Jej funkcjonariusze mają zakładać bransoletki skazanym i sprawdzać, czy rzeczywiście przebywają oni w miejscu odbywania kary.
Jej funkcjonariusze mają zakładać bransoletki skazanym i sprawdzać, czy rzeczywiście przebywają oni w miejscu odbywania kary.
Obecnie „obsługą” skazanych na odbycie kary w systemie dozoru elektronicznego (SDE) zajmują się inspektorzy terenowi zatrudnieni przez prywatną firmę, która wygrała przetarg – dziś to spółka Impel Security Polska. Zmian w tym zakresie chce Ministerstwo Sprawiedliwości, które w tym celu przygotowuje projekt nowelizacji ustawy o Służbie Więziennej oraz kodeksu karnego wykonawczego.
Na razie dokument nie został opublikowany na stronie Rządowego Centrum Legislacji, znane są tylko jego założenia. Wynika z nich, że zmiana ma na celu umożliwić Służbie Więziennej wykonywanie zadań związanych z SDE. O tym, czy tak faktycznie się staniem, decydować ma ostatecznie minister sprawiedliwości – zgodnie z projektem będzie on mógł, a nie musiał, przekazać nowe obowiązki podległej mu formacji mundurowej.
Zniknie problem z uprawnieniami
Zmiany chwali gen. Paweł Nasiłowski, pełnomocnik ministra sprawiedliwości ds. SDE. Jego zdaniem dzięki temu, że patrole w terenie będą wykonywane nie przez inspektorów zatrudnionych przez prywatną firmę, ale przez funkcjonariuszy SW, proces ten będzie przebiegał o wiele sprawniej.
– Przez wiele lat staraliśmy się, aby inspektorzy terenowi mieli status funkcjonariusza publicznego, jednak do tego nie doszło. To oznacza, że nie mają wielu istotnych uprawnień – tłumaczy gen. Nasiłowski. Efekt: gdy pracownicy prywatnej firmy stwierdzą jakieś naruszenia ze strony osób objętych SDE, muszą wzywać policjantów. – To dość kłopotliwe i wiąże się z dodatkowymi kosztami, które ostatecznie ponoszą podatnicy. W naszej opinii nie można rozwiązać problemu inaczej niż właśnie przez przekazanie tego typu zadań Służbie Więziennej – przekonuje pełnomocnik ds. SDE.
Jednak zdaniem mec. Zbigniewa Krügera, adwokata, partnera w Kancelarii Krüger & Partnerzy, propozycje MS trudno nazwać przełomowymi. – Inspektorzy terenowi zajmują się kwestiami technicznymi. Ich zadaniem jest weryfikowanie warunków do odbycia kary w systemie dozoru elektronicznego, zainstalowanie w tym celu odpowiedniego sprzętu oraz okresowe sprawdzanie, czy działa on prawidłowo. I po zmianach obowiązki te po prostu przejdą na funkcjonariuszy SW – zauważa prawnik. A jego zdaniem nie będą oni mogli automatycznie, od razu po stwierdzeniu, że np. skazany próbował zdjąć obrączkę czy w jakiś inny sposób uszkodzić sprzęt, zabrać go i osadzić w jednostce penitencjarnej.
– Choć nie są jeszcze znane szczegółowe zapisy projektu, to wydaje się, że w takiej sytuacji, by zamknąć skazanego w więzieniu, nadal będzie wymagane postanowienie sądu – przypuszcza adwokat. Jego zdaniem projekt jest po prostu częścią zauważalnego od pewnego czasu trendu polegającego na upaństwawianiu kolejnych odcinków rzeczywistości. – Jedynym zauważalnym efektem noweli najprawdopodobniej będzie więcej techników obsługujących SDE w mundurach SW – kwituje mecenas.
Najważniejsza jest szybkość reagowania
Umowa podpisana przez ministerstwo z firmą Impel Security Polska kończy się 30 września 2018 r. Wówczas planowane jest przekazanie pełni kompetencji w zakresie dozoru elektronicznego. Projektowane przepisy mają umożliwić jej sprawne i szybkie przejęcie obowiązków.
Szybsze reagowanie na nieprawidłowości to niejedyna korzyść, jaka ma płynąć z przejęcia SDE przez SW. Ministerstwo Sprawiedliwości twierdzi, że drugą będzie możliwość szybszego i elastyczniejszego dostosowywania systemu do zmian zachodzących w prawie.
– Wyobraźmy sobie, że zachodzi potrzeba, by w ciągu zaledwie miesiąca objąć kontrolą elektroniczną dodatkowo np. osoby mające być deportowane z naszego kraju. W sytuacji gdy ministerstwo wiążą zapisy umowy zawartej z podmiotem prywatnym, realizacja tego zadania jest praktycznie niemożliwa. Wymagałoby to długich i żmudnych negocjacji, których wynik wcale nie musiałby się okazać pomyślny dla państwa – uważa gen. Nasiłowski. Jego zdaniem w takiej sytuacji podmiot prywatny zażądałby podwyżki przysługującego mu wynagrodzenia albo w ogóle na żadne zmiany by się nie zgodził. – Prywatne firmy kierują się tylko kwestiami finansowymi. Kalkulują, czy im się zmiany opłacą, czy nie. Tak jest na całym świecie – komentuje pełnomocnik ds. SDE. Jego zdaniem lepiej jest, gdy państwo nie jest związane sztywnymi ramami umowy podpisanej z komercyjnym podmiotem.
Co minister powie, służba ma wykonać
Dzięki zmianom rząd ma zyskać możliwość sprawnego realizowania planów w zakresie bezpieczeństwa. – Do tej pory było to piętą achillesową systemu dozoru elektronicznego. Nigdy przecież nie wiadomo, czy np. za dwa miesiące nie pojawią się nowe zjawiska karne wykonawcze czy jakieś nowe sfery spenalizowanych czynów kryminalnych, które będą wymagały zastosowania kontroli elektronicznej – uważa gen. Nasiłowski. I mówi wprost: formuła szerokiego partnerstwa prywatno-publicznego w kwestiach związanych z bezpieczeństwem się nie sprawdziła.
Zdaniem resortu po wejściu w życie nowelizacji bezpieczeństwo państwa nie będzie już zależało od wyniku negocjacji z prywatną firmą czy szczegółów podpisanej z nią umowy. Minister sprawiedliwości jako nadzorca SW po prostu będzie wydawał odpowiednie polecenia SW. – Wreszcie np. poszerzenie kręgu osób mogących być objętymi SDE stanie się kwestią czysto techniczną, a nie formalnoprawną – podkreśla gen. Nasiłowski.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama