Samorządowcy alarmują, że władza nadużywa przepisów, które pozwalają na zawieszenie wójta czy burmistrza nawet na kilka miesięcy, bez decyzji sądu. Senatorowie zapowiadają interwencję.
Punktem zapalnym okazały się Niepołomice. Na początku grudnia ub.r., na polecenie katowickiej prokuratury, agenci CBA zatrzymali burmistrza i jego zastępcę. Postępowanie dotyczy przekroczenia uprawnień podczas przetargu na budowę szkoły podstawowej. Prokurator zastosował wobec podejrzanych środki zapobiegawcze m.in. w postaci poręczenia majątkowego w kwocie 100 tys. i 70 tys. zł, dozoru policji oraz zawieszenia w czynnościach służbowych.

Groźny mechanizm

Postępowanie jest w toku, a na czas zawieszenia samorządowców władzę w gminie sprawuje wskazany przez premiera 27-letni Krystian Zieliński, który w zeszłorocznych wyborach samorządowych bez sukcesu ubiegał się z listy PiS o mandat radnego miasta Wojnicz. Jak donoszą lokalne media, jego rola nie sprowadza się do zwykłego administrowania gminą. Zdążył już zwolnić zastępcę burmistrza, złożyć doniesienie do prokuratury na zawieszonego burmistrza (z zarzutem nieprzestrzegania prawa zamówień publicznych przy korzystaniu z usług gastronomicznych) oraz odwołać radę nadzorczą i kierownictwo miejskiej spółki wodociągowej.
Odsunięty burmistrz skierował zażalenie do sądu na decyzję prokuratury o jego zawieszeniu, ale jak słyszymy, sąd rozpatrzy sprawę 12 lutego.
O winie lub niewinności burmistrza i jego zastępcy zdecyduje sąd. Według samorządowców chodzi jednak o sam mechanizm, z którym mamy do czynienia w Niepołomicach – ich zdaniem niezwykle groźny. Już zaalarmowali o tym senatorów z komisji samorządu terytorialnego i administracji państwowej.
Szef tej komisji, senator Zygmunt Frankiewicz (KO), w rozmowie z DGP zapowiada, że planowane jest wystąpienie do ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry. – Trzeba zweryfikować, czy przepis umożliwiający zawieszanie organu decyzją prokuratura może funkcjonować i czy nie prowadzi do groźnych sytuacji. Jeśli takich przypadków jest więcej, tym bardziej trzeba się tym zająć, bo za chwilę może to się stać normą groźną dla demokracji, nie tylko lokalnej – ocenia senator.
Zapytaliśmy Ministerstwo Sprawiedliwości, czy zgadza się z tezą senatorów i samorządowców, że obecne przepisy mogą prowadzić do „zawieszania demokracji” bez rozstrzygnięć sądowych. Resort odesłał nas do Prokuratury Krajowej. Jej odpowiedź: „Zgodnie z kodeksem postępowania karnego środki zapobiegawcze w toku postępowania przygotowawczego, za wyjątkiem tymczasowego aresztowania, stosuje prokurator. Zgodnie z treścią art. 252 par. 2 k.p.k. na postanowienie prokuratora w przedmiocie środka zapobiegawczego zażalenie przysługuje do sądu rejonowego, w którego okręgu prowadzi się postępowanie. W zakresie wyznaczenia terminu rozpoznania zażalenia prosimy o zwrócenie się do sądu”.
Ten poinformował nas, że sprawa dotycząca Niepołomic wpłynęła 16 grudnia, następnego dnia została zarejestrowana, a posiedzenie wyznaczono w pierwszym możliwym terminie.

Przepisy nie są nowe

Zygmunt Frankiewicz ocenia, że sytuacja jest bardzo niepokojąca. – Postawiono samorządowcom dęte zarzuty, według CBA zawyżono koszt zlecenia. W ten sposób można zakwestionować wszystko. W każdym urzędzie może się pojawić CBA, uznać według swojej opinii, niekoniecznie fachowej, że gdzieś wystąpiła niegospodarność i zwrócić się do prokuratury, a ta prokuratura wydaje zakaz sprawowania funkcji publicznych – mówi Zygmunt Frankiewicz (KO), przewodniczący senackiej komisji. Jego zdaniem sąd powinien sprawą zająć się niezwłocznie i ewentualnie uchylić to postanowienie prokuratury. Tymczasem w Niepołomicach jeszcze w grudniu burmistrz przestał pełnić funkcję, od tego czasu w gminie jest komisarz, a demokracja – jak określa to sam Frankiewicz – jest zawieszona. Może się okazać, że przez kilka miesięcy, bez żadnych powodów, w gminie jest komisarz, a wybrany demokratycznie burmistrz nie może sprawować swojej funkcji – diagnozuje Frankiewicz.
Przepisy, z których dziś korzysta prokuratura, nie są nowe. Już w 2012 r., wskutek nowelizacji ustawy o samorządzie gminnym, do katalogu przesłanek, na mocy których obowiązki wójta przejmuje inna osoba (np. zastępca albo osoba wskazana przez premiera), dodano „zawieszenie w czynnościach służbowych”. A takiego zawieszenia może dokonać prokurator lub sąd. Chodziło wówczas o ucięcie pojawiających się spekulacji dotyczących możliwości zawieszenia pochodzącego z wyborów bezpośrednich wójta, burmistrza czy prezydenta miasta oraz rozstrzygnięcie, jak gmina w takiej sytuacji ma funkcjonować.
Zawieszenia w czynnościach samorządowców stosowano już nie raz. W 2017 r. podobna historia spotkała np. burmistrza Połańca (zawieszony przez prokuraturę w połowie czerwca, ale już w lipcu sąd wstrzymał tę decyzję). W kwietniu 2009 r. prokuratura zawiesiła w czynnościach burmistrza Międzyrzecza (sąd uchylił postanowienie dopiero we wrześniu 2010 r., ale do wyborów burmistrz nie wrócił na urząd). W tym tygodniu zawieszono burmistrza Obornik.
Dziś, zdaniem samorządowców, regulacje obracają się przeciwko nim. – Przepisy są obecnie nadużywane, a sprawy rozpatrywane przez sądy w sposób przewlekły – grzmi Wadim Tyszkiewicz, wieloletni prezydent Nowej Soli, obecnie senator niezależny. – Jeśli PiS rozprawi się z sądami, a Andrzej Duda wygra wybory, kolejne uderzenie pójdzie w samorząd. I ten mechanizm, który dziś obserwujemy w Niepołomicach, będzie na porządku dziennym – przestrzega.
Argumenty podzielają niektórzy politycy PiS. – Przepisy dotyczące zawieszania samorządowców w czynnościach budzą wiele wątpliwości, być może należałoby je skorygować, przede wszystkim w takim kierunku, by sąd jak najszybciej, np. w ciągu tygodnia – dwóch, zatwierdzał lub uchylał decyzje prokuratorów – ocenia senator PiS Andrzej Pająk.
Połaniec, Oborniki, Międzyrzecze: wójtów zawieszano w Polsce nie raz