Uśmierceniem art. 7 nie jest zdziwiony wiceprzewodniczący europarlamentu Zdzisław Krasnodębski (PiS). – Od początku było wiadomo, że ta procedura nie prowadzi do żadnych konkluzji, bo Komisja nie ma większości w Radzie – powiedział. W tym sensie – jak podkreśla – to porażka KE i zwycięstwo Polski.
Nie oznacza to jednak, że Komisja spór z Warszawą o praworządność odpuści. Chodzi raczej o zmianę strategii. Teraz Komisja skupia się na postępowaniu w TSUE, chociaż na razie nie będzie wnioskować o nakładanie kar na Polskę za niewdrożenie środka tymczasowego. – Nie sądzę, by teraz Komisja wyskoczyła z karami finansowymi, raczej poczekają – potwierdza informator DGP. W przyszłym tygodniu przed Wielką Izbą trybunału odbędzie się wysłuchanie stron w sprawie środków tymczasowych. Dopiero po nim, prawdopodobnie do grudnia, ma zapaść ostateczne postanowienie w tej sprawie.
Rząd przygotowuje stanowisko na rozprawę, choć nie spodziewa się jakiejś zmiany decyzji trybunału. Jednak po polskiej stronie także dokonuje się przewartościowanie stanowisk. Z jednej strony słaba pozycja w negocjacjach budżetowych, z drugiej porażka wyborcza PiS w wielu miastach – to powoduje, że w partii i w rządzie wraca temat zwrotu wobec UE. – Trzeba zamknąć temat rzekomego polexitu – mówi nam osoba z PiS.
Rząd nie wyklucza ustępstw w kwestii ustaw o SN. Nie chce jednak, by było to potraktowane jako całkowite oddanie pola. – To mogłoby zachęcić wiceszefa Komisji Fransa Timmermansa do wystąpienia do TSUE z kolejną skargą przeciwko Polsce w innej sprawie – twierdzi jeden z naszych rozmówców. Kluczowy dla dalszego rozwoju wypadków będzie projekt ustawy o Sądzie Najwyższym, który ma wdrożyć środki tymczasowe TSUE.