Na niemal 39 tys. rozwodów w 2017 r. w rodzinach, w których były dzieci, tylko w 15 tys. przypadków sąd uznał, że powierzy je wyłącznej pieczy kobiety. Nie oznacza to, że dzieci częściej zostają z ojcem. Sądy przyznają władzę rodzicielską obojgu rodzicom.
W 2015 r. na 39 tys. rozwodów 23 tys. matek otrzymało władzę rodzicielską nad dzieckiem. Ojców było ok. 1,5 tys., a wspólnie pieczę mogło sprawować ok. 13 tys. par. Dwa lata później (najświeższe dane są za 2017 r.) liczba rodziców, którzy razem mogą mieć nadzór nad potomkiem, wzrosła do ponad 20 tys.
Zdaniem ekspertów to efekt zmiany świadomości wśród rozwodzących się. – Coraz więcej par dochodzi do wniosku, że rozwodzą się z sobą, a nie z dziećmi – komentuje Agnieszka Cesarz-Cerska z biura rzecznika prasowego Sądu Okręgowego w Łodzi.
zobacz także:
Do tego rośnie odsetek rozwodów, w których nie ma orzekania o winie. Co oznacza, że małżonkowie lepiej się dogadują. – Zmianę podejścia widać zwłaszcza po stronie ojców. Nie chcą już być tylko weekendowymi tatusiami. Zabiegają o możliwość widywania się częściej, również w tygodniu, pragną, by dzieci u nich nocowały. Chcą decydować o ich wychowaniu, leczeniu, edukacji. Taką postawę reprezentują zwłaszcza młodsi ojcowie w wieku 25–35 lat – mówi Magda Bellwon, mediator w sprawach rodzinnych. Magdalena Czernicka-Baszuk, adwokat prowadząca sprawy rodzinne, dodaje, że kiedyś normą były weekendowe widzenia z ojcem. Teraz coraz częściej jest także widzenie i spanie u niego w trakcie tygodnia. – Ojcowie pragną mieć stały kontakt z dziećmi i na bieżąco uczestniczyć w ich życiu – dodaje prawniczka.
Nasi rozmówcy podkreślają, że wpływ na sytuację ma również zmiana stylu życia kobiet. Są one coraz bardziej aktywne zawodowo, pracują często poza miejscem zamieszkania. W razie rozwodu nie chcą z tego powodu tracić władzy rodzicielskiej i opieki nad dzieckiem czy dziećmi. A podział opieki jest po prostu dla nich wygodny – dlatego godzą się na to, by w sprawowaniu władzy rodzicielskiej brał udział były małżonek.
Monika Pawłowska-Radzimierska, rzecznik prasowy ds. cywilnych Sądu Okręgowego w Łodzi, podkreśla, że wpływ na statystyki może mieć również zmiana przepisów. W 2015 r. znowelizowany został kodeks rodzinny i opiekuńczy i szczególne znaczenie nadano prawu dziecka do wychowywania przez oboje rodziców. W obecnym brzmieniu regulacji brak porozumienia podczas rozwodu nie prowadzi automatycznie do ograniczenia władzy rodzicielskiej jednego z rodziców. Zasadą jest, że władza rodzicielska powinna być pozostawiona matce i ojcu, chyba że byłoby to sprzeczne z dobrem dziecka, które jest wartością najwyższą. – Wówczas sąd może ograniczyć władzę jednego z rodziców do określonych praw i obowiązków. To, gdzie będzie mieszkać dziecko, to już kwestia dogadania się rodziców – mówi Monika Pawłowska-Radzimierska, podkreślając, że często orzekana jest piecza naprzemienna. – Polega ona na powierzeniu opieki nad dzieckiem raz jednemu, raz drugiemu z rozwiedzionych rodziców, w określonych odstępach czasowych – tłumaczy. Nie jest to rozwiązanie powszechne z uwagi na konieczność spełnienia wielu wymogów, jak: pełna, całkowita współpraca rodziców w wychowaniu dziecka, jednolitość w podejmowaniu decyzji, dwa porównywalne domy, te same zasady wychowawcze itp. Rodzice muszą komunikować się na bieżąco, również osobiście, dawać dziecku wsparcie i nadzór, rozwiązywać wspólnie wszystkie problemy potomka, dawać gwarancję stałej współpracy we wszystkich sprawach dziecka dla jego dobra.
