I znów historia przyspieszyła. Znów projekty ustawodawcze dotyczące najważniejszych w państwie spraw – Sądu Najwyższego i Krajowej Rady Sądownictwa – budzą mnóstwo wątpliwości. Znów sytuacja zmienia się jak w kalejdoskopie. Dla felietonisty to niełatwa sytuacja. Kiedy piszę te słowa, Senat przegłosował ustawy o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa. Przypomnijmy więc:
Upolityczniona KRS będzie wybierać polskich sędziów. Na początek Sądu Najwyższego, który będzie decydować o ważności wyborów i – w specjalnej, całkowicie obsadzonej zwolennikami „dobrej zmiany” izbie – będzie mógł zmienić każdy prawomocny wyrok w RP. O taką demokrację nam chodzi?
Upolityczniona KRS będzie wybierać polskich sędziów. Na początek Sądu Najwyższego, który będzie decydować o ważności wyborów i – w specjalnej, całkowicie obsadzonej zwolennikami „dobrej zmiany” izbie – będzie mógł zmienić każdy prawomocny wyrok w RP. O taką demokrację nam chodzi?
W czwartek, 23 listopada, dzień po pierwszym wieczornym czytaniu i skierowaniu projektów ustaw do Sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, wicepremier Gowin powiedział w polskim radiu (PR 1), że ma nadzieję na przegłosowanie ustaw „na tym lub następnym posiedzeniu”. Zakłada zatem, że można te ustawy uchwalić w ciągu trzech dni... W sytuacji, kiedy cały kraj huczy od plotek, czy prezydent i prezes się dogadali i na jakie rozwiązania ewentualnie zgodzili, a więc co w ogóle będzie przedmiotem uchwalania. Kiedy wszystko odbywa się w atmosferze tajemniczych spotkań prezydenta państwa z prezesem kraju – o przepraszam! – partii.
Jarosław Gowin już raz wsławił się tym, że na lipcową listę hańby – głosujących za likwidacją Sądu Najwyższego – wpisał się z opuszczoną głową i „zasępioną miną” (wedle jego własnych słów), bez entuzjazmu i radości... Tym razem jednak wicepremier Gowin jest zadowolony z treści ustaw, których ostateczny kształt nie jest nikomu znany. „Nie ma żadnych zastrzeżeń”, „projekty wydają się przekonujące” – twierdzi, więc pewnie możemy liczyć na odpowiedni entuzjazm przy głosowaniu.
Dodajmy jeszcze, że sytuacja naprawdę zmienia się z godziny na godzinę, w ciągu dwóch dni usłyszeliśmy niejeden sprzeczny komunikat. Komisja miała się zająć projektem w zeszły piątek, tymczasem z zapowiedzi wynika, że zajmie się we właśnie trwającym tygodniu. Kiedy jednak piszę te słowa, na stronie Sejmu nie ma zaplanowanych terminów posiedzeń komisji ani posiedzenia Sejmu (kalendarz zapowiada za to Zgromadzenie Narodowe zwołane dla wysłuchania orędzia prezydenta). O wszystkim zatem, już tradycyjnie, będziemy się dowiadywać w ostatniej chwili, prace będą się toczyć w pośpiechu, posłowie będą po prostu podnosić ręce, bo trudno nazwać głosowaniem uchwalanie ustaw bez znajomości ich treści.
Trybuna czy ulica?
Tryb prac nad ustawami to jeden z najważniejszych tematów „Wstępnych wniosków” ogłoszonych przez specjalnego sprawozdawcę ONZ do spraw niezależności sędziów i prawników (pełen raport zostanie przedstawiony Radzie Praw Człowieka ONZ w czerwcu 2018 r.). Diego García-Sayán odwiedził kilka tygodni temu Polskę, odbył dziesiątki rozmów i zakończył swój wstępny raport uwagą, że „wyjściem z krytycznej sytuacji jest promowanie rzetelnego, otwartego i przejrzystego procesu legislacyjnego uwzględniającego nie tylko większość parlamentarną i opozycję, lecz także sądownictwo, biuro Rzecznika Praw Obywatelskich i podmioty społeczeństwa obywatelskiego. Każda reforma sądownictwa powinna zmierzać do wzmocnienia, a nie podważania niezależności wymiaru sprawiedliwości i jego aktorów. Niezależność sądownictwa i rozdział władzy muszą stanowić przewodnią zasadę każdej takiej reformy”.
– A co mnie jakiś Mustafa obchodzi – skomentowała oświadczenie tego urodzonego w Nowym Jorku byłego ministra sprawiedliwości oraz spraw zagranicznych Peru, a także sędziego i prezesa Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka posłanka PiS Krystyna Pawłowicz, doktor habilitowana prawa...
