Takie dane podaje BIG InfoMonitor. Nie są to informacje pełne, gdyż jeszcze nie wszystkie
sądy w Polsce wpisują swoich dłużników do biur informacji gospodarczej. Tych, które nie mobilizują w ten sposób do spłaty zobowiązań względem Temidy, jest jednak niewiele, bo zaledwie 30 na 370 sądów.
Mogą one wpisywać zalegających z płatnościami do biur informacji gospodarczej od 1 lipca 2015 r. Wtedy weszła w życie
nowelizacja kodeksu karnego, która taką możliwość wprowadziła (Dz.U. z 2015 r. poz. 396). Jednak dopiero od nieco ponad roku proces ten przebiega naprawdę sprawnie. Stąd wzrost liczby dłużników oraz wartości zaległości.
– Dla mocno obciążonych pracą
sądów dużym ułatwieniem była platforma, nad którą pracowaliśmy wspólnie z innymi BIG-ami i Ministerstwem Sprawiedliwości. Za pomocą jednego kliknięcia sądy mogą teraz przesyłać informacje o swoich dłużnikach do wszystkich BIG-ów jednocześnie – przypomina Sławomir Grzelczak, prezes BIG InfoMonitor.
I choć wpisywanie dłużników do rejestrów z pewnością pozytywnie wpłynęło na ściągalność takich należności jak grzywny czy koszty sądowe, to dane nie pozostawiają wątpliwości – Skarbowi Państwa nadal przeciekają przez palce spore
pieniądze (patrz: grafika).
Problem mało efektywnej egzekucji należności sądowych nie jest nowy. – Kilkanaście lat temu, kiedy orzekałem w sekcji wykonawczej, ściągalność była na poziomie kilkunastu procent – mówi Mariusz Królikowski, sędzia Sądu Okręgowego w Płocku.
Największe zaległości dotyczą grzywien
/
Dziennik Gazeta Prawna
Obecnie, jak informuje Halina Kochalska, rzecznik prasowy BIG InfoMonitor, odsetek ten wynosi ok. 40 proc. – To rzeczywiście wzrost, jednak, jak widać,
sądy nadal mają z tym problem – zauważa sędzia Królikowski.
Tymczasem resort sprawiedliwości od czasu noweli z 2015 r. nie przygotował jak dotąd zmian, które mogłyby ten trend odwrócić (zapytaliśmy ministerstwo, czy ma jakieś plany w tej kwestii; nadal czekamy na odpowiedź). Co więcej, MS zaproponowało w ostatnim czasie zmiany, które zapewne spowodują, że zaległości względem sądów będą rosnąć. DGP jako pierwszy opisał projekt nowelizacji kodeksu karnego, który ma na celu podwyższenie grzywien.
– Im wyższa grzywna, tym większe prawdopodobieństwo, że nie zostanie uiszczona – kwituje krótko płocki sędzia. Jego zdaniem zaproponowane zmiany będą zapewne skutkować tym, że coraz więcej osób nie będzie w stanie płacić grzywien i trzeba będzie stosować wobec nich karę zastępczą pozbawienia wolności. A to będzie generować dodatkowe koszty dla Skarbu Państwa. – Większość skazanych to osoby o niskim statusie społecznym, które nie mają z czego uiszczać długów względem sądów – przypomina Królikowski.
Tymczasem już dziś z danych BIG InfoMonitor wynika, że największe zaległości dotyczą właśnie grzywien. Z ich płatnością zalega obecnie 58,2 tys. osób. Rekordzista nie opłacił grzywny w wysokości 7 mln zł. Natomiast przeciętna zaległość z tytułu nieuiszczenia tej kary jest zdecydowanie mniej spektakularna, gdyż wynosi nieco ponad 1,4 tys. zł.
Skazani mają również problemy ze zwrotami kwot, o jakie się wzbogacili w wyniku przestępstwa. Tutaj zaległości wynoszą prawie 73 mln, a najwyższa kwota, jaką dłużnik powinien oddać, to niemal 45,3 mln zł.
Eksperci od dawna zastanawiają się, jak zwiększyć efektywność egzekucji należności sądowych. Dyskutowano m.in. nad wydłużeniem okresu, w jakim dochodzi do przedawnienia tego typu długów. Obecnie okresy te są dość krótkie – w przypadku kosztów sądowych wynoszą zaledwie trzy lata. Pojawił się nawet pomysł, aby tego typu należności w ogóle się nie przedawniały.
– W cywilizowanych krajach sprawa jest prosta. Do działania rusza komornik skarbowy i nie ma zmiłuj. Zasądzona należność nie wygasa, nie przedawnia się, a państwo nigdy nie zapomina o dłużniku. Człowiek, który ma zapłacić koszty sądowe czy grzywnę, nie ma szans ucieczki. Gdziekolwiek by podjął pracę czy uzyskał dochód, zaraz dopada go komornik. Każdy dochód jest opodatkowany, zatem gdy figurujący w odpowiednich rejestrach delikwent cokolwiek zarobi, dowie się o tym organ egzekucyjny, bo służby państwowe przekazują sobie informacje. Do końca życia dłużnik płacze i płaci – mówił swego czasu na łamach DGP sędzia Maciej Strączyński, obecnie prezes Sądu Okręgowego w Szczecinie.