Przyrzeczona nagroda za wskazanie przykładu spółki osobowej z udziałem Skarbu Państwa wciąż czeka.
Artykuł „Nowelizacja z tysiąca i jednej nocy” (DGP z 25 czerwca 2019 r.) pokazuje, że przedstawiciele fundacji nazwanej Krakowskim Instytutem Prawa Karnego poczuli się osobiście dotknięci podniesionymi przeze mnie argumentami („O krakowskiej szkole sofistyki”, DGP z 18 czerwca 2019 r.). Charakter i treść polemiki świadczy, iż choć obaj autorzy zapowiadają się na prominentnych przedstawicieli wspomnianej przeze mnie szkoły, na razie brakuje im niezbędnej subtelności.
Emocji w artykule mnóstwo – i niestety znów sporo manipulacji. Warto wskazać dwa znamienne przykłady.
Pierwszy to obrona absurdalnego zarzutu z opinii Instytutu, iż definicja pojęcia „osoby pełniącej funkcję publiczną” zgodna z poprawką senacką powodować będzie, że przepis nie znajdzie zastosowania do „spó łek osobowych z udziałem Skarbu Państwa, samorządu terytorialnego lub państwowych osób prawnych”. W opinii bezrefleksyjnie posłużono się określeniem spoza języka prawnego, niewystępującym w kodeksie spółek handlowych i pozostającym w sprzeczności z samą istotą spółki osobowej, a teraz zamiast przyznać się do zwykłej niewiedzy lub rudymentarnej pomyłki, wszak wybaczalnej (errare humanum est), jej autorzy starają się nam wmówić, iż chodziło im o kolokwialne określenie tzw. wkładu kapitałowego do spółki osobowej.
Zabawne, iż zdaniem polemistów na słuszność posłużenia się takim pojęciem wskazuje fakt, że wpisując frazę „udział w spółce osobowej” w wyszukiwarkę, uzyskamy „trafienia”, gdzie takie określenie występuje. Nie należy przywiązywać nadmiernej wagi do takiej metody – na frazę „potwór z Loch Ness” też uzyskamy sporą liczbę odpowiedzi, ale żadnego pewnego dowodu, iż potwór ten istnieje.
Przekonanie o niewielkim przywiązaniu do zasady obiektywizmu autorów opinii potwierdza fakt, iż wprowadzenie do definicji osoby pełniącej funkcję publiczną kryterium co najmniej 50 proc. udziału Skarbu Państwa, samorządu terytorialnego lub państwowych osób prawnych w spółce uwzględniało krytyczny argument z pierwszej opinii Instytutu. Wówczas wywodzono, iż brak kryterium udziału powoduje „absurdalne rozszerzenie zakresu penalizacji”. Po wprowadzeniu takiego kryterium jej autorzy grzmieli jednak, iż: „Posłużenie się wyłącznie kryterium ilości udziałów posiadanych przez podmiot publiczny jest merytorycznie błędne i może prowadzić do bezkarności osób zarządzających największymi, strategicznymi spółkami z udziałem Skarbu Państwa”. Czy potrzeba bardziej jaskrawego przykładu wewnętrznej sprzeczności, ujawniającej przy tym krytykanckie i kierunkowe nastawienie autorów opinii?
A zawarty w drugiej opinii zarzut rzekomej bezkarności osób zarządzających spółkami z udziałem Skarbu Państwa to oczywiste wprowadzanie w błąd – polemiści twierdzą obecnie, iż nie skupiali się „na penalizowaniu korupcji „w ogóle” (…), lecz korupcji w sektorze publicznym z art. 228 i 229 k.k.”. Problem w tym, iż pojęcie bezkarności, którym posłużono się w opinii, bez wątpienia z pełnym rozmysłem, oznacza zupełny brak odpowiedzialności karnej, a nie brak możliwości zastosowania określonego przepisu – zgodnie z logiką M. Małeckiego i S. Tarapaty mógłbym twierdzić, iż sprawcy rozboju są w Polsce bezkarni, a potem bronić się, że nie analizowałem „kradzieży w ogóle”, a chodziło mi tylko o to, że sprawca rozboju jest bezkarny na podstawie art. 278 k.k.
Z artykułu dowiedziałem się dużo o sobie, m.in. że: mam zły stosunek do obywateli, ignoruję i fałszywie przedstawiam fakty, nierzetelnie korzystam z komentarzy i koncentruję się na nielojalnej retoryce. Wzorując się na tym stylu, mógłbym napisać, iż udział M. Małeckiego w posiedzeniu komisji sejmowej był przykładem usiłowania nieudolnego w zakresie przedstawienia skutecznej argumentacji, co pozostawałoby w zgodzie z prawdą. Wolę jednak, aby w odniesieniu do sposobu argumentacji polemistów, stanowiącego ostatnią metodę erystyczną – fortel 38 – wypowiedział się sam autor „Sztuki erystyki”. A pisał tak: „Kiedy widzimy, że przeciwnik ma przewagę, a my przegramy, atakujemy jego osobiście, w sposób obraźliwy i ordynarny. Oddalamy się (w obliczu przegranej) od przedmiotu sporu i przeprowadzamy jakiś atak na osobę adwersarza”.
PS. Czy szacowni autorzy opinii KIPK są w stanie wskazać jeden jedyny przykład, jeżeli już nie „spółki osobowej z udziałem Skarbu Państwa”, to przynajmniej spółki osobowej z kapitałowym wkładem Skarbu Państwa, o który to wkład rzekomo im chodziło? Przyrzeczona przeze mnie nagroda wciąż czeka.
Pojęcie bezkarności, którym posłużono się w opinii, bez wątpienia z pełnym rozmysłem, oznacza zupełny brak odpowiedzialności karnej, a nie brak możliwości zastosowania określonego przepisu