Jak wygląda realizacja tych i innych zaleceń formułowanych od dwóch lat przez licznych ekspertów i organizacje międzynarodowe, których Polska jest wszak dobrowolnym członkiem i jako taki zobowiązała się do zachowania pewnych standardów? Wszyscy mniej więcej śledzimy rozwój sytuacji, więc króciutko skupmy się przede wszystkim na tym, co się stało ostatnio. Wiemy, że prezydent opracował (niestety w tajemnicy i bez żadnych konsultacji, w tym ze środowiskiem sędziów – wciąż jeszcze trzeciej władzy) swoje projekty ustaw o SN i KRS. Wiemy, że od tygodni odbywają się tajne narady prezydenta i prezesa PiS. Wiemy wreszcie, że Sejm rozpoczął prace nad projektami zmian ustaw o SN i KRS. Jednak po sześciogodzinnej dyskusji na posiedzeniu Sejmu w zeszłą środę nadal nie wiemy, co PiS z prezydentem uzgodnił. Prezydencka minister Anna Surówka-Pasek powiedziała nawet z trybuny, że nic nie wie o poprawkach. Dlaczego nie możemy ich poznać?
Ta sytuacja nie dziwi posłów PiS. Jeden z prawników z tej partii, poseł Marek Ast, mówił w wywiadzie, że nie ma takiego obyczaju i odpowiednich procedur, że poprawki zgłaszane są na etapie prac komisji, a nie pierwszego czytania, że nie wiadomo, czy poprawki są już ostatecznie zredagowane, czy tylko zarysowane. I że to normalna sprawa, bo przy projektach rządowych ministrowie także wprowadzają masę poprawek i nikogo to nie dziwi...
Skąd więc moje – obywatela – zdziwienie? Ano stąd, że ten tryb procedowania ustaw ustrojowych, decydujących o najważniejszych instytucjach w państwie, obywateli obraża. Nie możemy do tego przywyknąć, choć ćwiczy się nas w tym od dwóch lat (bywało i wcześniej, choć zdecydowanie rzadziej). Nie możemy się na to godzić. To nieprawda, że głos obywatela liczy się tylko raz na cztery lata, kiedy wrzuca kartkę do głosowania, a potem za suwerena decyduje maszynka do głosowania. Mamy prawo do rzetelnego procesu legislacyjnego, mamy prawo do wyrażenia naszego zdania. Politycy, posłowie, biorą odpowiedzialność za ostateczny kształt uchwalanego prawa, do nich należy ostatni głos. Ale mają obowiązek stworzyć możliwość debaty, konsultacji. Nie robią tego jednak, więc rozmowa przenosi się po raz kolejny na ulicę.
Trzy razy W
Opisywanemu procesowi towarzyszą liczne inicjatywy obywatelskie, a to przecież temat tej rubryki. 23 listopada konferencję prasową zorganizowała inicjatywa, która zrzesza kilkadziesiąt organizacji obywatelskich, od prawa do lewa, małych i dużych, sformalizowanych i tych o charakterze ruchów społecznych. Wspólnie występować zdecydowały się Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Forum Obywatelskiego Rozwoju Leszka Balcerowicza, Klub Inteligencji Katolickiej, Polskie Towarzystwo Prawa Antydyskryminacyjnego, prawniczy INPRIS, organizacje ekologiczne i wiele innych. Pod hasłem „Wolne sądy, wolne wybory, wolna Polska” organizacje wydały oświadczenie, w którym wzywają do natychmiastowego wstrzymania prac parlamentarnych nad ustawami o KRS i Sądzie Najwyższym i żądają rozpoczęcia szerokich konsultacji społecznych w tej sprawie. Odnoszą się do największych ich zdaniem zagrożeń i najbardziej kontrowersyjnych propozycji. Ich zdaniem:
● wszystkie dotychczas proponowane rozwiązania przerywają kadencję obecnej Krajowej Rady Sądownictwa, a wybór nowych sędziów do KRS powierzają politykom. Takie rozwiązanie jest rażąco sprzeczne z konstytucją;
● pojawiające się propozycje stanowią zagrożenie dla demokratycznych wyborów w Polsce, bowiem oprócz niezgodnych z konstytucją przerwania kadencji I prezes Sądu Najwyższego oraz przymusowego przeniesienia wielu sędziów w stan spoczynku, od nowa, właśnie przez polityków, miałaby zostać wybrana izba Sądu Najwyższego stwierdzająca ważność wyborów. Oznacza to, że każdy wynik głosowania będzie mógł zostać zakwestionowany przez zależny politycznie sąd;
● projekty przygotowane przez Pana Prezydenta Andrzeja Dudę zostały narzucone społeczeństwu. Nie poddano ich konsultacjom społecznym.
Czy stawką, o którą chodzi, są rzeczywiście wolne wybory i wolna Polska? Czy nie przesadzamy? Nie potrzeba bardzo szczegółowej analizy projektów ustaw, żeby pojąć zagrożenia.
