Krajowa Rada Sądownictwa w końcu przekazała do Naczelnego Sądu Administracyjnego odwołania od swojej uchwały zawierającej wniosek o powołanie konkretnych osób na stanowiska sędziego w Sądzie Najwyższym. Dziś pierwsze posiedzenie NSA w jednej z tych spraw. Ile czasu minęło od złożenia odwołania i czy KRS wyjaśniła, dlaczego zwlekała z przekazaniem go do NSA?
W miniony piątek wpłynęły do NSA odwołania od uchwał KRS, które wniesiono w połowie września za pośrednictwem przewodniczącego KRS. Wśród nich jest także odwołanie w sprawie, w której reprezentuję sędziego Arkadiusza Tomczaka ze Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”. Przewodniczący KRS nie wskazuje, jakie przyczyny spowodowały, że odwołania zostały przez niego przetrzymane przez okres dwóch miesięcy. Biorąc jednak pod uwagę sekwencję zdarzeń można się domyślać, że chodziło o to, by prezydent mógł powołać nowych sędziów SN przed wydaniem rozstrzygnięcia przez NSA. Sytuacja ta jest trudna do zaakceptowania, tym bardziej, że w odwołaniu był zawarty wniosek o zabezpieczenie, który zgodnie z ustawą powinien zostać rozpoznany w terminie 7 dni od dnia jego wniesienia.
Tymczasem został on przesłany do sądu po dwóch miesiącach. Widząc stopień przewlekłości postępowania złożyliśmy wprawdzie wniosek o zabezpieczenie bezpośrednio do NSA, jednak prezydent do czasu jego rozpoznania zdążył już powołać sędziów Izby Dyscyplinarnej SN. W przypadku innych Izb SN tą samą drogą udało się uzyskać zabezpieczenie, jednak mimo to kandydaci wskazani przez KRS zostali powołani przez prezydenta. Przewlekłość wywołana przez przewodniczącego KRS i polityka faktów dokonanych, nie służą ochronie praworządności. Powinno się bowiem zaczekać do rozstrzygnięcia NSA, gdyż zarzuty kierowane pod adresem procedury wyboru sędziów SN są poważne i – jeśli podzieli je NSA – będą skutkowały nieważnością całego postępowania.
Wraz z odwołaniem do NSA rada skierowała swoje stanowisko. Czego domaga się od NSA?
Rada przedstawiła odpowiedź, w której odnosi się do części zarzutów zawartych w odwołaniu. W odpowiedzi tej brak jednak spójnego stanowiska rady na temat stanu faktycznego i prawnego i jego oceny. Rada przedstawia stanowiska alternatywne. Rozpoczyna od tezy, że obwieszczenie o wolnych stanowiskach w SN ma „charakter deklaratoryjny”, a jego znaczenie jest tak niewielkie, że istnieje „uzasadniona wątpliwość, czy z uwagi na charakter obwieszczenia o wolnych stanowiskach sędziowskich, akt ten może zostać w ogóle uznany za akt urzędowy Prezydenta RP”. W następnym akapicie – na wypadek gdyby sąd uznał jednak obwieszczenie za akt urzędowy Prezydenta – KRS stwierdza, że „obwieszczenie to ma ścisły związek z funkcjonowaniem naczelnego organu wymiaru sprawiedliwości, a z całokształtu regulacji art. 144 ust. 3 Konstytucji RP wynika, że wolą ustawodawcy było wyłączenie udziału szefa rządu w kompetencjach realizowanych przez Prezydenta RP względem organów władzy sądowniczej”. Skoro zatem prezydent nie musi zwracać się o kontrasygnatę w zakresie dotyczącym powoływania sędziów, to – jak twierdzi rada – chroniąc niezależność sądownictwa od szefa rządu a maiore ad minus (wnioskowanie z mniejszego na większe – red.) może wydać wspomniane obwieszczenie bez kontrasygnaty. Rada nie widzi zatem podstaw dla uwzględnienia odwołania i wnosi o jego oddalenie.
W zakresie dotyczącym zarzutów o sprzeczności z konstytucją ustawy o KRS, w szczególności w zakresie składu osobowego Rady i reprezentacji środowiska sędziowskiego, rada wnosi, aby NSA wystąpił w tym zakresie z pytaniem prawnym do TK.
Jak ocenia Pan zatem stanowisko KRS?
Nie podzielam zawartych w nim argumentów. Prezydent wydając obwieszczenie realizował kompetencje wynikające z ustawy o SN, a w świetle konstytucji może to uczynić wyłącznie w formie aktu urzędowego. Akt ten dla swej ważności wymaga kontrasygnaty, której bez wątpienia brak. Prerogatywą można natomiast objąć wyłącznie akt powoływania sędziów i nie można jej interpretować w sposób rozszerzający. Zresztą w innych sprawach obowiązek uzyskania kontrasygnaty jest realizowany prawidłowo. Kancelaria prezydenta zwraca się np. o kontrasygnatę aktów urzędowych powołania asesorów w sądach administracyjnych. W przedmiotowej sprawie doszło natomiast do wady konstytucyjnej, która niestety skutkuje nieważnością postępowania przed KRS. Osobną kwestią jest natomiast ocena konstytucyjności ustawy o KRS i wyłonionego na jej podstawie składu KRS…
No właśnie, jak KRS argumentuje potrzebę wypowiedzenia się w tej kwestii przez TK?
KRS dostrzega problem związany z tym, że w odwołaniu (zapewne także w innych odwołaniach) podnoszone są argumenty, że rada została powołana wbrew konstytucji i nie realizuje prawidłowo swoich konstytucyjnych zadań. Co więcej, jest to bardzo istotny problem także w ocenie środowiska sędziowskiego. Nie dziwi zatem, że rada poszukuje dla siebie potwierdzenia legitymacji w orzeczeniu Trybunału Konstytucyjnego. Pytanie tylko, czy w obecnych warunkach możemy liczyć na rzetelną ocenę konstytucyjności ustawy o KRS przez TK.
Co się stanie, gdy NSA jednak przychyli się do wniosku KRS i wystąpi do TK?
Gdy tak się stanie sąd zawiesi postępowanie w sprawie odwołań i będzie oczekiwał na wyrok TK. Niestety opóźni to wydanie rozstrzygnięcia w sprawie legalności uchwał KRS o kilka lat. Zwracanie się z pytaniem prawnym do TK nie jest jednak w tej sprawie niezbędne. Po pierwsze, będzie prowadziło do nieuzasadnionego przedłużenia postępowania w sprawie. Po drugie, zarzuty dotyczące konstytucyjności ustawy o KRS mają charakter wtórny. Jeśli bowiem okaże się, że NSA uzna wadliwość konstytucyjną obwieszczenia z uwagi na brak kontrasygnaty, to przesądzi samoistnie o niedopuszczalności podjęcia na jego podstawie uchwał KRS. Po trzecie, KRS posiada samoistną kompetencję do występowania z wnioskiem do TK, więc może zwrócić się o ocenę konstytucyjności ustawy o KRS bez konieczności występowania z pytaniem prawnym przez sąd administracyjny.