- Konstytucja nie zawiera zapisu, wedle którego sędzia może prowadzić działalność polityczną wtedy, kiedy ma słuszność, a zatem reprezentowane przez niego poglądy, przekonanie do programu określonej partii czy też ruchu politycznego są trafne - mówi Piotr Schab, rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych, sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie.
DGP
Odebranie nagrody, noszenie koszulek z konkretnym nadrukiem, zadanie pytania prejudycjalnego czy też wzięcie udziału w symulacji rozprawy. Mam wrażenie, że odkąd doszło do zmiany modelu postępowania dyscyplinarnego, a tym samym wymiany kadrowej na stanowiskach rzecznika dyscyplinarnego i jego zastępców, znaczenie pojęcia „uchybienie godności sędziego” bardzo się rozszerzyło.
W moim przekonaniu pojmowanie zasadniczych pojęć dla oceny prawidłowości pełnienia służby sędziowskiej nie uległo zmianie. Zmieniły się pewne zachowania sędziów, którzy podjęli decyzję o zaangażowaniu się w spór. Spór, który jest bardzo głęboki i determinuje postawy o charakterze politycznym, zaś uczestnictwo w tym sporze polega na zdeklarowanym przyjęciu postaw politycznych przez niektórych sędziów.
Czy to jednak nie jest tak, że te postawy sędziów to jedynie efekt tego, co z wymiarem sprawiedliwości robią politycy?
Ja jestem gotów uczestniczyć w dyskusji jedynie na tyle, na ile ona ma choćby pośrednio znaczenie dla oceny prawidłowości prawnej działań rzecznika dyscyplinarnego. Nie mogę natomiast i nie chcę podjąć dyskusji o charakterze politycznym. Natomiast jeżeli twierdzimy, że politycy podjęli działania godzące w uwarunkowania pełnienia służby sędziowskiej, to musimy podać konkretne przykłady i dopiero na temat tych przykładów podjąć dyskusję. Jestem przekonany, że stosowanie w trakcie oceny zachowań poszczególnych sędziów kryterium racji jest głęboko wadliwe. Kryterium racji zaś, według tego stanowiska, ma wiązać się z obroną konstytucji. Konstytucja nie zawiera zapisu, wedle którego sędzia może prowadzić działalność polityczną wtedy, kiedy ma słuszność, a zatem reprezentowane przez niego poglądy, przekonanie do programu określonej partii, czy też ruchu politycznego jest trafne. To kryterium trafności, kryterium racji nie może być kryterium obiektywnym i dlatego właśnie, a także wobec faktu, że leży w sprzeczności z samą istotą służby sędziowskiej, zgodnie z konstytucją nie może mieć miejsca. Nie możemy więc uznać, że sędziowie są usprawiedliwieni w swej działalności politycznej.
Gdzie więc leży granica, której przekroczenie powoduje, że nie można już mówić o uczestnictwie sędziów w debacie, a należy mówić o działalności politycznej? Sędziowie przecież już od wielu lat zabierają głos w sprawach dotyczących wymiaru sprawiedliwości, nieraz na łamach prasy kontestowali działania rządzących, także tych wywodzących się z innych opcji politycznych niż obecna większość i nikt im za to nie wszczynał postępowań dyscyplinarnych.
Ważne i bardzo potrzebne jest, żeby sędziowie dyskutowali o wymiarze sprawiedliwości, a jeśli to celowe, podejmowali krytykę działań organów państwowych, które mają związek z uwarunkowaniami pracy orzeczniczej. Czym innym jest jednak podejmowanie dyskusji na tematy związane z regulacjami prawnymi odnoszącymi się pośrednio bądź bezpośrednio do pracy orzeczniczej, a czym innym jest wspieranie polityków bądź negacja działań polityków determinowana wprost przekonaniami sędziego, generalną krytyką czy aprobatą dla działań organów państwowych, co jednoznacznie musi być ocenione jako aktywność polityczna.
I taką działalnością polityczną jest np. przyjęcie nagrody od prezydenta miasta? Mówię o przypadku sędzi Doroty Zabłudowskiej, która została wyróżniona przez nieżyjącego już prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza Nagrodą Równości.
Nie. Teza zawarta w tym pytaniu jest błędna. Prowadzimy w tej sprawie dopiero wstępne czynności wyjaśniające, niemające charakteru postępowania dyscyplinarnego. Nie sposób więc obecnie mówić o ewentualnej odpowiedzialności dyscyplinarnej. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego uznał jednak za swój obowiązek zweryfikować wstępnie, czy istnieją podstawy do wszczęcia postępowania dyscyplinarnego wobec sędzi, która zechciała przyjąć nagrodę pieniężną od osoby mającej w sądzie, w którym orzeka, status osoby oskarżonej. To jest sedno podjęcia czynności wyjaśniających w powyższym wypadku. Nie ma natomiast podstaw, by uznać, że przyjęcie nagrody przez sędziego zasadniczo pozostaje w sprzeczności z wymogami etyki sędziowskiej.
Ważne i bardzo potrzebne jest, żeby sędziowie dyskutowali o wymiarze sprawiedliwości, a jeśli to celowe, podejmowali krytykę działań organów państwowych, które mają związek z uwarunkowaniami pracy orzeczniczej. Czym innym jest jednak wspieranie polityków bądź negacja działań polityków determinowana wprost przekonaniami sędziego
Ale branie udziału w symulacji rozprawy już zdaniem rzecznika i jego zastępców w takiej sprzeczności pozostaje.
W przypadku, o który zapewne pani pyta, nie chodziło o branie udziału w symulacji rozprawy, z którą wówczas nie mieliśmy do czynienia. Sędziowie wielokrotnie brali godny pochwały udział w tego typu przedsięwzięciach, przestrzegając, by takie wydarzenia miały walor edukacyjny. W sprawie, o której mowa, podjęto jedynie wstępne czynności wyjaśniające. Postępowanie dyscyplinarne nie zostało wszczęte ze względów oportunistycznych. Zastępca rzecznika dyscyplinarnego uznał bowiem, że niecelowe jest stosowanie wobec sędziego sankcji dyscyplinarnej, skoro samo podjęcie wstępnych czynności wyjaśniających, zważywszy na treść oświadczenia sędziego w toku tych czynności, spowodowało właściwy skutek.
Jeżeli nie była to symulacja rozprawy, to co to było?
Sędzia ubrany w strój gimnastyczny założył łańcuch z godłem państwowym i wobec młodych ludzi ubranych w stroje plażowe, spożywających napoje w puszkach wykonywał czynności, które miały stanowić symulację rozprawy sądowej. Podejmując wstępne czynności wyjaśniające, uznano, że działania takie przeczą nie tylko celom edukacyjnym symulacji rozprawy, ale pozostają również w sprzeczności z wymogami etyki zawodowej sędziów.
A taka np. symulacja rozprawy dla najmłodszych, jaka niedawno odbyła się w Sądzie Najwyższym, kiedy to sądzono wilka za połknięcie babci i Czerwonego Kapturka?
Przedsięwzięcie to zasługuje na pełną aprobatę. Dodam, że rzecznik dyscyplinarny sędziów sądów powszechnych wraz z dwoma zastępcami w styczniu bieżącego roku uczestniczył w symulacji rozprawy sądowej organizowanej dla dzieci ze szkoły podstawowej w Sądzie Rejonowym dla Łodzi Śródmieścia w Łodzi.
Pojawiają się zarzuty, że obecnie podejmowane przez rzecznika czy też jego zastępców czynności wyjaśniające są celowo prowadzone w sposób przewlekły. Mówiąc wprost: chodzi o wywołanie w sędziach efektu mrożącego i trzymanie ich w ciągłej niepewności.
