Konieczność ustanawiania pełnomocnika do wnoszenia kasacji od orzeczenia sądu dyscyplinarnego byłaby przejawem nadmiernego formalizmu proceduralnego.
Radosław Baszuk adwokat
/
Dziennik Gazeta Prawna
Sprawa dotyczyła adwokata, członka szczecińskiej Izby Adwokackiej. W 2010 r. odbywały się w tej izbie wybory na dziekana okręgowej rady adwokackiej. Mecenas wyszedł na mównicę i powiedział o koledze, który ubiegał się o fotel dziekana, że nie ma on zdolności wyborczej do żadnych organów adwokatury, że jego nazwisko znajduje się na liście tajnych współpracowników SB, a zaświadczenie IPN, że adwokat ten nie był tajnym współpracownikiem, nie ma żadnego znaczenia, bowiem powszechnie wiadomo, że jeżeli ktoś nadal współpracuje z tajnymi służbami, to jego akt nie ma w IPN. Na poparcie tych stwierdzeń mecenas nie przedstawił żadnych dowodów. Sprawą zainteresował się rzecznik, a następnie sąd dyscyplinarny, który uznał, że adwokat przekroczył granicę krytyki, zaś jego wystąpienie naruszało dobre imię kolegi i uchybiło zasadom lojalności i koleżeństwa, za co wymierzono mu karę pieniężną w wysokości 40 stawek podstawowej składki izby adwokackiej. Ponadto sąd orzekł o podaniu treści orzeczenia do wiadomości środowiska adwokackiego poprzez jego opublikowanie w kwartalniku „Palestra” na koszt obwinionego
Adwokat wniósł odwołanie. Wyższy Sąd Dyscyplinarny Adwokatury (WSD) utrzymał zaskarżone orzeczenie w mocy. Mecenas wniósł więc kasację. Prezes Wyższego Sądu Dyscyplinarnego Adwokatury wezwał go jednak do złożenia w terminie siedmiu dni kasacji sporządzonej i podpisanej przez obrońcę będącego adwokatem lub radcą prawnym, pod rygorem uznania pisma zwanego kasacją za bezskuteczne. Obwiniony adwokat złożył zatem kasację, którą podpisał inny adwokat. Wówczas przekazano ją do rozpoznania Sądowi Najwyższemu. SN uznał jednak, że jej treść (w szczególności narracja w pierwszej osobie liczby pojedynczej) sugeruje, że obszerne jej fragmenty zostały sporządzone nie przez obrońcę mecenasa, lecz przez samego obwinionego. Potwierdzało to jego pismo w odpowiedzi na wezwanie sądu, w którym napisał, że przedkłada ponownie swoją skargę podpisaną dodatkowo przez adwokata – obrońcę. SN uznał, że brak formalny kasacji nie został usunięty. Powołując się na orzecznictwo, sąd wskazał, że spełnienie wymogu art. 526 par. 2 k.p.k. (przymus adwokacko-radcowski) polega na sporządzeniu kasacji przez profesjonalnego obrońcę lub pełnomocnika, a nie jej podpisaniu. W tej sytuacji SN pozostawił kasację bez rozpoznania.
Obrońca obwinionego
adwokata wystąpił do SN z wnioskiem o wznowienie postępowania zakończonego prawomocnym orzeczeniem WSD i rozpoznanie kasacji obwinionego. Powołał się na wyrok Trybunału Konstytucyjnego z 21 czerwca 2016 r., w sprawie ze skargi konstytucyjnej swojego klienta (sygn. akt SK 2/15), w którym TK stwierdził niekonstytucyjność art. 526 par. 2 k.p.k. w zakresie, w jakim wyłączał możliwość sporządzenia i podpisania kasacji we własnej sprawie przez adwokata lub radcę prawnego.
