Czy użycie rodzaju gramatycznego niedostosowanego do płci biologicznej w zwrotach kierowanych do partnera kontraktowego narusza jego dobra osobiste? Niemiecki trybunał uważa, że nie.
Ojciec z synem mieli wypadek samochodowy, ojciec zginął na miejscu, syn został przewieziony do szpitala. Przy stole operacyjnym chirurg nagle mówi, że nie jest w stanie operować, bo pacjent to jego dziecko. Kim był chirurg? Pytanie to zadałam moim znajomym, nikt niestety nie udzielił prawidłowej odpowiedzi, a według poglądu reprezentowanego przez Federalny Trybunał Sprawiedliwość odpowiedź powinna nasuwać się od razu. Otóż chirurg była matką. Kobietą. To tak, jakby powiedzieć, że kredytobiorca urodził dziecko.
Powyższy przykład obrazuje problem, z jakim musiał się zmierzyć niemiecki Federalny Trybunał Sprawiedliwości (BGH) w wyroku z 13 marca 2018 r. (sygn akt Az. VI ZR 143/17). Musiał rozstrzygnąć, czy stronie umowy adhezyjnej nieodpowiedzialnej za stworzenie wzorca umowy przysługuje prawo do żądania od partnera kontraktowego stosowania w tejże umowie zwrotów wskazujących na jej płeć oraz czy nieprzestrzeganie danej formy zwrotów kierowanych do partnera kontraktowego narusza dobra osobiste w postaci jej tożsamości płciowej lub godności, dyskryminując tym samym daną osobę.
Dlaczego opowiadam w Polsce o orzeczeniu Federalnego Trybunału Sprawiedliwości? Odpowiedź jest prosta: u nas wystąpienie tego problemu jest tylko kwestią czasu. Nie powinniśmy zadawać sobie pytania, czy, lecz kiedy to nastąpi. Dlatego też warto śledzić zapadłe w innych państwach orzeczenia, które mogą mieć wpływ również na rodzimą linię orzeczniczą. Nadto we wspomnianej sprawie będzie musiał wypowiedzieć się Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej czy to w odpowiedziach prejudycjalnych zadanych przez Federalny Trybunał Konstytucyjny, czy też poprzez samodzielne rozstrzygnięcie danej sprawy.
Stan faktyczny dotyczył problemu, czy kobiecie jako klientce banku przysługuje żądanie zmiany pojęć zawartych w umowie i formularzach na pojęcia wskazujące na jej płeć biologiczną. Kobieta twierdziła, iż zwroty zawarte we wszelkich drukach bankowych w formie męskiej naruszają jej dobro osobiste w postaci tożsamości płciowej, nadto są dyskryminujące i naruszają jej godność. Kobieta stała na stanowisku, iż przysługuje jej wobec banku indywidualne roszczenie w postaci żądania zmiany zwrotów (np. z „właściciel” na „właścicielka” konta).
Federalny Trybunał Sprawiedliwości orzekł, iż skierowane do kobiety sformułowania rodzaju męskiego nie naruszają jej dóbr osobistych – takich jak tożsamość płciowa – i nie są działaniem o charakterze dyskryminacyjnym, ponieważ należy odróżnić płeć gramatyczną od płci biologicznej. Sformułowania skonstruowane zgodnie z gramatyczną płcią męską (w rodzaju męskim) nie prowadzą do pokrzywdzenia podmiotu, którego płeć biologiczna nie jest tożsama z gramatyczną, gdyż określenia sformułowane w rodzaju męskim według przeciętnego odbiorcy skierowane są również do kobiet. Kierowane do kobiety w umowie adhezyjnej, drukach czy formularzach określenia, takie jak „właściciel konta” czy „klient”, nie naruszają zatem jej dóbr osobistych. Nie mogą być też uznane za dyskryminujące.
Federalny Trybunał Sprawiedliwości argumentował swoje stanowisko także tym, iż wszelkie ustawy używają również form rodzaju męskiego, nie są sformułowane nawet językiem neutralnym. Jeżeli zatem ustawy nie wymagają zwrotów neutralnych, to tym samym nie można wymagać, ażeby podmioty prywatne używały takowych w umowach, formularzach czy drukach. Należy jednak przy tym zauważyć, iż milej jest, gdy zwroty zawarte w danym tekście wskazują w sposób bezpośredni na adresata, a nie dają mu do zrozumienia, że jest kimś dodatkowym wziętym pod uwagę.
Przeciwnicy stanowiska Federalnego Trybunału Sprawiedliwości podnoszą, iż jest ono sprzeczne nie tylko z podstawowymi zasadami niemieckiej ustawy zasadniczej, lecz również z traktatami unijnymi, gdyż pogląd, jakoby rodzaj męski był ogólnie uznawany za formę powszechnie stosowaną i używaną, prowadzi do cementowania tradycyjnego podziału ról społecznych już na poziomie językowym.
Przedstawiciele tego poglądu sami zaś podkreślają, iż jest to efekt rozwoju języka związanego ze zmianami w społeczeństwie, w światopoglądzie.
Sposób rozstrzygnięcia tej sprawy nie był do samego końca pewny (liczni komentatorzy wydanego orzeczenia mówią, że podjęcie innych kroków prawych przez pełnomocnika powódki mogło przesądzić na jej korzyść). Zakładając, iż Federalny Trybunał Sprawiedliwości orzekłby inaczej, dopełnienie czynności zmierzających do usunięcia naruszonych dóbr osobistych wiązałoby się z ogromnym nakładem finansowym, gdyż należałoby zmienić sformułowania w stosunku do wszystkich klientek banku. Nadto zamieszczenie zwrotów określających obie płcie biologiczne prowadziłoby do mniejszej przejrzystości umów, formularzy i druków.
Śmiem mniemać, iż skutki, jakie wywołałoby orzeczenie zgodne z żądaniem powódki w niemieckiej sprawie, byłyby ogromne, gdyż dotyczyłyby ogromnej liczby podmiotów prywatnych, zmuszonych do spełnienia ciążącego na nich obowiązku: miałyby kolosalne znaczenie dla każdego przedsiębiorcy, który jest odpowiedzialny za stworzenie wzorca umowy adhezyjnej, formularzy, druków.
W Polsce zapadały już wyroki potwierdzające naruszenie dóbr osobistych takich jak tożsamość płciowa i godność poprzez użycie zwrotów nieadekwatnych do płci biologicznej podmiotów. Wprawdzie dotyczyły one sytuacji pomiędzy jednostkami, a nie użycia danych sformułowań w umowach adhezyjnych, jednak mogą być wskazówką dla drogi interpretacyjnej obranej przez polską linię orzeczniczą. I tak np. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie w wyroku z 23 czerwca 2015 r. (sygn. akt VI ACa 1460/14, LEX nr 1814839) zakazał używania zwrotów określających powódkę rodzajem męskim.