Mediatorzy, którzy coraz częściej mają swój udział w toku postępowania rozwodowego, zwracają uwagę, że choć władzę rodzicielską przyznaje się małżonkom wspólnie, to już opiekę nad dziećmi powierza się z reguły tylko matce. Mówimy tu o tym, gdzie koncentrować się będzie centrum życiowe dziecka.
Porozumienie i współpraca rozwiedzionych rodziców mają się upowszechniać: szykuje się zmiana przepisów o mediacji. Teraz była dobrowolna i odbywała się w siedzibie mediatora. W projekcie Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej pojawia się zapis o obligatoryjnym spotkaniu informacyjnym, podczas którego rodzice dowiedzą się o skutkach rozwodu i możliwości mediacji. Celem jest zadbanie o dobro dziecka.
Jak mówi Monika Pawłowska-Radzimierska, sędziowie zauważają wzrost świadomości rozwodzących się małżonków, którzy coraz częściej przedkładają dobro dziecka nad własne problemy, zauważają potrzeby dziecka, chcą wspólnie je wychowywać i dawać poczucie bezpieczeństwa nawet w tak niekomfortowej sytuacji.
O tym, że i sądy coraz częściej patrzą na dobro dziecka, może wskazywać rosnąca średnia wysokość alimentów. W 2015 r. wynosiły 736 zł i rosły z roku na rok. W 2017 r. już były o ponad 100 zł wyższe, a w pierwszym półroczu 2018 r. wynosiły 865 zł. – To jednak średnia wysokość. Wszystko zależy od regionu i panuje tu wolnoamerykanka. Ostateczną decyzję podejmuje sędzia – mówi Magdalena Czernicka-Baszuk i dodaje, że na rynku warszawskim stawki są o wiele wyższe. – Bierze się pod uwagę potrzeby dzieci – szkoła, odzież, zajęcia dodatkowe i to, w jakim stopniu rodzice zajmują się dziećmi – dodaje prawniczka.
rozmowa
Dla dzieci najgorszy jest konflikt
Co jest najtrudniejsze w mediacji?
Szczerze mówiąc, dotarcie na nią. Z naszego doświadczenia wynika, że wiele par w ogóle odmawia mediacji, myląc ją niekiedy z terapią i bojąc się, że będą naciskani na zmianę decyzji o rozwodzie. A celem jest ustalenie planu wychowawczego w przypadku posiadania dzieci, spotkań etc. Zdarza się też, że decyzje za swoich klientów podejmują pełnomocnicy, pomijając mediacje. A szkoda, bo jak ktoś się zdecyduje, to w ponad 90 proc. przypadków efekt jest pozytywny.
Co budzi najwięcej emocji?
Kontakty z dziećmi. Oboje z rodziców zazwyczaj chcą za każdą cenę spędzać z nimi jak najwięcej czasu. Dochodzi do kłótni nawet nie o liczbę dni, a liczbę godzin. Kłopot polega na tym, że po rozwodzie zawsze – jeżeli oboje rodziców opiekuje się dziećmi – czas spędzany z nimi będzie krótszy. I często jest to trudne, szczególnie dla matek. Zdarza się, że ojcowie właśnie po rozwodzie bardziej się angażują.
Bierze się pod uwagę, czego chcą dzieci?
Zdarza się, że w mediacjach biorą udział także dzieci. Choć mediatorzy niechętnie do tego podchodzą, bo nie są psychologami dziecięcymi. Czasem to jednak ma sens, w przypadku starszych dzieci od 12. do 13. roku życia. Często rodzice uważają, że wiedzą, czego dziecko chce – bo mu już to powiedziało. Prawda jest taka, że dzieci mówią to, co rodzice chcą usłyszeć, i mają poczucie konfliktu lojalnościowego. To dla nich trudne, mediator czy obecny podczas rozmów psycholog jest takim adwokatem dziecka.
