Czas trwania postępowania sądowego się wydłużył, a pozostałości wzrosły – przyznaje w odpowiedzi na interpelację jednego z posłów Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości. A to oznacza, że słusznie środowisko sędziowskie od dłuższego czasu alarmuje o pogarszającej się z roku na rok sytuacji w sądach powszechnych.
Z pisma wynika, że najgorzej jest w sądach apelacyjnych oraz w pionie cywilnym w sądach rejonowych. Ale tak naprawdę wszędzie sytuacja się pogorszyła. „Jak wynika z danych statystycznych w zakresie wpływu i pozostałości w sądach apelacyjnych, okręgowych i rejonowych w głównych kategoriach spraw (…) oraz danych odnośnie przeciętnego czasu trwania postępowania w latach 2015–2018 w głównych kategoriach spraw, wydłużył się czas trwania postępowania sądowego (…), wzrosły również pozostałości. Podobnie sytuacja wygląda w pionie gospodarczym” – przyznaje wiceminister Piebiak.
Jego zdaniem główną przyczyną takiego stanu rzeczy jest „wysoki wpływ spraw w proporcji do liczby orzeczników i co z tym związane, rosnące ich obciążenie”. W tym miejscu należy przypomnieć, że brak orzeczników to przede wszystkim efekt podjętej przez ministra sprawiedliwości decyzji o wstrzymaniu ogłoszeń o wolnych stanowiskach sędziowskich na okres około dwóch lat. Jak twierdzi środowisko sędziowskie było to spowodowane oczekiwaniem na wejście w życie zmian dotyczących Krajowej Rady Sądownictwa, które zaskutkowały wygaszeniem mandatów poprzedniego składu rady i obsadzeniem jej na nowo sędziami wybranymi przez polityków. Po przeprowadzeniu tych zmian konkursy na stanowiska sędziowskie w sądach powszechnych ruszyły na nowo. Stało się to pod koniec lutego br.
Tyle tylko że obecna KRS zdaje się w ogóle nie spieszyć z uzupełnianiem wakatów w sądach. Dość często bowiem postanawia nie przedstawiać prezydentowi do powołania kandydatów, którzy zgłaszają się do konkursów. Tak było m.in. podczas październikowego posiedzenia rady, kiedy to KRS postanowiła rekomendować prezydentowi jedynie czterech kandydatów na sędziów Sądu Apelacyjnego w Łodzi, podczas gdy do obsadzenia było siedem wakatów.
Łukasz Piebiak podaje także inne okoliczności, które jego zdaniem wpłynęły na kiepskie wyniki sądów. Są to m.in.: rosnący stopień skomplikowania spraw, niewystarczająca liczba biegłych sądowych i długotrwałe oczekiwanie na sporządzenie opinii, czynności procesowe stron zmierzające do przedłużenia postępowań oraz wadliwość dokonywanych doręczeń. Wiceminister wskazuje również na to, że sędziowie muszą wykonywać wiele czynności o charakterze administracyjnym, istnieje problem z zatrzymaniem w sądach kadry urzędniczej i asystenckiej, która ucieka do lepiej płatnych zawodów. Na koniec Piebiak podnosi, że kognicja sądów powszechnych jest „zbytnio rozbudowana”, a sądy nierzadko borykają się z trudnościami lokalowymi.
O tych wszystkich problemach od lat mówi środowisko sędziowskie, jednocześnie wytykając obecnym rządzącym, że rzekoma reforma, którą przeprowadzają w zakresie wymiaru sprawiedliwości, ogranicza się wyłącznie do dokonywania zmian personalnych. Te z kolei mają pomóc politykom podporządkować sobie sądy.
Tymczasem projekt zmian w kodeksie postępowania cywilnego, który zdaniem resortu sprawiedliwości usprawni i przyspieszy procesy, nadal nie trafił do Sejmu, choć od jego opublikowania mija właśnie rok. Jak informuje Piebiak, 20 września został on skierowany do rozpatrzenia przez komitet ekonomiczny Rady Ministrów.