Upolitycznienie Krajowej Rady Sądownictwa to krok pierwszy. Jawnie sprzeczny z konstytucją. Ta wyraźnie stanowi, jakich członków do KRS wybierają Sejm, Senat i prezydent (art. 187). Nie mówi co prawda o tym, kto wybiera sędziów – członków rady, ale na pewno nie władza wykonawcza czy ustawodawcza. Są zwolennicy wykładni historycznej, którzy twierdzą, że sędziów wybierać mogą tylko sędziowie, bo taki był zamysł twórców konstytucji, jednak mogę sobie wyobrazić jakąś zmianę tego trybu uwzględniającą rolę dla obywateli, innych zawodów prawniczych, przedstawicieli nauki prawa. Ale nie Sejmu! Tu sytuacja jest zupełnie jasna – powołuje on czterech członków KRS spośród posłów. Zaciekłość, z jaką parlamentarna większość walczy o prawo nominowania większości członków KRS, pokazuje cel – obsadzenie „swoimi”, podporządkowanie KRS celom politycznym. I ta KRS wybierała będzie polskich sędziów.
Na początek sędziów Sądu Najwyższego, to drugi ważny krok. Wzorem Viktora Orbána PiS chce się bowiem pozbyć obecnych sędziów – tym razem nie wyrzucając ich, jak chcieli Kaczyński i Ziobro, na bruk, lecz jak chce prezydent w swoim projekcie, wysyłając ich na przymusową emeryturę. I zrobić miejsce swoim ludziom. Jarosław Kaczyński (lat 68), Stanisław Piotrowicz (lat 65), Antoni Macierewicz (lat 69) czy Jan Szyszko (lat 73) „podziękują” sędziom SN, którzy ukończyli 65 lat.
Czy potrzebny jest komentarz? Może tylko co do liczby sędziów i podziału SN na izby, bo to jest clou. Zwrócmy uwagę, że w poprzednim projekcie PiS uchwalił, by sędziów SN było tylko 44, ale wtedy wszyscy mieli być nowi. Teraz na emeryturę prezydent zamierza wysłać tylko część sędziów SN, więc trzeba odpowiednio powiększyć skład – do 120 osób. Jest to potrzebne, by samodzielnie obsadzić nową – kluczową – Izbę Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. To ona ma rozpoznawać skargi nadzwyczajne, będzie można w niej zatem podważyć niemal każdy wyrok. To ona będzie orzekała w sprawach odwołań od decyzji Krajowej Rady Sądownictwa, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, ale i – uwaga – w sprawach ważności wyborów i referendów oraz protestów wyborczych. I choć te kompetencje przechodzą do izby, która w całości zostanie obsadzona od nowa, uzasadnienie projektu o tej zmianie milczy. Zupełnie.
Nowa KRS będzie zatem mogła wybrać do nowej izby Sądu Najwyższego sędziów, którzy wzbudzą zaufanie partii. Ale nie tylko sędziów. Wszak sędzią SN będzie mógł zostać i prokurator, i każdy inny prawnik z odpowiednim stażem. Co, rzecz jasna, nie znaczy, że inni prawnicy nie mają kompetencji, ale znakomicie poszerza możliwość wyboru spośród zdeklarowanych zwolenników dobrej zmiany. Czy taki pogląd to nadużycie? To proszę spojrzeć na nowych sędziów TK i otwarte deklaracje politycznego poparcia dla „dobrej zmiany” i „dobrego rządu” niektórych z nich.
Robimy swoje
Organizacje obywatelskie nie ograniczają się do wydania wspomnianego oświadczenia. Do projektów ustaw opracowano kompleksowe opinie (np. Helsińska Fundacja Praw Człowieka, Fundacja im. Stefana Batorego). INPRIS przygotował ciekawe i przejrzyste tabelaryczne zestawienia, które pomagają zrozumieć, na czym mają polegać zmiany. Zestawiono przepisy trzech ustaw o KRS i SN i ich konsekwencje – przepisy obowiązujące, przepisy uchwalone przez PiS w lipcu oraz przepisy zaproponowane przez prezydenta w projektach nad, którymi obrady zaczął Sejm (dostępne na inpris.pl).
Inne działania dotyczą edukacji obywatelskiej, próby przedstawienia skutków „reformy” dla obywateli. Na tym polu działają zwłaszcza Wolne Sądy (prywatna inicjatywa stworzona głównie przez adwokatów). Z jednej strony w krótkich filmach dostępnych na portalach społecznościowych i serwisach internetowych dziesiątki znanych osób – jak aktorzy, muzycy, intelektualiści, prawnicy – przekonują, jak ważne jest istnienie niezależnych sądów, z drugiej inicjatywa opracowuje slajdy, memy i animacje tłumaczące sens zmian.