Czy ilość czasu spędzanego z rodzicami to największy problem dla dzieci?
Paradoksalnie nie. Najbardziej przejmujący dla dzieci jest konflikt między rodzicami. Jeżeli widzą, że rodzice są zgodni co do wychowania, spotkań – że choć nie są już razem, to nadal umieją być rodzicami – to, jak wykazały różne badania, rozwód nie musi być traumatycznym przeżyciem. Dziecko potrzebuje poczucia bezpieczeństwa.
Coraz częściej orzeka się opiekę naprzemienną.
Tak, choć psychologowie mają co do tego bardzo różne podejście – chodzi o to, żeby pasowało to dziecku. Sądy podchodzą do sprawy z rezerwą. W nowych przepisach, nad którymi trwają prace, jest położony większy nacisk na taką opiekę, ale zawsze przede wszystkim ma być brane pod uwagę dobro dziecka.
MGTOW(2019-01-24 11:44) Zgłoś naruszenie 244
Ten artykul to propaganda pisana przez kobiety. Wladza rodzicielska nie ma nic wspolnego z miejscem zamieszkania dziecka i realna opieka nad nim. W 97% wylacznym miejscem zamieszkania jest dom matki, a w 73% (IWS) sprawach, matki nie udostepniaja dzieci na kontakty. Mozna miec pelna "wladze rodzicielska" na papierze a dziecka nie widziec na oczy latami. Ukaranie matki za nierealizowanie kontaktow to 3 lata w sadzie.Feministki z Gazety Prawnej biora pod obrone Pani sedzie z wydzialow rodzinnych (90% ro kobiety).
Pokaż odpowiedzi (2)Odpowiedzmatka dwójki dzieci(2019-01-25 09:05) Zgłoś naruszenie 11
W moim przypadku ojciec po rozwodzie wymeldował dzieci na bruk i zerwał z nimi kontakty. nie odzywał się do dzieci już w trakcie trwającego 5 lat rozwodu chociaż mieszkaliśmy wtedy jeszcze wszyscy razem. Dodam, ze chociaż mi została przyznana opieka nad dziećmi to nigdy nie zabraniałam ojcu kontaktów z dziećmi nawet na pytanie Sadu nie chciałam pozbawić go władzy rodzicielskiej. tak wiec kto jest normalnym dorosłym dojrzałym człowiekiem i przede wszystkim chce otrzymać kontakty z dziećmi to znajdzie na to sposób. na pewno za to wyegzekwuje od Sadu alimenty dla siebie i opiekę jak będzie starym człowiekiem.
Lektor(2019-01-24 16:11) Zgłoś naruszenie 60
100% prawdy. Popieram.
Tetida(2019-01-24 11:51) Zgłoś naruszenie 161
Zgadzam sie z przedmowca. Art 598 ze zn 15 i 15 KPC nie są w praktyce martwe. Postepowania trwaja latami a sady nie sa skore do nakladania kar na rodzica alienujacego.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzPraktyk(2019-01-24 16:13) Zgłoś naruszenie 30
Racja. Pisała o tym wielokrotnie również DGP.
Ojciec_z_drugiej_strony_(2019-01-24 19:17) Zgłoś naruszenie 131
Pytanie do autorek: czy pytały panią prawnik Czernicka Baszuk, na ile przypadków prowadzonych przez nią spraw reprezentowała ojca w sprawie opieki nad dzieckiem, oraz w ilu procent spraw godziła się na kontakt ojca z dziećmi w tygodniu, reprezentując matki. Z tego co wiem, pani prawnik sugeruję klientkom, że im mniej czasu taty z dziećmi tym większe alimenty będzie otrzymywać jej klientka. Dobro dziecka to pusty slogan.
