Rzecznik praw obywatelskich zajął się głośnym przypadkiem próby wylegitymowania sędzi na sali sądowej. Chodzi o opisane przez „Gazetę Wyborczą” wydarzenia, do których doszło w ubiegłym tygodniu w Sądzie Okręgowym w Poznaniu.
Wedle relacji dziennika niezadowolony z obrotu sprawy pozwany wezwał policję, informując ją, że w sądzie doszło do awantury (później twierdził, że został obrażony podczas rozprawy). Przybyli na miejsce funkcjonariusze wtargnęli na salę, gdzie trwała już kolejna sprawa, i usiłowali wylegitymować sędzię. Ta odmówiła, powołując się na immunitet.
Komentatorzy zwracają uwagę, że dyspozytor w ogóle nie powinien wysyłać patrolu, tylko skontaktować się z policją sądową. A przybyli na miejsce funkcjonariusze mogli co najwyżej poinformować proszącego o interwencję mężczyznę, że jeśli poczuł się znieważony słowami sędzi, ma prawo wystąpić przeciwko niej na drogę sądową. Sama policja przyznała, że policjanci byli młodzi i niedoświadczeni, a sędzi „należą się przeprosiny”.
Niezależnie od tych deklaracji Adam Bodnar wystąpił do komendanta komisariatu z pytaniem, na jakiej podstawie podjęto interwencję w sądzie oraz co zrobiono dla wyjaśnienia sytuacji. Jak ocenił, działania funkcjonariuszy były nieadekwatne do informacji, jakie otrzymali w zgłoszeniu. „Zakłócenie rozprawy w celu wylegitymowania sędziego budzi poważne zastrzeżenia w kontekście zadań i funkcji, jakie zostały powierzone sędziom w art. 178 konstytucji, w ramach sprawowania przez nich wymiaru sprawiedliwości” – napisał RPO.