Właśnie zakończył się Tydzień Konstytucyjny organizowany przez Stowarzyszenie im. Prof. Zbigniewa Hołdy, o którym informuję regularnie. To już czwarta edycja tego wydarzenia. Prawnicy wszelkich specjalności i zawodów, praktycy i teoretycy idą do zgłaszających się szkół, by w jednej lub kilku klasach przeprowadzić na podstawie udostępnionego scenariusza, metodą warsztatową (nie nudny wykład!), zajęcia na temat konstytucji i sądów. Padł kolejny rekord. W IV Tygodniu Konstytucyjnym udział wzięło 598 prawników i prawniczek, 391 szkół i innych instytucji, w których przeprowadzone zostały spotkania, oraz ponad 45 tys. uczniów i uczennic z całej Polski. Do współpracy po raz pierwszy dołączyły m.in. biblioteki, urzędy gmin, rady rodziców i uniwersytety trzeciego wieku. Wsparcie okazało także niezastąpione „Ślepym Okiem Temidy”, przygotowując okolicznościowy rysunek. Wejdźcie państwo na stronę Stowarzyszenia na portalu Facebook i poczytajcie relacje prawników z tych niezwykłych zajęć. I dołączcie do nas w kolejnej edycji!
Lato na jesieni
I wreszcie inicjatywa, której kolejnej odsłony jesteśmy świadkami od piątku. Wspierana przez liczne organizacje, animowana głównie przez Akcję Demokracja, inicjatywa pokojowych protestów na placach i pod sądami w dziesiątkach, być może setkach polskich miast i miasteczek. Letnie spotkania, marsze, pikiety tysięcy obywateli nazwane zostały przez rządzących przechadzkami spacerowiczów. Jak nazwą te, które zaczęły się w piątek?
Słyszymy, że reformy sądów domagają się obywatele, że zmiany w sądownictwie są dla obywateli, na ich życzenie i w ich imieniu. Ale to właśnie my jesteśmy obywatelami i zbieramy się, by po raz kolejny wyrazić sprzeciw w imieniu obywateli przeciwko psuciu państwa i atakowi na niezależność sądów – a robimy to już od dwóch lat. W nocy z 25 na 26 listopada minęła druga rocznica pierwszego protestu przed Sejmem w sprawie obrony Trybunału Konstytucyjnego. Zaczęło się od trzech osób, które o godz. 22 stawiły się przed sejmem. W ciągu kilku nocnych godzin przyciągnęły dziesiątki innych, a w kolejnych dniach już tłumy. W lipcu 2017, mimo wakacji, tysiące ludzi w setkach miast brały udział w pokojowych protestach, tworzyły łańcuch światła.
Warto pamiętać, że wśród protestujących są organizacje zajmujące się od wielu lat praktycznym naprawianiem wymiaru sprawiedliwości, monitorowaniem, krytykowaniem, proponowaniem rozwiązań i znają się na tym. I w działaniach rządu, wbrew temu, co mówi PiS, w proponowanych zmianach nie widzą ani reformy, ani pożytku dla obywateli, ani zwiększenia kontroli obywatelskiej nad sądownictwem. Proponowane zmiany służą wyłącznie kontroli polityków nad sądownictwem – jest to tak jasne, że nie wymaga udowadniania wśród prawników, ale jesteśmy także po to, by to tłumaczyć obywatelom. Z czym naprawdę mamy do czynienia, pokazała organizowana przez rządzących (poprzez marionetkową, utrzymywaną z pieniędzy publicznych, Polską Fundację Narodową) kampania nienawiści wobec sądów i sędziów. Kampania organizowana przez jedną władzę – rząd, przeciwko innej władzy – sądownictwu. Kampania nieprawdziwych, zakłamanych zarzutów. A przecież wszyscy wiemy, że jest co w sądownictwie reformować, że dzieją się rzeczy złe, jest co naprawiać, jest wiele bylejakości, złej organizacji, czasem złej woli. Tyle, że tego proponowane ustawy nie zmienią, dodadzą natomiast nowych problemów.
Teraz, na jesieni mamy dostać nową KRS, nowy Sąd Najwyższy i, a jakże, nową ordynację w wyborach samorządowych (a być może coś jeszcze się zmieści). Po niej niechybnie przyjdą zmiany w kolejnych ordynacjach, Państwowej Komisji Wyborczej, zmiany granic okręgów wyborczych. Także z tej właśnie perspektywy warto spojrzeć na kolejne wprowadzane zmiany, w tym najbliższe, sądowe. Ilu spośród nas zdecyduje się zatem pospacerować w tych dniach? Czas pokaże. Ja w każdym razie już spacerowałem i będę nadal. Być może do zobaczenia.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama