Unijny trybunał zadecyduje, czy 25 tys. użytkowników może w ramach jednego procesu domagać się odszkodowania od największego na świecie serwisu społecznościowego.
Rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Michal Bobek wyda dzisiaj opinię o fundamentalnym wręcz znaczeniu dla Facebooka, a przede wszystkim dla jego użytkowników z Unii Europejskiej (a nawet spoza niej). Wypowie się, czy możliwe jest rozpoznanie w jednym procesie roszczeń wielu tysięcy ludzi, którzy uważają, że największy na świecie serwis społecznościowy naruszył ich prawa. Na specjalnie utworzonej w tym celu stronie internetowej przystąpienie do pozwu zgłosiło 25 tys. osób nie tylko z państw UE.
Z pozwem przeciwko Facebookowi wystąpił Maximilian Schrems, austriacki prawnik i aktywista, który od lat spiera się z firmą Marka Zuckerberga. W sprawie skierowanej do sądu w Wiedniu domaga się 500 euro dla siebie i każdego z uczestników, którzy przyłączą się do procesu. Uważa, że serwis przetwarza dane bez zgody użytkowników, a także przekazuje je aplikacjom zewnętrznym. Co więcej, śledzi użytkowników nawet gdy znajdują się poza serwisem i poruszają się po innych stronach internetowych.
Austriackie prawo nie przewiduje pozwów zbiorowych, ale istnieje mechanizm pozwalający osobom mającym te same roszczenia przenieść je na przedstawiciela, który występuje w imieniu wszystkich. W ten sposób zamiast 25 tys. spraw toczących się z 25 tys. indywidualnych pozwów można by było wszystkie roszczenia rozstrzygnąć w jednym procesie. Odszkodowanie zostałoby na końcu podzielone pomiędzy wszystkich, którzy przyłączyli się do sprawy.
Dwa pytania
W 2015 r. regionalny sąd w Wiedniu odrzucił pozew, uznając, że nie jest władny go rozpoznać. Zadecydowały argumenty Facebooka, który od początku przekonywał, że Schremsa nie można traktować jak konsumenta, tylko jako podmiot profesjonalny. Austriak wydaje bowiem książki, wygłasza wykłady, w tym również odpłatne, prowadzi strony internetowe, organizuje zbiórki datków na dochodzenie swoich roszczeń i przyjmuje cesję roszczeń licznych konsumentów w zamian za zapewnienie przekazania im kwoty wygranej w procesie.
Sprawa ostatecznie trafiła do austriackiego sądu najwyższego, który nabrał wątpliwości prawnych i skierował do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej wniosek prejudycjalny. Zadał w nim dwa pytania. W pierwszym zmierza do ustalenia, czy użytkownik Facebooka traci przymiot konsumenta, jeśli w związku z dochodzeniem swoich roszczeń publikuje książki, wygłasza wykłady czy prowadzi zbiórki pieniędzy. Istotniejsze jednak wydaje się pytanie drugie, które dotyczy ustalenia, czy jeden konsument może dochodzić w danym państwie członkowskim roszczeń w imieniu innych użytkowników serwisu, jeśli ich roszczenia zostały na niego scedowane z tego samego prawnego powodu.
– Negatywna odpowiedź na pierwsze pytanie, czyli uznanie, że konsument w opisanych okolicznościach nie traci swojego statusu, spowoduje, że stawiany przez Facebook zarzut niewłaściwości sądu wybranego przez konsumenta ze względu na jego miejsce zamieszkania może zostać uznany za bezzasadny. To zaś otworzy drogę do większej publicznej aktywności konsumentów w podobnych sprawach – wyjaśnia Zofia Piekarczyk, radca prawny w kancelarii Wierzbowski Eversheds Sutherland.
– Z kolei pozytywna odpowiedź na drugie pytanie wpłynie na dostępność uczestnictwa w pozwach grupowych konsumentów poszkodowanych tą samą praktyką, ale zamieszkujących w różnych krajach. Skoro nie będą musieli samodzielnie dochodzić swoich roszczeń transgranicznych, to mogą być bardziej zainteresowani przyłączaniem się do spraw – dodaje.
Katarzyna Witkowska-Nowakowska, prawnik z kancelarii Lubasz i Wspólnicy, zwraca uwagę, że trybunał nie będzie rozpatrywał zasadności roszczeń, tylko przeanalizuje przepisy o jurysdykcji w sprawach dotyczących umów zawartych w relacjach z konsumentami.
– Warto zwrócić uwagę, że rozporządzenie 44/2001, o którym ma orzekać TSUE, zostało uchylone przez rozporządzenie 1215/2012 i w związku z tym przepisy analizowanych art. 15 i 16 zastąpione zostały przez przepisy art. 17 i 18 nowego rozporządzenia o analogicznym brzmieniu. Trybunał będzie musiał ustalić, czy użytkowników Facebooka można zakwalifikować jako konsumentów. Odpowiedź na to pytanie będzie miała walor uniwersalny – tłumaczy.
Pod obstrzałem
Schrems już raz wygrał sprawę przed luksemburskim trybunałem. W 2015 r. doprowadził do unieważnienia umowy Safe Harbour, która stanowiła podstawę prawną do transferu danych z UE do USA (sprawa nr C-362/14). Ostatecznie została ona zastąpiona przez nowe porozumienie – Tarczę prywatności (Privacy Shield).
Poza indywidualnymi sporami Facebook coraz częściej mierzy się też z zarzutami instytucji, czy to unijnych, czy też krajowych. W Niemczech prowadzone są postępowania dotyczące nie tylko prywatności, ale też naruszenia przepisów antymonopolowych. Także polski Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wszczął przed niespełna rokiem postępowanie przeciwko globalnemu serwisowi. Bada w nim, czy klauzule stosowane w regulaminie nie naruszają praw konsumentów. UOKiK zwrócił m.in. uwagę na szeroki i nieokreślony katalog gromadzonych danych. Przykładem są klauzule, które dotyczą zbierania różnych informacji na temat użytkownika, „przez uzasadniony czas”, które następnie mogą być przekazane „firmom będącym częścią Facebooka”. Tym samym konsument może nie wiedzieć, jakie dane o nim zostaną zgromadzone, jak długo będą przechowywane i komu dokładnie mogą być przekazane. Jak dowiedzieliśmy się w UOKiK, postępowanie wciąż jest prowadzone i na tym etapie trudno jeszcze przesądzać, jak się zakończy.
/>