Pewna tyska spółka została zwolniona z kosztów sądowych w związku z zamiarem sporządzenia skargi konstytucyjnej. W tym celu przyznano jej też pełnomocnika z urzędu. Ten jednak przygotował opinię prawną, z której wynikało, że podstaw do złożenia skargi konstytucyjnej nie ma.
Niezadowolona z takiego obrotu spraw spółka wystąpiła więc do sądu o przyznanie kolejnego pełnomocnika. Za każdym razem rozstrzygnięcie referendarza było odmowne, a sąd, rozpatrując skargę na to postanowienie, utrzymywał je w mocy.
Gdy wreszcie spółce przyznano pełnomocnika z urzędu, który zdecydował się wnieść skargę, dotyczyła ona już innej, niż pierwotnie planowano, materii. A mianowicie całego szeregu przepisów kodeksu postępowania cywilnego, które uniemożliwiły klientowi wystąpienie do TK.
Zakwestionowano więc m.in. art. 123 par. 2 i art. 117 par. 5 k.p.c., które upoważniają referendarzy do orzekania o przyznaniu pomocy prawnej z urzędu do sporządzenia skargi konstytucyjnej. Zdaniem spółki przepisy te są niezgodne z art. 45 ust. 1 konstytucji (prawo do sądu) i art. 79 gwarantującym każdemu, kogo konstytucyjne prawa zostały pogwałcone, możliwość skierowania sprawy do Trybunału Konstytucyjnego.
Z kolei art. 39823 par. 2 k.p.c. według skarżącej tworzy stan prawny, w którym środek odwoławczy od orzeczenia referendarza sądu rejonowego rozpoznaje ta sama jednostka, co narusza istotę prawa do dwuinstancyjnego rozpoznania sprawy przez dwa odrębne i niezależne od siebie sądy.
Zdaniem Sejmu, który przygotował stanowisko w tej sprawie, kwestionowane przepisy nie naruszają wcale ustawy zasadniczej. Izba, odwołując się do orzecznictwa TK, oceniła, że rozstrzygnięcie o przyznaniu pełnomocnika z urzędu nie jest sprawowaniem wymiaru sprawiedliwości. Nie jest nawet odrębną sprawą, a tylko jej elementem. A w świetle art. 45 ust. 1 konstytucji dopuszczalne jest, aby pewne techniczne czynności z zakresu funkcjonowania wymiaru sprawiedliwości były powierzone referendarzom.
Posłowie stwierdzili też, że rozpoznanie skargi na postanowienie referendarza przez ten sam sąd nie godzi w sprawiedliwość proceduralną czy bezstronność. Sędzia nie jest podległy referendarzowi, a sąd nie ma interesu w tym, by być szczególnie skłonnym do utrzymania w mocy postanowienia referendarza. Nie ma więc powodu, by skargę musiał rozpatrywać sąd wyższej instancji.