Sąd Najwyższy wznowił postępowanie i uchylił swoje poprzednie orzeczenie (postanowienie z 8 czerwca 2017 r., sygn. akt SDI 45/17). Wskazał, że Trybunał Konstytucyjny stwierdził w przytoczonej sprawie, że: „Dokonana przez Trybunał ocena prawna wymagania formułowanego na podstawie art. 526 par. 2 k.p.k. prowadzi do wniosku, że formalne ograniczenie praw adwokatów bądź radców prawnych w zakresie wnoszenia kasacji we własnej sprawie jest przejawem nadmiernego formalizmu proceduralnego. Stanowi przez to nieproporcjonalne ograniczenie
prawa do sprawiedliwej procedury sądowej (art. 45 ust. 1 konstytucji). Trybunał stwierdził, że obowiązek ustanowienia innego profesjonalnego pełnomocnika do sporządzenia i podpisania kasacji wnoszonej we własnej sprawie przez adwokata bądź radcę prawnego można uznać za przydatny z punktu widzenia celu przymusu adwokackiego, jakim jest zapewnienie formalnej i merytorycznej poprawności kasacji. Nie jest jednak niezbędny dla realizacji tego celu. Oprócz tego w nadmierny sposób ogranicza prawo do wystąpienia z kasacją w imieniu adwokata bądź radcy prawnego”.
SN wyjaśnił, że w tej sprawie nie doszło do merytorycznego rozstrzygnięcia zasadności kasacji, zaś wniosek o wznowienie nie dotyczy postępowania dyscyplinarnego, lecz tego, które zakończyło się pozostawieniem kasacji bez rozpoznania. Zważywszy na treść wyroku TK oraz ze względu na fakt, że podstawą orzeczenia SN był art. 526 par. 2 k.p.k., konieczne stało się wznowienie postępowania. Pierwsze postanowienie tego sądu zostało bowiem wydane w oparciu o wskazany
przepis w zakresie, w jakim okazał się on sprzeczny z konstytucją. Konsekwencją takiego orzeczenia musiało z kolei być przekazanie kasacji sporządzonej i wniesionej osobiście przez obwinionego do ponownego rozpoznania WSD. Powinien on podjąć decyzję o przyjęciu kasacji, skoro pierwotnie nie spełniała ona jedynie wymogu określonego w tym przepisie.
Radosław Baszuk, adwokat: Rozstrzygnięcie Sądu Najwyższego nie mogło być inne. Postępowanie karne wznawia się na korzyść strony, jeżeli Trybunał Konstytucyjny orzekł o niezgodności z konstytucją przepisu, na podstawie którego wydano orzeczenie. W tym wypadku TK orzekł o niezgodności z konstytucją stosowanego odpowiednio w postępowaniu dyscyplinarnym przepisu kodeksu postępowania karnego nakładającego przymus adwokacko-radcowski przy kasacji. Na podstawie tego przepisu wydane zostało postanowienie o pozostawieniu kasacji bez rozpoznania. Problematyczne jest nie tyle postanowienie Sądu Najwyższego, ile rozstrzygnięcie trybunału oparte na twierdzeniu, że ograniczenie praw adwokatów i radców prawnych we wnoszeniu kasacji we własnej sprawie jest przejawem nadmiernego formalizmu, a przez to nieproporcjonalnym ograniczeniem prawa do sprawiedliwej procedury sądowej. Trybunał nie rozważał jednak istotnego argumentu funkcjonalnego za zasadnością instytucji przymusu adwokacko-radcowskiego, w ramach którego kasację wnosi podmiot nie tylko profesjonalny, lecz także pozbawiony osobistego zaangażowania w wynik postępowania. Oczywiście przymus adwokacko-radcowski ma gwarantować profesjonalizm, przede wszystkim jednak obiektywizm we wskazywaniu uchybień i zarzutów stanowiących podstawę kasacji, brak emocjonalnego stosunku do kwestionowanego rozstrzygnięcia, wreszcie merytoryczną argumentację dotyczącą przecież w wypadku kasacji nie faktów, tylko płaszczyzny normatywnej. Nie podzielam poglądu TK, jakoby takie rozumienie instytucji przymusu w nadmierny sposób ograniczało prawo do sądu, zwłaszcza gdy dotyczy sporządzenia i podpisania bądź co bądź nadzwyczajnego środka odwoławczego.