Sąd Rejonowy w Hajnówce, jako sąd pierwszej instancji, uznał w styczniu aktywistów za niewinnych. Przyznał, że choć dopuścili się zachowań opisanych w zarzutach, nie popełnili wykroczenia, bo działali - jak uznał sąd - "w warunkach stanu wyższej konieczności". Z wyrokiem nie zgodziła się policja, która złożyła apelację, nie wskazując jednak, w jaki sposób sąd ma go zmienić. W czwartek Sąd Okręgowy podzielił zdanie sądu niższej instancji i uniewinnił działaczy. Wyrok jest prawomocny.
Protest, którego dotyczyła sprawa, odbył się 8 czerwca 2017 roku w Czerlonce Leśnej (gm. Hajnówka). Był jednym z kilku pierwszych zorganizowanych w Puszczy Białowieskiej m.in. przez aktywistów Greenpeace i fundację "Dzika Polska".
Podczas protestu ekolodzy blokowali harwestery - ciężkie maszyny do wycinki drzew. Na miejsce przyjechali funkcjonariusze straży leśnej, którzy poprosili o pomoc policję. Mundurowi interweniowali wobec osób, które uniemożliwiały wyjazd maszyn. Wobec co najmniej kilku osób funkcjonariusze użyli siły, by je odciągnąć od maszyn. Kilkanaście osób zostało wylegitymowanych.
Na podstawie kodeksu wykroczeń policja wnioskowała o ukaranie dziesięciu osób. Zarzuciła im zakłócanie spokoju i porządku publicznego poprzez blokowanie sprzętu do prac leśnych i uniemożliwianie działań pracownikom firmy, która prowadziła wycinkę. Groził za to areszt, ograniczenie wolności albo grzywna.
Jak mówiła w czwartek sędzia Marzanna Chojnowska, wyrok Sądu Rejonowego w Hajnówce jest "mądry i sprawiedliwy", słusznie też uznał, że działania obwinionych były prowadzone w warunkach stanu wyższej konieczności.
W ocenie sądu odwoławczego nie można było podzielić apelacji Komendy Powiatowej Policji w Hajnówce, która jest w tej sprawie oskarżycielem publicznym. Zdaniem sądu, zarzuty policji były niemerytoryczne, wynikały z niezrozumienia bądź nieprawidłowej interpretacji uzasadnienia.
Sąd przypomniał, że w związku z tzw. stan wyższej konieczności - zgodnie z Kodeksem - "nie popełnia wykroczenia ten, kto działa w celu uchylenia bezpośredniego niebezpieczeństwa grożącego dobru chronionemu prawem, jeśli niebezpieczeństwa nie można inaczej uniknąć, a dobro poświęcone nie przedstawia wartości oczywiście większej niż dobro ratowane".
Zdaniem sądu odwoławczego, protestujący wykazali się najpierw "szeroko zakrojonymi i zgodnymi z prawem działaniami, dopiero w momencie, gdy okazało się, że może dojść do nieodwracalnych zmian w miejscach podlegających szczególnej ochronie ich działania uległy intensyfikacji, przybierając formę pokojowego protestu, który uniemożliwiał dalszą wycinkę". Chojnowska mówiła, że obwinieni działali w przekonaniu ratowania w ten sposób "dobra wspólnego". "Nikt nie działał w interesie swoich własnych, partykularnych interesów i nie działał dla osobistych korzyści" - mówiła.
"Biorąc pod uwagę sprowadzenie na teren Puszczy ciężkiego sprzętu, tempo i sposób pozyskiwania drewna na niespotykaną w ciągu ostatnich lat skalę, każdy dzień oznaczał, w głębokim przekonaniu protestujących, niepowetowane i nieodwracalne szkody" - mówiła Chojnowska. W ocenie sądu, z punktu widzenia obwinionych, ale też "przeciętnego" obserwatora i obywatela tylko fizyczne zablokowanie maszyn mogło przerwać działania prowadzone - jak podkreślił sąd - "na szczególnie chronionych i unikatowych terenach Puszczy, uznanych za światowe dziedzictwo". Dlatego - jak podkreślał sąd - zdecydowanie o ochronie dobra jest wyższą wartością niż spokój i porządek publiczny w tamtym momencie.
Chojnowska zwróciła uwagę, sąd nie miał rozstrzygać, jaki sposób ochrony Puszczy jest właściwy. Tego miał dokonać Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. "Ta ocena już została dokonana i jest ona zgodna, generalnie rzecz ujmując, ze stanowiskiem prezentowanym tutaj przez ekologów" - powiedziała Chojnowska.
Sąd odparł też zarzut policji, że obwinieni działali, nie respektując prawa, co może zachęcić innych do podobnych działań. "To właśnie obwinieni swoim działaniem, motywacją, determinacją, odwagą, poświęceniem, wskazywali, że szanują i chcą szanować obowiązujący porządek prawny" - mówił Chojnowska. Zwróciła też uwagę, że w aktach sprawy notatki urzędowe policjantów zawierały "moralną ocenę zachowania" obwinionych, co w pewien sposób wskazywało na nastawienie organów do tych osób.
Był to drugi proces odwoławczy związany z protestami przeciwko wycince w Puszczy Białowieskiej. W pierwszym, w którym obwinionych było siedem osób, przed Sądem Okręgowym w Białymstoku zapadł już prawomocny wyrok uniewinniający aktywistów.