Wyznaczenie któregoś z nich do składu orzekającego powoduje, że wnioski z TK są wycofywane. Dzięki temu ustawy wygodne dla rządzących nie muszą być oceniane.
Wyznaczenie któregoś z nich do składu orzekającego powoduje, że wnioski z TK są wycofywane. Dzięki temu ustawy wygodne dla rządzących nie muszą być oceniane.
Wiele przepisów mających znaczenie dla rządzących zostało zaskarżonych do Trybunału Konstytucyjnego przez rzecznika praw obywatelskich. Część z nich jest niezwykle istotna z punktu widzenia praw i wolności obywatelskich. I choć liczna grupa prawników twierdzi, że kontestowane przez dr. Adama Bodnara regulacje już na pierwszy rzut oka są niezgodne z ustawą zasadniczą, to wygląda na to, że nadal będą korzystać z domniemania konstytucyjności. RPO bowiem zdecydował o ich wycofaniu z TK, a to dlatego, że do składów mających je oceniać zostali wyznaczeni tzw. sędziowie dublerzy. Co ciekawe, w szeregu innych spraw z wniosku rzecznika składy orzekające są tak układane, że nie pojawiają się w nich nazwiska osób, których status jako sędziów TK budzi wątpliwości. I te są bez przeszkód oceniane przez trybunał.
/>
Wątpliwe składy
Wystarczy sięgnąć choćby po kilka ostatnio rozpoznawanych przez TK spraw z wniosku RPO. 18 kwietnia zapadł wyrok w sprawie o sygn. akt K 52/16. Trybunał badał jeden z przepisów kodeksu cywilnego dotyczący tzw. skargi pauliańskiej. W składzie nie było dublera. Z kolei 16 maja TK orzekł o niekonstytucyjności przepisu kodeksu postępowania karnego, który pozbawia pokrzywdzonego prawa do zaskarżenia postanowienia sądu odbierającego mu status oskarżyciela posiłkowego w procesie karnym (sygn. akt K 12/15). W wydaniu tego orzeczenia także nie brał udziału żaden z dublerów, więc RPO wniosku nie wycofał. Identyczna sytuacja miała miejsce w sprawie, w której wyrok zapadł 7 marca br. (sygn. akt K 2/17). Wówczas trybunał ocenił, że jeden z przepisów prawa ochrony środowiska narusza ustawę zasadniczą.
Zupełnie inaczej natomiast wyglądają składy mające zajmować się przepisami newralgicznymi dla władzy. Ustawa inwigilacyjna dająca służbom wielką swobodę, przepis kodeksu postępowania karnego pozwalający sądom dopuszczać dowody uzyskane z naruszeniem prawa (tzw. owoce drzewa zatrutego) oraz ustawa antyterrorystyczna zwiększająca uprawnienia służb w przypadku wystąpienia alarmu terrorystycznego – wszystkie te regulacje zostały zaskarżone przez RPO do TK, a później z trybunału wycofane. Przyczyną było właśnie to, że w każdym ze składów mających ocenić te przepisy był choć jeden sędzia dubler.
Ciszej nad tą trumną
W efekcie wycofania wniosków przez RPO trybunał mógł we wszystkich tych sprawach umorzyć postępowania. A to oznacza, że budzące poważne wątpliwości wielu prawników przepisy nadal korzystają z domniemania konstytucjoniści, a co za tym idzie – mogą być stosowane przez służby.
– To jest jeden z elementów obserwowanej już od dłuższego czasu manipulacji składami w TK. Znając podejście wnioskodawcy do kwestii sędziów dublerów, można to łatwo wykorzystać i wyznaczając dublera do składu orzekającego, uzyskać reakcję w postaci wycofania sprawy z trybunału – komentuje dr Ryszard Balicki, konstytucjonalista z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Nie ma bowiem wątpliwości, że w pewnych sprawach wygodniej jest dla TK po prostu sprawą się nie zajmować.
– Przykro to mówić, ale ostatnio TK stał się po prostu przybudówką rządu. A skoro tak, to jego orzecznictwo musi być zgodne z programem politycznym aktualnie rządzącej partii. A przecież trudno byłoby uzasadnić i podpisać się pod wyrokiem uznającym za konstytucyjne przepisy, które w sposób ewidentny naruszają prawa i wolności obywatelskie. Dużo prościej jest sprawę zamieść pod dywan, czyli umorzyć postępowanie – twierdzi dr Ryszard Balicki.
Wątpliwości co do tego, że TK zajmuje się tylko takimi sprawami, które nie rodzą ryzyka dla obecnej władzy, nie ma też dr hab. Jacek Zaleśny, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego. – Wbrew obowiązującym regulacjom prawnym jednym wnioskom nadaje się bieg, a drugim nie. Wszystko zależy od tego, co jest korzystniejsze dla obozu rządzącego – uważa ekspert.
Nie bez znaczenia może być tutaj również kalendarz wyborczy. To oczywiste, że u progu kampanii samorządowej rządzący są bardziej skłonni wyciszać pewne kwestie.
– TK stara się, aby się o nim mówiło i pisało w mediach jak najmniej. Nie ma przecież rozpraw, a dziennikarze nie są wpuszczani do gmachu przy alei Szucha – zauważa dr Balicki. Tymczasem wyrok uznający za zgodne z konstytucją regulacje dające służbom ogromne uprawnienia, a przez to stojący w sprzeczności z utartymi kanonami ochrony praw człowieka, z pewnością wywołałby trwającą wiele tygodni debatę publiczną.
Problem narasta
Dyskusja na temat przypuszczalnych nieprawidłowości przy wyznaczaniu składów orzekających w TK trwa nieprzerwanie, odkąd jego stery przejęła Julia Przyłębska oraz – w jej zastępstwie – Mariusz Muszyński.
– Nie ma wątpliwości, że sędziowie są tak dobierani do składów orzekających, aby istniała gwarancja, że zostanie wydane rozstrzygnięcie o określonej treści – uważa Jacek Zaleśny. Jego zdaniem problemem są nie tylko sędziowie dublerzy, ale także to, że na jednym z nich ciąży podejrzenie o powiązania ze służbami specjalnymi, co w całej rozciągłości jest nie do pogodzenia ze statusem sędziego i zaufaniem do jego bezstronności.
– Osoba ta ma duży wpływ na ustalanie składów orzekających i korzystając z tej władzy, może realizować pewne cele o charakterze podobnym do operacyjnych – zauważa ekspert.
W związku z formułowaniem tego typu zarzutów rzecznik prasowy TK wydał ostatnio oświadczenie, przytaczając przepisy, z których wynika, iż sędziów do składów orzekających wyznacza prezes TK (według kolejności alfabetycznej).
Wielokrotne pytania DGP dotyczące sposobu wyznaczania składów orzekających zawsze pozostawały bez odpowiedzi. Zdaniem TK bowiem tego typu wyjaśnienia nie stanowią informacji publicznej i nie podlegają udostępnieniu.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama