Opłata za pozew rozwodowy nadal będzie wynosić 600 zł, a nie, jak planowano, 2 tys. zł. Niewykluczone, że ministerstwo zrezygnuje też z podnoszenia innych stawek.
Gdzie było najwięcej rozwodów w 2016 roku / Dziennik Gazeta Prawna
Podwyżka (ujęta w projekcie nowelizacji kodeksu postępowania cywilnego) opłaty w sprawach o rozwód zszokowała nie tylko wysokością, ale i uzasadnieniem. Resort stwierdził, że wprowadza ją w imię „wzmocnienia instytucji małżeństwa” oraz „zbliżenia opłaty sądowej do rzeczywistych kosztów postępowania”. W piątek wycofał się z tego pomysłu.
– Plany wynikały m.in. z tegorocznego raportu Instytutu Wymiaru Sprawiedliwości, zgodnie z którym przeciętny, realny koszt postępowań sądowych w sprawach rozwodowych wynosi 2322,57 zł. Projektodawcy chcieli ograniczyć koszty ponoszone przez podatników, którzy są obciążani wynoszącą ponad 1700 zł różnicą między stałą sądową opłatą za wniosek o rozwód a rzeczywistym kosztem – informuje Jerzy Kubrak z MS.
Kłopot w tym, że wyliczenia przedstawiane przez resort są nie do końca prawdziwe. Z opracowania IWS pt. „Koszty postępowań sądowych w sprawach rozwodowych” wynika, że średnio sprawa rozwodowa kosztuje budżet państwa 527,31 zł. Przy czym, jak wskazał IWS, suma ta może wahać się od 338,32 zł (scenariusz minimalny) do 1311,04 zł (scenariusz maksymalny). I to można uznać za „przeciętny, realny koszt”.
Natomiast raport pt. „Oszacowanie kosztu kompleksowego postępowania rozwodowego małżonków posiadających małoletnie dzieci”, na który powołuje się MS, nie dotyczy obecnych postępowań, tylko modelowych. Innymi słowy nie tego, jaka jest sądowa rzeczywistość, lecz jaką MS chciałby ją widzieć.
Według takiego modelowego postępowania w przypadku pary nieposiadającej dzieci za każdym razem odbywają się trzy rozprawy, przesłuchuje się czterech świadków, przeprowadza postępowanie mediacyjne i wysyła się 12 pism. Państwo wydaje na to 859,94 zł.
Rozwody małżonków posiadających dzieci są bardziej skomplikowane, więc wymagają więcej czasu i pieniędzy. Według symulacji IWS w każdej takiej sprawie koszty powinny wynieść 2447,33 zł. Blisko połowę tej sumy (1124 zł) stanowi ekspertyza Opiniodawczego Zespołu Sądowych Specjalistów (1 124 zł). Tylko że jej wykonanie nie jest obligatoryjne i sąd zleca ją w najtrudniejszych przypadkach.
W niektórych sprawach, gdzie potrzebna jest opinia biegłego w zakresie medycyny, dodatkowa rozprawa, przesłuchanie lekarza prowadzącego, pracownika socjalnego i konieczne jest zapoznanie się z aktami w sprawach opiekuńczych i nieletnich, całkowity koszt dla skarbu państwa oszacowano na 3519,26 zł. I znów, największy udział ma koszt opinii biegłego z zakresu medycyny (691 zł), choć opłata ta nie powinna być uwzględniana w kalkulacji, bo płaci się za nią oddzielnie.
Przy wyliczaniu średniego kosztu modelowego postępowania (owe 2322,57 zł, na które powołuje się MS) wzięto rzecz jasna pod uwagę, że 55 proc. rozwodów dotyczy par z dziećmi. Jednak o ile za podstawę obliczeń przyjęto koszt rozwodu bez dzieci (859,94), to koszt rozwodu z dziećmi wzięto w wariancie droższym (3519,26 zł.). A przecież autorzy badania sami zaznaczali kilka stron wcześniej, że dotyczy to tylko niektórych spraw.
Zdaniem dr hab. Jacka Wiercińskiego uzależnienie wysokości opłaty od faktycznych wydatków skarbu państwa i oczekiwanie, że będzie to czynnik zapobiegający rozwodom, nie było właściwe. – W postępowaniach o podział majątku, które są najdłuższe i najbardziej angażujące, wpis jest stały i wynosi 1 tys. zł. A ta kwota nijak się ma do rzeczywistego kosztu postępowania – wskazuje ekspert. I dodaje: – Zniechęcić do rozwodów można byłoby co najwyżej poprzez określenie innych przesłanek rozwodowych. Ale gdy ludzie chcą się rozstać, robią to bez względu na cenę.
Innego zdania jest Filip Pełny, adwokat. – Koszty sprawy rozwodowej, w szczególności dla strony słabszej, mają duże znaczenie i mogą przesądzać o jej rozpoczęciu albo zaniechaniu. Dlatego rezygnacja z tak drastycznej podwyżki jest dobrą decyzją – ocenia.
– Wsłuchujemy się w uwagi dotyczące opłat nie tylko w sprawach rozwodowych. Może być tak, że niektórych rozwiązań nie będziemy forsować – mówi DGP Łukasz Piebiak, wiceminister sprawiedliwości.