Nie zamierzamy nikogo trzymać w stanie niepewności. Natomiast instrukcyjny termin do ukończenia tych czynności wynosi 30 dni. Nie jest to jednak termin redukujący czynności rzecznika dyscyplinarnego, ponieważ weryfikacja dowodów w celu stwierdzenia podstaw wszczęcia postępowania dyscyplinarnego może wymagać czasu dłuższego. Tak więc termin ten nie wyznacza ściśle ram czasowych działań rzecznika, chociaż należy go uwzględniać, o ile to oczywiście możliwe.
Ostatnio głośna była sprawa sędziego Jęksy z Poznania, który, zdaniem zastępcy rzecznika, uzasadniając wyrok uniewinniający żonę prezydenta tego miasta, wygłosił manifest polityczny. Sędzia poproszony o złożenie wyjaśnień przesłał pismo, w którym, jak twierdzi zastępca rzecznika, pojawiły się fragmenty „pomawiające” oraz „aroganckie”. Mógłby pan wskazać, o które dokładnie fragmenty chodziło?
Zastępca rzecznika dyscyplinarnego uznał, że sposób sformułowania stanowiska przez pana sędziego mógł naruszać zasady etyki przez przekroczenie wymogu powściągliwości wypowiedzi. To nie jest rzecz jasna tożsame ze sformułowaniem zarzutu dyscyplinarnego. Natomiast o konkretnych fragmentach tego pisma nie możemy rozmawiać, gdyż jestem zobligowany do zachowania niejawności tego, co stanowi przedmiot czynności podejmowanych przez zastępcę rzecznika. Tak stanowi procedura.
Nie niepokoi pana to, że ostatnimi czasy w mediach pojawia się mnóstwo informacji na temat prowadzonych postępowań?
O tyle mnie nie niepokoi, że zważywszy na konieczność respektowania tajemnicy wynikającej z faktu prowadzenia czynności według reguł procesowych, jestem częstokroć adresatem wystąpień o udzielenie środkom masowego przekazu informacji dotyczących działań podejmowanych w poszczególnych sprawach. Wiele powyższych informacji, udostępnianych oczywiście z zachowaniem wymogów wynikających z powinności dochowania tajemnicy, pochodzi więc również ode mnie.
Zarzuca pan niektórym sędziom działalność polityczną. Mówi pan, że nie powinni stawać po żadnej ze stron trwającego sporu, nie powinni wypowiadać się w taki sposób, aby łatwo można było się zorientować, jakie są ich poglądy polityczne. Tymczasem jeden z członków Krajowej Rady Sądownictwa, pan Maciej Nawacki pozwolił sobie na tego typu wypowiedź, a mimo to zastępca rzecznika dyscyplinarnego uznał, że nie ma podstaw, aby wszczynać przeciwko niemu postępowanie.
Wypowiedź sędziego, o której mowa, nie nawiązywała do czyichkolwiek przekonań politycznych; nie ma żadnych przesłanek do sformułowania tezy zawartej w pytaniu, co wykazały czynności wyjaśniające prowadzone przez zastępcę rzecznika dyscyplinarnego sędziów sądów powszechnych.
Jednak przypadek Macieja Nawackiego nie jest odosobniony. Są i inni sędziowie, którzy chociażby w mediach społecznościowych aktywnie bronią poczynań obecnego obozu władzy. Nawet średnio uważny obserwator, śledząc tego typu aktywność sędziów, szybko zorientuje się, jakie są ich poglądy. I jakoś nie słyszy się, aby rzecznik podejmował jakiekolwiek działania wobec nich. Czy działając w ten sposób, rzecznik sam nie dokonuje swego rodzaju manifestu politycznego?
