Nakładając na firmy transportowe wymóg posiadania specjalnych zezwoleń umożliwiających poruszanie się po niektórych drogach, Polska uchybiła zobowiązaniom ciążącym na niej na podstawie tzw. dyrektywy naciskowej – orzekł w czwartek Trybunał Sprawiedliwości UE.
Tylko 54 proc. dróg krajowych jest dostosowany do ruchu pojazdów o nacisku 11,5 tony/oś. Na pozostałej części obowiązują ograniczenia tonażowe do 10 t. Takie też dopuszczalne naciski obowiązują co do zasady na drogach wojewódzkich, a samorządowych do 8 t/oś. Przejazd takimi drogami pojazdami załadowanymi w „unijnym standardzie” 11,5 tony na oś wymaga uzyskania specjalnego odpłatnego zezwolenia dla pojazdów… nienormatywnych. Brak takiego dokumentu jest podstawą do nałożenia kary w wysokości od kilka do kilkunastu tys. zł – w zależności od ciężaru pojazdu i kategorii drogi.
Dzisiejszy wyrok TSUE oznacza, że nie będzie można stosować systemu zezwoleń w odniesieniu do pojazdów załadowanych zgodnie z dopuszczalną masą całkowitą i maksymalnym nacisku 11,5 tony na oś (przynajmniej w stosunku do ciężarówek wykonujących przewóz międzynarodowy) ani tym bardziej nakładać kar za brak takich zezwoleń.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni. Oczywiście musimy jeszcze dokładnie przeanalizować uzasadnienie, ale wyrok otwiera nomen omen drogę do normalności. Wreszcie będziemy mogli dojeżdżać normatywnie załadowanymi pojazdami do miejsc załadunku i rozładunku – mówi Maciej Wroński, prezes organizacji pracodawców Transport i Logistyka Polska.