Tomasz Szafrański z Prokuratury Krajowej skrytykował opinię Krakowskiego Instytutu Prawa Karnego (KIPK), wydaną w związku z pracami parlamentarnymi nad obszerną nowelą kodeksu karnego („O krakowskiej sztuce sofistyki”, DGP z 18 czerwca 2019 r.). W ramach debaty nad fundamentalnymi problemami niekonstytucyjności ustawy autor posługuje się aluzjami, insynuacjami, niewyszukaną ironią i atakami ad personam, co najlepiej obrazuje jego stosunek do obywateli i tworzonego w Polsce prawa.
Narracja aktywnego – w negatywnym tego słowa znaczenia – uczestnika procesu legislacyjnego zwieńczonego uchwaleniem ustawy rojącej się od błędów, luk, nieścisłości i absurdów wpisuje się w emocjonalny styl działania niektórych zwolenników nowelizacji.
Artykuł prok. Szafrańskiego zajmuje całą stronę. Po wychwyceniu twierdzeń, które nadają się do tego, by z nimi w jakikolwiek sposób dyskutować, otrzymujemy zaledwie kilka refleksji o przypadkowo wybranych kwestiach. Masa podstawowych problemów poruszanych w ekspertyzach KIPK pozostaje bez odpowiedzi.

Rola wyszukiwarki

Autor ironizuje, że w ekspertyzie KIPK posłużono się nowatorskim, jego zdaniem, pojęciem „udziału w spółce osobowej”, które jest samo w sobie „majstersztykiem, rozwija myśl prawniczą i samoistnie podnosi wartość opinii”. Zarzut ten miał wskazywać na posługiwanie się w ekspertyzie dotychczas nieznanym określeniem. W rzeczywistości nie zna go jedynie autor eseju. Wyrażenie „udział w spółce osobowej” jest używane w doktrynie i odnosi się do sytuacji, w której dany podmiot jest zaangażowany w spółkę osobową (chodzi tu więc w istocie o członkostwo, zaangażowanie kapitałowe w spółce osobowej).
T. Szafrański mógłby się z łatwością o tym przekonać, gdyby tylko wpisał wskazaną frazę w wyszukiwarce jednego z systemów informacji prawnej. Dowiedziałby się wówczas, że termin ten pojawia się nawet w tytułach artykułów naukowych (zob. np. J. Kuropatwiński, Zbycie idealnej części udziału w spółce osobowej. Glosa do post. Sądu Okręgowego z 13 maja 2009 r., VIII Ga 23/09, „Glosa” 2/2011). Termin „udział w spółce osobowej” funkcjonuje nie tylko w języku potocznym, lecz także prawniczym. Użyliśmy tego pojęcia w tym właśnie sensie.

A jednak złagodzenie

W ślad za Ministerstwem Sprawiedliwości T. Szafrański przypisuje autorom ekspertyzy tezy dotyczące korupcji w sektorze publicznym, które nigdy nie padły (pisze m.in.: „Sofizmatem czystej wody jest wywód o rzekomej bezkarności osób zarządzających „największymi strategicznymi spółkami z udziałem Skarbu Państwa”). Ekspertyza KIPK jest wyjątkowo precyzyjna, a zagadnienie w prosty sposób omówiliśmy także w oświadczeniu z 16 czerwca 2019 r., wydanym na skutek bezpodstawnych ataków ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości (www.kipk.pl/ekspertyzy). Autor ignoruje fakty, koncentrując się po raz kolejny na nielojalnej retoryce. Po pierwsze, nie skupialiśmy się na penalizowaniu korupcji „w ogóle”, jak to fałszywie przedstawia T. Szafrański, lecz korupcji w sektorze publicznym z art. 228 i 229 k.k. Tych przepisów dotyczyła wprost poprawka Senatu zawężająca definicję osoby pełniącej funkcje publiczne do 50 proc. udziałów. T. Szafrański był aktywnym uczestnikiem prac nad nowelizacją, powinien więc zdawać sobie sprawę z zasad procesu legislacyjnego po uchwaleniu poprawek Senatu. Po drugie, w swoim wywodzie autor przemilcza, że czyn opisany w art. 296a par. 1 k.k. (korupcja gospodarcza) zagrożony jest niższą karą niż korupcja w sektorze publicznym, a to właśnie do tej ostatniej miały zaliczać się nowe kategorie zachowań po zmianach uchwalonych w Sejmie 16 maja 2019 r. Po trzecie, T. Szafrański wprowadza czytelników w błąd przez nierzetelne korzystanie z komentarza do art. 296a k.k. Profesor P. Kardas wskazuje w nim wyraźnie, że przypadki karalnej korupcji gospodarczej są ograniczone znamionami wskazanymi w art. 296a k.k., zakreślającymi zakres karalnych zachowań węziej niż w przypadku korupcji w sektorze publicznym.
Jeśli T. Szafrański nadal ma wątpliwości co do charakteru prawnego senackiej poprawki, zawężającej definicję osoby pełniącej funkcję publiczną i przez to ograniczającej zakres odpowiedzialności karnej za korupcję w sektorze publicznym względem ustawy uchwalonej w Sejmie 16 maja 2019 r., o czym pisaliśmy w ekspertyzie, wskazówką niech będą dla niego oficjalne wypowiedzi przedstawiciela projektodawców w czasie obrad komisji ustawodawczej w Sejmie 11 czerwca 2019 r.: „Poprawka w stosunku do ustawy jednoznacznie zawęża, ponieważ nakazuje kwalifikować jedynie te podmioty, w wypadku których udział kapitału państwowego albo samorządowego pozwala na uzyskanie kontroli nad spółką” oraz „Poprawka senacka zawęża w stosunku do stanu uchwalonego w ustawie nowej, w ustawie nowelizacyjnej, natomiast projekt, rozwiązanie zaprojektowane doprecyzowuje zakres, krąg osób, którym przyznajemy prawo, status osoby pełniącej funkcję publiczną”. Warto nadmienić, że autorem przytoczonych słów jest sam T. Szafrański.