Nie, jestem jak najdalszy od manifestowania poglądów politycznych. Jestem gotów podjąć rozmowę na temat każdego z konkretnych wypadków. Jeżeli sędziowie naruszają regułę zawartą w zbiorze zasad etyki zawodowej sędziów, który wprost zawiera wymóg, by w sposób powściągliwy korzystali z mediów społecznościowych – wypadek taki wymaga rzecz jasna zbadania, zupełnie niezależnie od charakteru wyrażanych poglądów. Jeżeli zaistnieje podstawa do podjęcia czynności wyjaśniających w związku z taką aktywnością, zostanie to wykonane.
Jeden z członków KRS, zasiadając w komisji egzaminującej przyszłych radców prawnych i adwokatów, jednocześnie, mimo że jest to zakazane, prowadził szkolenia przygotowujące do egzaminów. Pisaliśmy o tym w DGP. Czy rzecznika takie sprawy interesują?
Nie znam tego konkretnego przypadku, o którym pani mówi. Nie wiadomo mi, jakie kursy sędzia prowadził, jaka jest relacja tego kursu do egzaminu. Żaden z uprawnionych podmiotów nie żądał podjęcia w tym wypadku czynności wyjaśniających.
Środowisko sędziowskie i wielu obserwatorów uważa, że odkąd został pan rzecznikiem dyscyplinarnym, diametralnie zmienił się sposób, w jaki ten organ działa. Co zamierza pan osiągnąć takim stylem pracy?
Moim celem jest wyłącznie realizacja ustaw. Konieczne jest respektowanie przepisów art. 178 (ust. 3) konstytucji, zbioru zasad etyki zawodowej sędziów. Te regulacje nakazują sędziom przestrzegać obiektywizmu oraz apolityczności, powstrzymywać się od wszelkich zachowań, które mogłyby burzyć wiarę społeczną w bezstronność sędziego.
A nie ma pan poczucia, że te działania odnoszą odwrotny skutek, że środowisko sędziowskie jeszcze bardziej się konsoliduje?
Ja oraz moi zastępcy nie mamy nic przeciw konsolidowaniu się środowiska. Reprezentujemy stanowisko, że konieczne jest respektowanie ustaw. Konsolidacja środowiska wokół określonych poglądów czy opinia części przedstawicieli środowiska sędziowskiego nie ma charakteru determinującego nasze działania. Nigdy tak zresztą nie będzie.
Ile obecnie prowadzonych jest przez rzecznika oraz jego zastępców postępowań dyscyplinarnych?
Postępowań takich toczy się 15.
Czyli odkąd został pan rzecznikiem, nie doszło do lawinowego wzrostu liczby prowadzonych postępowań?
Absolutnie nie. Respektujemy wymóg, by postępowanie dyscyplinarne wszczynane było jedynie w razie rzeczywistego i rażącego naruszenia zasad obowiązujących sędziego w służbie i poza służbą.
O jakiego typu przewinienia są oskarżeni sędziowie, wobec których zostały wszczęte postępowania?
W zeszłym tygodniu mój zastępca występował przed Sądem Najwyższym, gdzie uczestniczył w rozprawie przeciw sędziemu jednego z sądów apelacyjnych, któremu zarzucono kradzież sprzętu elektronicznego. To jedynie przykład.
I wśród wszczętych postępowań nie ma ani jednej sprawy, która nie miałaby, nazwijmy to umownie, podłoża politycznego?
Zakładam, że intencją pytania pani redaktor jest nawiązanie do określonej sprawy o tym charakterze, zresztą jedynej. Chodzi o sędziego, który powiązał udzielenie ochrony prawnej i ocenę stopnia społecznej szkodliwości czynu osoby, która bezspornie dla stron dopuściła się wykroczenia, z publicznym zamanifestowaniem własnych poglądów politycznych – zarówno w pisemnym uzasadnieniu wyroku, jak i w ustnych jego motywach. Uzasadniając wyrok, sędzia utożsamił przesłanki uniewinnienia osoby obwinionej z własnym poglądem dotyczącym działań prezydenta RP, Trybunału Konstytucyjnego, Sejmu.
Mowa oczywiście o wspomnianym już sędzim Jęksie, prawda?
Nazwiska nie wypowiem, zrobiła to już pani redaktor.
O wymierzenie jakiej kary będzie więc pan rzecznik wnioskował w tej sprawie?
Wypowiedź w tej kwestii byłaby przedwczesna, a wręcz niedopuszczalna, skoro rzecznik nie musi kierować wniosku o przeprowadzenie rozprawy dyscyplinarnej do sądu, a zależy to od oceny całokształtu okoliczności sprawy i zgromadzonych dowodów, o przeprowadzenie których wnosić może obwiniony sędzia.
Mamy przypadek dwóch sędziów, którzy zadali Trybunałowi Sprawiedliwości Unii Europejskiej pytania prejudycjalne. Te, jak się okazało, zostały przez Komisję Europejską uznane za prawnie niedopuszczalne. Czy to nie powinno wystarczyć? Czy tego typu działalność sędziego, jako działalność orzecznicza, nie powinna podlegać tylko i wyłącznie ocenie w ramach procesu? Po co tutaj aktywność rzecznika?
Istotnie, chodzi o działanie powiązane z aktywnością orzeczniczą sędziego. Wobec sędziów tych nie sformułowano natomiast zarzutów dyscyplinarnych. Toczą się wstępne czynności wyjaśniające mające na celu wykazanie, czy istnieją podstawy do postawienia takich zarzutów. Przesłanką podjęcia analizy jest zadanie pytań prejudycjalnych z jaskrawym przekroczeniem przepisu art. 267 Traktatu o funkcjonowaniu UE, który to przepis pozwala na skierowanie pytania prejudycjalnego TSUE wtedy i tylko wtedy, gdy chodzi o wykładnię prawa traktatowego oraz wykładnię aktów stanowionych przez organy bądź instytucje UE, a rozstrzygnięcie pytania prejudycjalnego jest konieczne dla wydania orzeczenia w rozstrzyganej przez sąd krajowy sprawie. W tym przypadku nie mamy do czynienia, co nie ulega żadnej wątpliwości, z potrzebą weryfikacji prawa unijnego. Jaskrawe naruszenie przepisu art. 267 TFUE należy w tym wypadku ściśle powiązać z działaniami dotyczącymi toku spraw, w których pytania te zadano. Sprawy te zaś zawieszono, zniweczono bieg procesu, który w przypadku sprawy karnej toczył się przeciwko członkom zorganizowanej grupy przestępczej, wiele osób oczekuje od wielu lat bezskutecznie ochrony prawnej, a sprawa budzi zainteresowanie opinii publicznej.
Czy rzecznik skieruje w tych sprawach zarzuty?
W tych sprawach ostatecznego stanowiska jeszcze nie wyrażono. Reprezentuję pogląd, że działania rzecznika dyscyplinarnego powinny być oceniane na podstawie decyzji procesowych, które w analizowanych wypadkach jeszcze nie zapadły. Do podjęcia czynności wyjaśniających o charakterze wstępnym skłonić bowiem mogą rzecznika okoliczności wymagające dopiero weryfikacji. Chciałbym jednocześnie podkreślić, że pytania prejudycjalne, o których mowa, sformułowane zostały co do zasady w sposób identyczny.
To naturalne, że chce pan być rozliczany z decyzji procesowych, jednak rozmawiamy o tym, co się dzieje teraz. A działania rzecznika i jego zastępców mogą wywoływać takie wrażenie, że za chwilę to właśnie oni będą decydować o tym, jak sędziowie mają formułować pytania prawne, czy też od kogo mogą, a od kogo nie odbierać nagrody.
Jakkolwiek trudno polemizować z wrażeniem pani redaktor – każdy z wypadków podjęcia wstępnych czynności wyjaśniających będący przedmiotem moich wypowiedzi był uzasadniony i nie należy ich lekceważyć. Służę wszelkimi informacjami, których mogę udzielić, natomiast jeszcze raz apeluję, by wątpliwości podjętych przez rzecznika, a wyrażonych przez podjęcie tych czynności, nie brać za płaszczyznę ostatecznej oceny działalności rzecznika dyscyplinarnego.
Czy rzecznika dyscyplinarnego interesują niejasności przy losowym przydzielaniu spraw sędziom? DGP pisał o sytuacji w Sądzie Rejonowym w Olsztynie, gdzie do takich niejasności doszło. Potwierdził to później w postanowieniu Sąd Najwyższy przenosząc sprawę do innego sądu. Tak się akurat składa, że prezesem olsztyńskiego sądu jest wspomniany już tu członek KRS – sędzia Maciej Nawacki.
To oczywiste, że rzecznika zainteresuje sytuacja, w której dokonano przydziału sprawy wbrew regulaminowi urzędowania sądów powszechnych. Podkreślam natomiast, że działam na obecnym stanowisku od czerwca ubiegłego roku, a zakładam, że sytuacja, o której rozmawiamy, zaistniała wcześniej.
Tak, była to pierwsza połowa 2018 r.
Powtarzam, że co do zasady przydział sprawy z wyłączeniem obowiązujących reguł jest przekroczeniem zasad kierowania jednostką.
Znana jest panu sprawa sędziego Tomasza Koszewskiego, który ma postawione 82 zarzuty dyscyplinarne? DGP opisywał ten przypadek.
Ta sprawa toczy się przed zastępcą rzecznika dyscyplinarnego właściwym ze względu na miejsce pełnienia służby przez pana sędziego. Analizowałem jej akta.
Ta sprawa już się trochę ciągnie. Tymczasem sędzia po powrocie z resortu sprawiedliwości, jak gdyby nigdy nic, wrócił do orzekania. O tego typu przypadkach mówi się bardzo mało, a przecież mają one dużo większe znaczenie dla tych, którzy przychodzą do sądu, niż te głośne, medialne sprawy dotyczące takiej czy innej wypowiedzi sędziego.
Zgadzam się co do opinii o wadze tego przypadku dla opinii publicznej. Niemniej nie znaczy to, że dopuszczalne jest lekceważenie wypadków o innym charakterze.
A pana nie niepokoi, że pan sędzia Koszewski tak długo nie tylko pozostaje bezkarny, lecz do niedawna był delegowany do Ministerstwa Sprawiedliwości, a ostatnimi czasy wystartował nawet w konkursie do sądu wyższego rzędu? Nie myślał pan o przejęciu tej sprawy do prowadzenia?
Aby przejąć sprawę do prowadzenia, rzecznik musi dojść do przekonania, że istnieje istotna potrzeba wykluczenia właściwości zastępcy rzecznika, który zgodnie z ustawą ma obowiązek zająć się sprawą. Sam czas trwania czynności przeprowadzanych przez rzecznika dyscyplinarnego bądź jego zastępców nie może być jedyną przesłanką oceny prawidłowości tych czynności. Sprawa ma charakter bardzo złożony, jak pani wspomniała, chodzi o kilkadziesiąt zarzutów. Należy uwzględnić linię obrony sędziego, który korzysta ze swego prawa do składania wniosków dowodowych. Badając dokumentację, nie stwierdziłem, by czynności właściwego zastępcy rzecznika dyscyplinarnego zawierały uchybienia. Są one adekwatne do bardzo złożonego charakteru sprawy. Zaznaczam, że delegowanie sędziego do Ministerstwa Sprawiedliwości leży poza jakimkolwiek wpływem rzecznika dyscyplinarnego. Kwestionowanie w pytaniu pani redaktor „bezkarności” sędziego, zanim nie zostanie mu udowodniona wina w postępowaniu sądowym, jest natomiast zaprzeczeniem gwarancji procesowej w postaci domniemania niewinności. ©℗
Ja oraz moi zastępcy nie mamy nic przeciw konsolidowaniu się środowiska. Reprezentujemy stanowisko, że konieczne jest respektowanie ustaw