Czy lozański Sportowy Sąd Arbitrażowy jest niezależnym sądem? Europejski Trybunał Praw Człowieka musiał odpowiedzieć na to pytanie na kanwie spraw dwojga sportowców: Adriana Mutu i Claudii Pechstein, których spotkały sankcje ze strony związków sportowych w związku z rzekomym stosowaniem środków dopingujących (skargi nr 40575/10 oraz 67474/10).
Mutu – rumuński piłkarz – grał we włoskim klubie Fiorentina. Przy okazji transferu do klubu Chelsea Brytyjski Związek Piłki Nożnej przeprowadził badanie skarżącego, które wskazało na możliwość stosowania kokainy. Klub natychmiast rozwiązał z nim umowę. Od decyzji Mutu odwołał się do Komitetu Odwoławczego Pierwszej Ligii, który również uznał, że piłkarz ponosił odpowiedzialność za rozwiązanie umowy. Sąd arbitrażowy dla sportowców rozstrzygnął sprawę podobnie. Od tej decyzji Mutu odwołał się do federalnego sądu w Szwajcarii, wskazując, że sąd arbitrażowy nie był niezależny, a osoby zaangażowane w jego sprawę były zatrudnione w firmach prawniczych reprezentujących wcześniej klub sportowy, z którym był w sporze. Sąd nie podzielił jednak jego zastrzeżeń.
Druga skarżąca, Claudia Pechstein, była zawodową panczenistką. Po przeprowadzeniu testów na obecność substancji dopingujących przy okazji dużych międzynarodowych zawodów została zawieszona w działalności sportowej na dwa lata. Razem z niemieckim związkiem łyżwiarstwa szybkiego odwołała się bezskutecznie do sądu arbitrażowego, a następnie do szwajcarskiego sądu federalnego.
Oboje skarżący zwrócili się do trybunału, podnosząc, że arbitraż dla sportowców nie jest niezależną i niezawisłą instancją odwoławczą. Pechstein podniosła dodatkowo, że na żadnym etapie postępowania, pomimo bezpośrednich wniosków, nie umożliwiono jej udziału w posiedzeniach, które miały charakter zamknięty. Oboje zarzucili naruszenie art. 6 par. 1 Konwencji.
W wyroku z 2 października 2018 r. ETPC sprecyzował, że prawo dostępu do sądu nie stoi w sprzeczności z ustanowieniem wyspecjalizowanych sądów arbitrażowych mających na celu rozstrzyganie sporów dotyczących własności między osobami prywatnymi. Do tej pory trybunał uznawał, że klauzule arbitrażowe nie są sprzeczne z Konwencją. W sprawie pojawiło się jednak pytanie, czy akceptując jurysdykcję sądu arbitrażowego, skarżący zrzekli się dobrowolnie, zgodnie z prawem i jednoznacznie swojego prawa do gwarancji przewidzianych w artykule 6 par. 1 Konwencji. W odniesieniu do Pechstein strasburski trybunał uznał, że jej zgoda na podleganie jurysdykcji sądu arbitrażowego nie została udzielona dobrowolnie, ponieważ tylko zaakceptowanie klauzuli arbitrażowej umożliwiało jej dalszą drogę zawodową i dawało możliwość zarobkowania. W odniesieniu do Mutu ETPC uznał, że nie był on zmuszony do poddania się jurysdykcji sądu arbitrażowego i nie odstąpił jednoznacznie od prawa do rozpoznania sprawy przez niezależny i bezstronny sąd.
Następnie trybunał ustalał, czy sąd arbitrażowy dla sportowców może być uznany za niezależny i bezstronny trybunał ustanowiony ustawą. Na podstawie przepisów prawa i określonych procedur sąd arbitrażowy miał pełną jurysdykcję do zbadania, każdej sprawy, która została do niego wniesiona. Decyzje arbitrażu miały charakter sądowy, z możliwością odwołania się od nich do Federalnego Sądu Najwyższego. Szwajcarski sąd rozpoznawał odwołania od decyzji arbitrażowych podobnie jak apelacje od orzeczeń sądów państwowych. Trybunał nie dopatrzył się nieprawidłowości w sposobie doboru arbitrów i ich niezależności. Wskazał bowiem, że skarżący mieli możliwość wyboru osób rozstrzygających spór z listy ponad 300 fachowców. Ponadto dysponowali prawem sprzeciwu wobec konkretnych osób wybranych do arbitrażu, z którego oboje skorzystali. Tym samym strasburscy sędziowie nie dopatrzyli się naruszenia Konwencji.
Inaczej odnieśli się jednak do kwestii braku publicznego charakteru postępowania. Zgodnie ze standardami ustanowionymi przez ETPC, trybunały arbitrażowe powinny się kierować gwarancjami zbliżonymi do tych obowiązujących w sądach cywilnych. Elementem jest niewątpliwie możliwość rozpatrzenia sprawy w sposób publiczny. Skarżąca łyżwiarka wnosiła o rozpoznanie sprawy w sposób publiczny z jej udziałem. Nie otrzymała jednak takiej możliwości. Zarówno zakres merytoryczny sprawy, jak i wysokość nałożonej na skarżącą sankcji uzasadniały publiczne przeprowadzenie postępowania. Uznając naruszenie art. 6 par. 1 Konwencji, trybunał przyznał Pechstein 8 tys. euro zadośćuczynienia.