OdpowiedzOjciec dwójki dzieci(2019-01-24 18:55) Zgłoś naruszenie 122
W zdecydowanej większościi rzecznictwem sądów rodzinnych łamane są naturalne prawa dzieci do miłości obojga rodziców (po ich rozstaniu się) i dochodzi do jawnej patologii dyskryminacji ojców w kwestiach sprawowania opieki nad dziećmi (pozbawia się ich jej systemowo), a kwestię alimentacji przerzuca się w większości przypadków na barki prześladowanych ojców.
OdpowiedzZax(2019-01-24 16:24) Zgłoś naruszenie 110
A co to jest to "dobro dziecka"? Bo kazdy moze to sobie tlumaczyc po swojemu.
OdpowiedzRobert(2019-01-24 16:25) Zgłoś naruszenie 111
No,no wysokość alimentów i dobro dziecka.Tak łączyć sprawy to wyjątkowy kretynizm.
OdpowiedzAntyprzemocalienacji(2019-01-24 16:54) Zgłoś naruszenie 101
Piecza naprzemienna? "Sądy podchodzą z rezerwą". Dziękujemy! Dobro dziecka? To wysokość alimentów. Patologia sądownictwa rodzinnego w pełnej krasie. Jesteśmy "100 lat za murzynami". Cierpią dzieci ********** na siłę od swego jednego rodzica. W 96 % od ojca i od połowy swej rodziny.
Pokaż odpowiedzi (1)OdpowiedzAntyprzemocalienacji (2019-01-24 17:06) Zgłoś naruszenie 11
zamiast gwiazdek: *********************
Ryszard(2019-01-24 20:15) Zgłoś naruszenie 101
Ja poproszę o definicję "dobro dziecka" - bo stosowane te słowa w sądach są wykorzystywane przez sędziów wg własnego widzimisię gdzie np nakładanie co raz wyższych alimentów ze słowami - "ma Pan możliwości" jest dla dobra dziecka a alienowanie i celowe utrudnianie kontaktów z drugim rodzicem jest niczym ważnym
OdpowiedzArtur(2019-01-24 23:49) Zgłoś naruszenie 80
Wyroki sądów są nagminnie łamane przez matki. Dziecko zadko widzi ojca i nikt styl nic nie robi. A kiedy ojciec nie przyjedzie pare razy podzieciaka to ograniczają mu prawa.
OdpowiedzCiekawy(2019-01-24 18:39) Zgłoś naruszenie 61
Dlaczego blokujecie niewygodne wpisy i stosujecie nieuprawnioną cenzurę?
OdpowiedzTata Marek(2019-01-25 20:08) Zgłoś naruszenie 20
Sądy w Łódzkim to wyjątkowe bydło. Liczy się tylko kasa a na czyimś dziecku się najlepiej zarabia. Degeneracja uwłaczająca godności człowieka.
Odpowiedzgość(2019-01-25 19:30) Zgłoś naruszenie 11
Psychopatom jak najbardziej ograniczać władzę rodzicielską a nie jakaś opieka naprzemienna gdzie ojciec będzie znęcał się nad dzieckiem poza plecami matki-nie kontrolowany, dla właśnie dobra dziecka i matek.
OdpowiedzUnikaj feministek(dzisiaj 15:25) Zgłoś naruszenie 00
Ten arykul to fikcja pisana po to zeby wproadzic czytelnika w blad. W ponad 97% spraw sady rodzinne ustalaja miejsce zamieszkania WYLACZNIE przy matce i to sprawuje realna opieke. Autorki nie sa prawnikami bo myla "wladze rodzicielska" z realna opieka nad dzieckiem. Ojcowie moge miec "pelna" wladze rodzicielska choc matki wykluczaja jakikolwiek kontakt ojca z dzieckiem miesiacami lub latami. Jest pelne przyzwolenie na ta patologie. Proces ukarania sprawcy takiej przemocy trwa 3-4 lata i kosztuje ojca ok 5000-10000 zl (3 etapy po 6-8 miesiecy kazdy, m.in 6 rozpraw + apelacje). Autorki nie sa zaiinteresowane zmiana tego stanu rzeczy bo.sugeruja ze wszystko jest ok. Unikac takich Pan jak ognia. To nie material na matke Twojego dziecka.
Odpowiedz