Użytkownicy Facebooka z różnych państw nie mogą wspólnie, w jednym procesie, dochodzić roszczeń przeciwko temu serwisowi o naruszenie ich prywatności – twierdzi w wydanej wczoraj opinii rzecznik generalny Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej Michal Bobek.
To kolejna precedensowa sprawa wytoczona przez austriackiego prawnika i aktywistę Maximiliana Schremsa, który w 2015 r. doprowadził do unieważnienia umowy Safe Harbour stanowiącej podstawę prawną do transferu danych z Unii Europejskiej do Stanów Zjednoczonych.
Tym razem do sądu w Wiedniu złożył pozew o naruszenie jego prywatności przez serwis Facebook, domagając się m.in. 500 euro odszkodowania. Jednocześnie założył stronę internetową, przez którą 25 tys. osób dokonało na niego cesji swych roszczeń (kolejne 50 tys. czeka w kolejce). W ten sposób Schrems mógłby je reprezentować, a potem podzielić się wygraną. Toczące się postępowanie obejmuje tylko siedem tych roszczeń i ma na celu niejako przetarcie drogi prawnej do kolejnego procesu.
W 2015 r. regionalny sąd w Wiedniu odrzucił pozew, uznając, że nie jest władny go rozpoznać. Zadecydowały argumenty Facebooka, który od początku przekonywał, że Schremsa nie można traktować jak konsumenta, tylko jako podmiot profesjonalny. Austriak wydaje bowiem książki, wygłasza wykłady, w tym również odpłatne, prowadzi strony internetowe i organizuje zbiórki datków na dochodzenie swoich roszczeń. Ostatecznie sprawa trafiła do austriackiego sądu najwyższego, który skierował do TSUE wniosek prejudycjalny. Zadał w nim dwa pytania. W pierwszym zmierza do ustalenia, czy użytkownik Facebooka traci przymiot konsumenta, jeśli w związku z dochodzeniem roszczeń publikuje książki czy prowadzi zbiórki pieniędzy. W drugim pyta, czy jeden konsument może dochodzić w danym państwie członkowskim roszczeń w imieniu innych użytkowników serwisu, jeśli ich roszczenia zostały na niego scedowane z tego samego prawnego powodu.
W wydanej wczoraj opinii rzecznik generalny proponuje trybunałowi, by ten uznał, że prowadzona przez Schremsa działalność nie pozbawia go statusu konsumenta wobec Facebooka. Wygłaszanie wykładów czy też zbieranie środków na procesy nie oznacza bowiem, że swego konta w serwisie nadal nie wykorzystuje w celach prywatnych.
W praktyce oznacza to, że Maximilian Schrems ma prawo pozywać Facebooka przed austriackim sądem. Jednocześnie jednak Michal Bobek zastrzega, że dotyczy to wyłącznie jego osobiście. Jego zdaniem przepisy nie pozwalają bowiem na to, aby mógł występować z roszczeniami scedowanymi na niego przez inne osoby i to nieważne, z jakiego są kraju.
„Brzmienie tych przepisów wyraźnie odnosi się do drugiej strony umowy. Oznacza to, że podstawa jurysdykcji szczególnej zawsze ogranicza się do konkretnych i określonych stron umowy” – napisał rzecznik generalny w swej opinii. Zgodził się przy tym, że możliwość zbiorowego wysuwania roszczeń sprzyjałoby skutecznej ochronie konsumentów, ale wymaga to ustanowienia takiego prawa, a nie może być zastępowane przez interpretację dokonywaną przez trybunał.
ORZECZNICTWO
Opinia rzecznika generalnego Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej z 14 listopada 2017 r. w sprawie C-498/16.