Więzienie za drobne kradzieże

Skrajna liberalizacja sankcji za wypadek drogowy ze skutkiem śmiertelnym po nowelizacji prawa karnego z 2015 r. – to kolejny zarzut T. Szafrańskiego, który ubolewa, że sprawcy takiego czynu można obecnie wymierzyć niską grzywnę. Autor przemilcza, że po wejściu w życie uchwalonych zmian wymierzenie za taki czyn niewysokiej grzywny nadal będzie możliwe (przesądza o tym art. 37a k.k.). Sprawcy wypadku drogowego ze skutkiem śmiertelnym będzie można wymierzyć grzywnę także w ramach nadzwyczajnego złagodzenia kary; na możliwość stosowania tej instytucji prawnej wskazywało zresztą samo Ministerstwo Sprawiedliwości, gdy odnosiło się do kwestii znacznego zaostrzenia kary za nieumyślne spowodowanie śmierci z art. 155 k.k. Na marginesie warto zaznaczyć, że przepis ten, wbrew poniżającej dla obywateli propagandzie MS, nie dotyczy „pospolitych przestępstw” i „bandytów”, lecz szerokiej kategorii czynów popełnionych w wyniku nieostrożności, które mogą się przytrafić każdemu z nas. Nie da się więc zrozumieć, z jakiego powodu twórcy nowelizacji uznali, że nieupilnowanie przez rodzica dwójki swoich dzieci skutkujące ich śmiercią ma być zagrożone karą aż do 15 lat więzienia, a wypadek drogowy na przejściu dla pieszych spowodowany przez pirata drogowego, wskutek którego giną trzy osoby, zagrożony jest karą do 8 lat więzienia.
Ponadto, zgodnie z nowelizacją sprawca kilku drobnych kradzieży popełnionych w czynie ciągłym może odpowiadać karnie za przestępstwo zagrożone karą do 16 lat pozbawienia wolności. Autorzy nowelizacji z premedytacją wprowadzili do kodeksu wykroczeń klauzulę, w myśl której kradzież szczególnie zuchwała nie będzie typem przepołowionym (nie ma znaczenia wartość zabranej rzeczy). Prowadzi to do znacznego zaostrzenia represji za drobne czyny zabronione. Bez pokrycia w faktach były więc zapewnienia ministra sprawiedliwości, który 24 maja 2019 r. uspokajał senatorów: „Oczywiście nie chcemy izolować drobnych złodziejaszków, drobnych sprawców drobnych przestępstw, przestępstw nieumyślnych, to nie o to chodzi, ale chcemy tę funkcję kary wykorzystywać wtedy, kiedy mamy do czynienia z naprawdę groźnymi przestępcami”. Wypowiedzi tej przeczą zmiany w art. 37a, który stosuje się do wielu drobnych przestępstw, a także art. 57b czy 155 k.k.

