Kilkanaście dni temu w jego sprawie do Sądu Najwyższego kasację wniósł rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar. Jak twierdzi, jest w niej tak wiele niejasności, że powinna zostać zbadana przez SN. Zresztą kolejny raz, bo Sąd Najwyższy raz już wyrok sądu apelacyjnego skazujący Mikołajczyka oceniał. Nie dopatrzył się podstaw do jego uchylenia.
O sprawie pisała w styczniu 2018 r. na łamach „Gazety Wyborczej” Ludmiła Anannikova. Reporterka podała w wątpliwość to, że niepełnosprawny intelektualnie mężczyzna po litrze wódki i czterech piwach może popełnić zabójstwo doskonałe. Wskazała, jak marny był materiał dowodowy zgromadzony w sprawie.
Mówił o tym w wywiadzie dla DGP w kwietniu 2018 r. adwokat Marcin Wolny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka („Zadziwiająca niechęć sądów do wznawiania postępowań”, DGP nr 65/2018). „Dowody? Przyznanie się do winy. Koniec dowodów. Do tego przyznanie się specyficzne, bo w trakcie przesłuchania podejrzany nie był w stanie podać żadnych szczegółów, których nie znaliby przesłuchujący go policjanci. Te, które podał i które były charakterystyczne tylko i wyłącznie dla sprawcy, nie potwierdziły się” – mówił Wolny. Zwracał uwagę, że Mikołajczyk przyznał się do popełnienia zbrodni, gdy policja odpytywała go jako świadka. Przedstawił pewną wersję. Nie sprawdziła się. Przedstawił kolejną. Też okazała się nieprawdziwa.
„[Mikołajczyk] nie potrafił nawet wyjaśnić, gdzie ukrył narzędzie zbrodni. Było jedynie przyznanie się do winy. Wystarczyło, by skazać chłopaka za zabicie dwóch osób. Przebywa w zakładzie karnym do dzisiaj” – opowiadał Wolny.
Adam Bodnar liczy na to, że uda się przekonać SN, że w sprawie popełniono wiele błędów proceduralnych, które niesłusznie zlekceważył sąd powszechny. Zwraca uwagę, że protokoły przesłuchań mężczyzny w charakterze podejrzanego nie są rzetelne.
„Poprzedzające je czynności podjęte przez funkcjonariuszy policji i sposób ich przeprowadzenia miały bezpośredni wpływ na treść zaprotokołowanych wypowiedzi Piotra M. i mogły naruszyć jego prawo do złożenia wyjaśnień w warunkach swobody wypowiedzi” – uważa RPO.
Mikołajczyk konstruuje bardzo proste zdania. Te zapisane w protokole nijak nie odpowiadają słownictwu, którym się posługuje. Stąd przypuszczenie, że w toku procesu mówił prawdę, gdy twierdził, że został w zasadzie zmuszony do przyznania się do winy, a cały protokół przygotowali policjanci; on jedynie się podpisał.
Rzecznik podkreśla, że skoro przepisy wymagają, by protokół przesłuchania utrwalał przebieg czynności, to w przypadku osób podatnych na sugestie, takich jak niepełnosprawni intelektualnie, treść pytań winna być odnotowywana. To, jak było sformułowane pytanie, jest bowiem okolicznością istotną z punktu widzenia przebiegu czynności dokumentowanej w formie protokołu.