Trybunał Konstytucyjny nadał bieg pytaniom prawnym skierowanym za pośrednictwem Izby Dyscyplinarnej przez sędziego Kamila Zaradkiewicza. Tymczasem I prezes Sądu Najwyższego skierowała do rzecznika dyscyplinarnego SN żądanie podjęcia czynności wyjaśniających. W ocenie Małgorzaty Gersdorf doszło do bezprawnego przekazania akt poza Sąd Najwyższy i popełnienia wielu innych przewinień służbowych.
Przypomnijmy. Postanowieniem z 1 lipca 2019 r. wydanym w sprawie IV CSK 176/19 Zaradkiewicz zwrócił się do TK z pytaniem o zgodność z konstytucją niektórych przepisów kodeksu postępowania cywilnego i ustawy o SN. Chodziło o rozstrzygnięcie wątpliwości, czy sędziowie wybrani do SN przez poprzednie składy Krajowej Rady Sądownictwa (a więc sprzed reformy autorstwa PiS) są legalnie orzekającymi sędziami, a wyroki przez nich wydane zachowują ważność.
Jednak, jak się okazuje, rozpoznanie sprawy, na kanwie które sędzia Zaradkiewicz sformułował pytanie prawne, nastąpiło z naruszeniem kolejności wynikającej z par. 83 ust. 1 regulaminu SN (Dz.U. z 2018 r. poz. 660 ze zm.).
Norma ta wskazuje, że sprawy rozpoznaje się według kolejności wpływu do SN, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej.
– Tylko w szczególnie uzasadnionych przypadkach prezes Sądu Najwyższego może zarządzić rozpoznanie sprawy poza kolejnością, co jednak w omawianej sprawie nie miało miejsca. Tymczasem w momencie wydania postanowienia w sprawie o sygn. akt IV CSK 176/19, która wpłynęła do Sądu Najwyższego 29 marca 2019 r., w referacie SSN Kamila Zaradkiewicza na rozpoznanie oczekiwała choćby sprawa o sygn. akt IV CSK 105/19, która wpłynęła 22 lutego 2019 r. – czytamy w komunikacie SN.
Z kolei 9 lipca sędzia Zaradkiewicz wydał postanowienie o zabezpieczeniu, w którym pozbawił prezesa Izby Cywilnej uprawnień kierowniczych związanych z przekazaniem pytań prawnych do TK. Nakazał on samemu sobie przekazanie akt sprawy prezesowi Izby Dyscyplinarnej celem skierowania wniosku do TK. Zaradkiewicz zażądał również przekazania wszystkich dokumentów dotyczących postępowania przed TK do Izby Dyscyplinarnej.
W uzasadnieniu sędzia Zaradkiewicz wyjaśnił, że zwykle decyzja o skierowaniu pytania prawnego do TK w Izbie Cywilnej trwa ok. 3 miesięcy, dlatego postanowił „przenieść” sprawę do Izby Dyscyplinarnej.
Z tym że prezes Izby Cywilnej nie miał nawet szans zdecydować o skierowaniu pytań prawnych do TK, bo jak się okazuje, nie dysponował aktami sprawy od wydania postanowienia z 1 lipca 2019 r.
W ocenie I prezesa SN postanowienie zabezpieczające także może wypełniać znamiona przewinienia służbowego. Zdaniem Małgorzaty Gersdorf doszło do rażącej obrazy m.in. art. 732 k.p.c. poprzez udzielenie zabezpieczenia z urzędu w sprawie, w której postępowanie nie może być wszczęte z urzędu. Z kolei z art. 734 k.p.c. wynika, że o zabezpieczeniu powinien orzec sąd pierwszej instancji, a nie SN. Według I prezes doszło też do naruszenia ustawy o SN (t.j. Dz.U. z 2019 r. poz. 825) poprzez przekazanie do właściwości Izby Dyscyplinarnej czynności w sprawie zastrzeżonej ustawowo do właściwości Izby Cywilnej i pozbawienia kompetencji prezesa tej izby w kwestii ewentualnego przekazania sprawy do ID.
Władze SN zwróciły uwagę, że udzielone zabezpieczenie nie odnosi się w żaden sposób do roszczenia będącego przedmiotem rozpoznania w sprawie.
Część ekspertów zwraca jednak uwagę, że niektóre zarzuty co do dopuszczalności zastosowania zabezpieczenia, jakie dziś formułuje I prezes SN, można było skierować również w stosunku do słynnego postanowienia o zabezpieczeniu, wydanego przez sędziego Krzysztofa Rączkę w sierpniu 2018 r. (na jego mocy doszło do zawieszenia stosowania przepisów obniżających wiek emerytalny sędziów SN). Jednak zdaniem Małgorzaty Gersdorf takie analogie są nieuprawnione.
– W tej ostatniej sprawie chodziło o zapewnienie skuteczności prawu unijnemu, które, w świetle orzecznictwa Trybunału Sprawiedliwości UE, pozwala sądowi krajowemu pominąć przepisy niezgodne z tym prawem – argumentuje I prezes. W sprawie rozpatrywanej przez Kamila Zaradkiewicza taka sytuacja nie wystąpiła.
Pod koniec ubiegłego tygodnia władze Sądu Najwyższego wystosowały do Trybunału Konstytucyjnego pismo z żądaniem zwrotu akt. W ocenie SN obrót aktami sprawy odbył się bez prawnej podstawy, a co za tym idzie, naruszono przepis nakazujący przechowywanie dokumentów w Sądzie Najwyższym.
– Jak dotąd TK nie ustosunkował się do tego pisma – mówi Krzysztof Michałowski z biura prasowego SN. Tymczasem, jak potwierdzono nam w trybunale, sąd konstytucyjny wydał postanowienie o nadaniu biegu sprawie zainicjowanej przez sędziego Zaradkiewicza.