Niewygodny trybunał

Wykazanie wszystkich błędów w rozumowaniu T. Szafrańskiego nie jest możliwe w krótkim tekście. Przykładem niech będzie wypowiedź z 22 maja 2019 r. na konferencji w Ministerstwie Sprawiedliwości, dotyczącej pierwszej ekspertyzy KIPK z 20 maja 2019 r. Alarmowaliśmy, że znowelizowane w Sejmie 16 maja przepisy dotyczące m.in. wydłużenia okresów przedawnienia karalności przestępstw pedofilskich nie znajdą zastosowania wobec żadnego czynu popełnionego przed wejściem w życie noweli, gdyż uchwalona ustawa nie zawierała klauzuli o stosowaniu nowych regulacji także do czynów popełnionych w starym stanie prawnym – co wynika z art. 4 k.k. T. Szafrański stwierdził, że „jest to absolutna nieprawda, pozostająca w sprzeczności z ugruntowaną linią Sądu Najwyższego, ale i Trybunału Konstytucyjnego”. Dowodził, że przedawnienie nie jest prawem podmiotowym, nie stanowi ekspektatywy i dopóki ono nie nastąpi, nie wynikają z tego tytułu żadne prawa. Powołał się w tym kontekście na wyrok TK z 25 maja 2004 r., sygn. akt SK 44/03, wskazując, że zawarte w nim uzasadnienie należy uzupełnić o stanowisko, że nowe przepisy dotyczące przedawnienia karalności „łapią w locie” „te czyny, które nie uległy przedawnieniu na starych zasadach. Nie trzeba do tego celu wprowadzać żadnego przepisu przejściowego”.
Abstrahując od tego, że przepisy dotyczące przedawnienia karalności nie mogą niczego „łapać w locie” (autor myli zasady intertemporalne funkcjonujące w prawie procesowym i materialnym), przytoczony przez T. Szafrańskiego wyrok TK dowodzi nieprawdziwości głoszonych przez niego tez. Trybunał badał zgodność z konstytucją klauzuli nakazującej stosowanie nowych przepisów o przedawnieniu do czynów popełnionych przed wejściem w życie ustawy, o czym autor nie wspomniał. Poza stwierdzeniem, że przedawnienie nie jest prawem podmiotowym i nie stanowi ekspektatywy, w wyroku tym nie ma mowy, by przepisy dotyczące przedłużenia terminu przedawnienia działały na zasadzie „chwytania w locie” nawet wtedy, gdy ustawodawca nie wprowadzi szczególnej klauzuli intertemporalnej. Przeciwnie, TK podkreślił, że jeśli modyfikacji przepisów o przedawnieniu karalności nie towarzyszy szczególna klauzula międzyczasowa, do kolizji regulacji intertemporalnych znajdą zastosowanie ogólne zasady z art. 4 k.k. Zamiast rzetelnego przytoczenia całego orzeczenia TK, autor powołał się jedynie na wygodne dla siebie tezy oraz przemilczał te, które mu nie pasowały, mimo że bezpośrednio wiązały się z tematem.

Traktacik o „dobrej” robocie

Znamienne są nawiązania T. Szafrańskiego do materializmu dialektycznego Karola Marksa. Wspominał o nim zarówno podczas konferencji prasowej 22 maja 2019 r., jak również w artykule. Podzielamy tezę, że nie zawsze „ilość przechodzi w jakość”. Potwierdza ją oświadczenie ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, który podczas debaty w Senacie 24 maja 2019 r. stwierdził o nowelizacji: „Tysiące godzin, które odbyliśmy na dyskusjach, doprowadziły nas właśnie do tego projektu, który został przygotowany”. Rzeczywiście, tysiące godzin nie przeszło w jakość, a 14-dniowy termin na zapoznanie się posłów z projektem nowelizacji kodeksu został skrócony – niezgodnie z regulaminem Sejmu i konstytucją – niemalże do 14 godzin. Fatalna nowelizacja prawa karnego jest więc wynikiem tysiąca godzin wątpliwej jakości pracy oraz „jednej nocy”.
Gdy chce się stworzyć ustawę, dobrze jest zgromadzić, przeczytać i dokładnie przeanalizować podstawowy materiał źródłowy: ustawy, monografie, komentarze, podręczniki i orzecznictwo. Kto tego nie czyni, musi oderwać się na chwilę od Karola Marksa, by popaść w założenia dialektyki heglowskiej, że jeśli przyjmowana teoria nie pasuje do faktów – tym gorzej dla nich. Być może ta właśnie myśl towarzyszyła T. Szafrańskiemu, gdy sugerował, że definicja nowego przestępstwa kradzieży „szczególnie zuchwałej” jest precyzyjna. Każdy z nas przecież wie, kiedy złodziej „wykazuje postawę lekceważącą lub wyzywającą wobec posiadacza rzeczy lub innych osób”. Prawda?
Znamienne są nawiązania Tomasza Szafrańskiego do materializmu dialektycznego Karola Marksa. Podzielamy tezę, że nie zawsze „ilość przechodzi w jakość”