepisu przewodniczący może pominąć ten etap, „jeżeli okoliczności sprawy wskazują, że przeprowadzenie posiedzenia przygotowawczego nie przyczyni się do sprawniejszego rozpoznania sprawy”. Jak jest w praktyce?
Przykładowo w Sądzie Okręgowym w Gdańsku na 711 spraw cywilnych, które wpłynęły do wydziałów pierwszoinstancyjnych, zorganizowano łącznie trzy posiedzenia przygotowawcze. W Sądzie Rejonowym w Malborku – cztery. W pozostałych sądach rejonowych okręgu gdańskiego nie wyznaczono ani jednego takiego posiedzenia, mimo że w sumie od zmiany przepisów wpłynęło do nich ok. 4 tys. spraw.
Podobnie jest w największym polskim sądzie. – W Sądzie Okręgowym w Warszawie odbyło się od 7 listopada 2019 r. sześć posiedzeń przygotowawczych – informuje sędzia Sylwia Urbańska, rzecznik prasowy ds. cywilnych stołecznego SO. Nieliczne takie posiedzenia wyznaczono w warszawskich sądach rejonowych. – Jedno w SR dla Warszawy-Mokotowa, tak samo w Sądzie Rejonowym dla Warszawy-Żoliborza, z tym że te posiedzenia się jeszcze nie odbyły. Natomiast w SR dla Warszawy-Woli zaplanowano trzy posiedzenia. Tyle samo takich posiedzeń odbywało się do tej pory w SR dla m.st. Warszawy – dodaje Urbańska.
W innych okręgach sytuacja wygląda podobnie. Dlaczego? – To nie miało prawa zadziałać – mówi nam jeden z sędziów z północno-wschodniej Polski. – W dużych miastach, gdzie w referatach jest po kilkaset spraw, sędziowie nie mają nawet lokalowych możliwości, nie mówiąc już o czasie. W małych miejscowościach jest im to do niczego niepotrzebne, bo i bez tego są w stanie dość szybko załatwić sprawę – dodaje.
Trzeba zastrzec, że zgodnie z nowymi przepisami dwukrotne nieodebranie pisma z pozwem nie powoduje już skutku w postaci uznania go za doręczone. Wówczas korespondencję doręcza komornik. Poza tym nawet gdy pozew zostanie w końcu doręczony, to strona musi jeszcze przygotować odpowiedź. Ma na to minimum dwa tygodnie (sąd zakreśla dłuższy termin na replikę w zależności od objętości pozwu i stopnia skomplikowania sprawy). Tak więc w wielu sprawach, wniesionych do sądu tuż po wejściu w życie nowych przepisów, sądy dopiero teraz podejmują decyzję o ewentualnym zarządzeniu posiedzenia przygotowawczego.
Niemniej, jak zwracają uwagę eksperci, przesłanki umożliwiające pominięcie tej instytucji są tak zarysowane, że pozostawiają sądowi pełną uznaniowość. Dlatego większość nie ma wątpliwości, że to wyznaczanie posiedzenia przygotowawczego, które zgodnie z zamysłem ustawodawcy miało być regułą, jest i będzie wyjątkiem.
Rozczarowania nie kryją pełnomocnicy. – To był jeden z elementów nowelizacji, z którym pełnomocnicy wiązali największe nadzieje. Perspektywa zarządzania procesem, wyznaczania terminów w uzgodnieniu z pełnomocnikami czy określenia przewidywanej daty rozstrzygnięcia była kusząca – mówi mec. Anisa Gnacikowska z Naczelnej Rady Adwokackiej. – Jednocześnie, patrząc z perspektywy apelacji warszawskiej, miałam wątpliwości, czy to będzie realne. Jeśli sędziowie mają w referacie po kilkaset zaległych spraw, to trudno się spodziewać, by znaleźli czas na planowanie rozpraw. Poza tym jeśli przez 15 lat wykonywania zawodu adwokata nie spotkałam się ani razu z zarządzeniem posiedzenia przygotowawczego na gruncie uchylonego art. 207 k.p.c., to trudno było się łudzić, że teraz będzie inaczej. Zwłaszcza przy tak szeroko nakreślonych przesłankach odstąpienia od tego obowiązku – dodaje mec. Gnacikowska.
Od początku sceptyczny był również sędzia Marcin Łochowski, autor komentarza do nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego, który przewidywał, że będzie to instytucja martwa. – Wcale nie cieszy mnie, że akurat w tym wypadku miałem rację. Aczkolwiek trzeba pamiętać, że organizowanie posiedzenia przygotowawczego jest użyteczne tylko w wąskiej kategorii najbardziej skomplikowanych spraw z rozbudowanym postępowaniem dowodowym. A takich jest naprawdę niewiele – przekonuje sędzia Łochowski. – Problem odraczania rozpraw wynika z braku czasu i konieczności podejmowania czynności we wszystkich sprawach. Dlatego zamiast wyznaczyć jedną rozprawę na cały dzień, w trakcie której można by przesłuchać 10 świadków, wyznacza się kilka rozpraw i na każdej przesłuchuje się jednego – dodaje sędzia.
Dlatego, jak przekonuje mec. Gnacikowska, planowanie rozpraw pozostanie fikcją, dopóki nie nastąpią zmiany systemowe. – A to wymaga bardzo dużo pracy i pieniędzy – zaznacza adwokat.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama