„Czynności zmierzające do negowania ważności aktu powołania (sędziego – red.) godzą w fundamenty państwa prawnego. W sytuacji, gdy działania takie podejmuje sędzia albo sędzia w stanie spoczynku, okazuje się być on niegodnym powierzonego mu przez Rzeczpospolitą Polską urzędu” – to fragment niezwykle ostrego w swym tonie stanowiska, jakie podczas ostatniego dnia zeszłotygodniowego posiedzenia przyjęła Krajowa Rada Sądownictwa.
Ma ono związek z zarządzeniem wydanym przez Stanisława Zabłockiego, prezesa Sądu Najwyższego kierującego Izbą Karną, zgodnie z którym przynajmniej czasowo orzekać nie może jeden z nowo powołanych sędziów SN Wojciech Sych.
– Tutaj nie mamy do czynienia z odebraniem sędziemu Sychowi jakichś spraw. Podjęta przez prezesa Zabłockiego decyzja skutkuje jedynie zdjęciem z wokandy tych spraw, które pan sędzia Sych nadal przecież prowadzi. One mogą zostać przez niego rozpoznane w innych terminach, o ile oczywiście zostaną rozwiane wątpliwości, jakie były powodem wydania zarządzenia – tłumaczy Michał Laskowski, rzecznik prasowy SN.
Podobnych argumentów używa w piśmie skierowanym do przewodniczącego KRS Dariusz Zawistowski, prezes SN kierujący Izbą Cywilną i zastępujący I prezesa SN. Przy okazji informuje, że te same względy (a więc wątpliwości co do prawidłowości konkursu na stanowiska w SN), które legły u podstaw decyzji podjętej przez Stanisława Zabłockiego, przesądziły również o tym, że do składów orzekających nie są wyznaczane także osoby przydzielone do jego izby. Wśród nich są m.in. Małgorzata Manowska czy Kamil Zaradkiewicz.
Sędzia Laskowski zwraca natomiast uwagę na fakt, że to ustawa o SN (Dz.U. z 2018 r. poz. 5 ze zm.), której autorem był przecież prezydent, przesądziła, że o przydzielaniu sędziom spraw i wyznaczaniu terminów posiedzeń decydują prezesi SN kierujący poszczególnymi izbami.
– Tak samo jest zresztą w przypadku Trybunału Konstytucyjnego, gdzie już wielokrotnie przecież dochodziło do zmiany składów czy też terminów posiedzeń. I wówczas nie przypominam sobie, aby KRS protestowała przeciwko takim praktykom – zwraca uwagę sędzia Laskowski.
Tymczasem KRS uznała, że zarządzenie jest sprzeczne z porządkiem konstytucyjnym. Jak tłumaczy, prawo sędziego do orzekania wynika z aktu powołania wydanego przez prezydenta, a ustawa zasadnicza nie przewiduje weryfikowania tego aktu przez jakikolwiek organ państwowy.
Jednak zdaniem rady działanie prezesa Zabłockiego było niewłaściwe także z innego powodu. Otóż, jak czytamy w stanowisku, „Stanisław Zabłocki pozostaje w stanie spoczynku i (…) nie może podejmować żadnych czynności o charakterze administracyjnym lub orzeczniczym”. Przypomnijmy: sędziowie SN przeniesieni w stan spoczynku na mocy kontrowersyjnych przepisów wrócili do orzekania po tym, jak Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej wydał postanowienie nakazujące przywrócenie ich do czynnej służby. Ale KRS, podobnie zresztą jak obóz rządzący, uważa, że postanowienie to „nie jest aktem prawotwórczym i nie wywołuje bezpośredniego skutku prawnego (…), co wynika wprost z jego treści”. A to oznacza, że aby sędziowie SN mogli znów orzekać, zaingerować musi ustawodawca. I dopóki nie będą przeprowadzone odpowiednie zmiany w prawie, „w mocy pozostają skutki wynikające z dotychczas obowiązującego prawa”.
Stanowisko zostało przyjęte niejednogłośnie i po długiej dyskusji. Od głosu wstrzymał się m.in. Wiesław Johann, przedstawiciel prezydenta. Wcześniej o wykreślenie z dokumentu sformułowań ocennych, a więc tych mówiących o sędzim niegodnym urzędu, apelowała sędzia Teresa Kurcyusz-Furmanik. Jej propozycja nie zyskała akceptacji. Szerszego uznania nie znalazł także pomysł zgłoszony przez sędziego Pawła Styrnę, aby KRS zaproponowała stronom, które toczą spór dotyczący SN, mediację.
Podczas posiedzenia pojawił się również pomysł, aby KRS zwróciła się do TK z wnioskiem dotyczącym przepisów ustawy o KRS (t.j. Dz.U. z 2018 r. poz. 389 ze zm,), które regulują sposób powoływania członków tego organu. Inicjatywa wzięła się stąd, że obecny skład KRS stale jest podważany jako ukształtowany niezgodnie z ustawą zasadniczą. Zdaniem członków rady uznanie przez TK, że wszystko jest w porządku, ukróci takie praktyki.