Prace nad nowelizacją zaostrzającą sankcje za szereg przestępstw przebiegają w coraz większych oparach absurdu. Najpierw marszałek Sejmu arbitralnie zdecydował, że ustawa o zmianie kodeksu karnego nie jest ustawą kodeksową, więc może zostać przyjęta z pominięciem specjalnego, wymagającego dłuższych terminów, trybu prac. Efektem są nie tylko poważne wątpliwości co do konstytucyjności aktu, ale także liczne błędy, które musiał naprawiać Senat.
Jak się jednak okazało podczas wczorajszego posiedzenia komisji ustawodawczej, która opiniowała senackie poprawki, jedna z nich doprowadziłaby do niewyobrażalnego chaosu. Chodzi o standardowy przepis określający moment wejścia w życie nowego prawa. W wersji przyjętej przez Sejm art. 21 stanowił, że ustawa wchodzi w życie po upływie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem art. 7, art. 11 i art. 17–20, które wchodzą w życie po upływie 6 miesięcy od dnia ogłoszenia.
Jednak po drodze okazało się, że jeden z przepisów przejściowych – art. 16, również powinien wejść w życie później, wraz z wejściem w życie nowelizacji o przeciwdziałaniu zagrożeniom przestępczością na tle seksualnym (Dz.U. z 2018 r. poz. 405 ze zm.). W przeciwnym razie przez pół roku ten przepis byłby de facto martwy.
Dlatego Senat zaproponował, by ustawa wchodziła w życie w terminie 3 miesięcy od dnia ogłoszenia, z wyjątkiem art. 7, art. 11 i art. 16–20, które wchodzą w życie po upływie 6 miesięcy od dnia ogłoszenia.
Kłopot w tym, że wyrażenia „po upływie” i „w terminie” mają dwa kompletnie różne znaczenia. Jak zwracali uwagę przedstawiciele sejmowego Biura Legislacyjnego, tego typu sposób określenia terminu wejścia w życie aktu prawnego jest sprzeczny z zasadami techniki prawodawczej. Nie bez przyczyny. Określenie „w terminie” oznacza okres, np. gdy jakaś czynność jest wymagana w siedmiodniowym terminie, to można ją wykonać pierwszego dnia, jak i ostatniego. Poza tym w ramach jednego przepisu posłużono się dwoma określeniami – ustawa wchodzi „w terminie”, a poszczególne jej przepisy „po upływie”. – Jest oczywiste, że nie da się tych przepisów wykładać jednakowo – zwracali uwagę sejmowi legislatorzy, dodając, że posłużenie się wyrażeniem „w terminie” spowoduje, że nie będzie można jednoznacznie określić, od kiedy nowe przepisy miałyby zacząć obowiązywać.
Prokurator Tomasz Szafrański najpierw zaczął przekonywać, że zasady techniki prawodawczej nie są wiążące dla Sejmu i Senatu, a potem, że niemożliwe jest stosowanie innej wykładni niż taka, że dniem wejścia w życie znowelizowanego kodeksu będzie ostatni dzień terminu.
W końcu komisja ustawodawcza zarekomendowała odrzucenie poprawki Senatu. – Gdyby Sejm przyjął poprawkę Senatu, to mielibyśmy do czynienia z ustawą, której data wejścia w życie nie jest opisana językiem przepisów w sposób pozwalający ją wyznaczyć. W przypadku prawa karnego materialnego ma to fundamentalne znaczenie dla odpowiedzialności karnej z uwagi na treść art. 4 k.k. Bo jeżeli wprowadzamy ustawę, która radykalnie zaostrza sankcje w przypadku szeregu przestępstw, oraz regułę, zgodnie z którą stosuje się przepisy nowe, chyba że stare są względniejsze, to data przejścia ze starego reżimu na nowy jest kluczowa – zwraca uwagę adw. Radosław Baszuk. – Nie rozumiem, jak można było zaproponować taką poprawkę w ramach naprawiania ustawy – dodaje.