Porozumienie między prezydentem a PiS w sprawie ustaw o SN i KRS coraz bliżej. Projekty ustaw o Sądzie Najwyższym i Krajowej Radzie Sądownictwa trafią dziś do Sejmu. Dopiero wtedy poznamy szczegóły i będzie można ocenić, jak duże są szanse na ich wejście w życie.
/>
/>
Wczoraj pierwsze opinie PiS po wystąpieniu prezydenta były przychylne, choć wstrzemięźliwe. Nie było deklaracji bezwarunkowego poparcia dla jego pomysłów, ale jednocześnie politycy partii rządzącej mówili, że ich celem jest wejście obu ustaw w życie. – Obawy były na wyrost. My w PiS i prezydent mamy świadomość, że powinniśmy zrealizować swoje wyborcze obietnice – mówił przewodniczący klubu PiS Ryszard Terlecki. Z wypowiedzi jego i jego partyjnych kolegów wynika, że znaczna część propozycji, które znalazły się w ustawach Andrzeja Dudy, jest akceptowalna.
PiS zgadza się na procedurę wyboru sędziów członków KRS większością trzech piątych głosów, choć wcześniej ten sposób krytykował. To postulat, na którym prezydentowi Dudzie bardzo zależy. Wcześniej według ustawy przyjętej głosami tej partii, a zawetowanej przez prezydenta, wyboru mógł dokonać sam PiS. Ale ostateczna opinia partii Jarosława Kaczyńskiego będzie zależała od szczegółów dodatkowego rozwiązania, które ma ustalić, co będzie, jeśli nie uda się zebrać większości trzech piątych. Pomysł, z jakim wczoraj wystąpił prezydent, wprowadzenia głosowania przez każdego posła tylko na jednego sędziego, pojawił się nagle i dopiero jest analizowany. Najważniejsze, jak będzie wyglądał w projekcie ustawy. Wczoraj te zapisy były dopiero precyzowane.
Problem bierze się z tego, że obecnie kadencje sędziów członków KRS kończą się w różnych terminach. Pierwsza wygasa w styczniu, następnych siedem w marcu, a ostatnie kończą się po kolejnych wyborach parlamentarnych. Nie wiadomo, czy w takim razie prezydent zdecyduje się na jednoczesne wygaszenie kadencji obecnych sędziów członków KRS i jednoczesny wybór ich następców przez Sejm, czy wybór będzie dokonywany sukcesywnie w miarę wygasania kadencji, czy może zdecyduje się na rozwiązanie pośrednie – wybór członków KRS w kilku transzach awansem. Każdy z tych sposobów może mieć swoje skutki polityczne. Przedstawiciele kancelarii prezydenta, z którymi rozmawialiśmy, nie chcieli nam zdradzić, jak będą wyglądały ostateczne rozwiązania. Choć w każdym z tych wariantów większość sejmowa daje PiS pewność, że wskaże większość sędziów w nowym składzie KRS.
PiS – jak wynika z deklaracji polityków tego ugrupowania – jest w stanie zagłosować za wprowadzeniem instytucji skargi nadzwyczajnej i powołaniem specjalnej Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych do rozpatrywania takich skarg. Pomysłodawcą tego rodzaju instytucji był eurodeputowany PiS, twórca Dudapomocy Janusz Wojciechowski. Bardziej kontrowersyjny dla PiS może być pomysł ławników, którzy mieliby występować przy rozpatrywaniu skarg nadzwyczajnych i spraw dyscyplinarnych. – To nie będzie zrozumiałe dla ludzi – mówi nam współpracownik ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry.
Argumentem dla PiS do głosowania za ustawą o SN jest z kolei wprowadzenie autonomicznej izby dyscyplinarnej przy SN z własną kancelarią i wyodrębnieniem jej prezesa od pozostałych władz. W pierwotnym projekcie prezydenta taka izba istniała, ale jej pozycja była dużo słabsza instytucjonalnie. Istotną kwestią jest skala zmian kadrowych w SN. Ustawa prezydencka wprowadza 65 lat jako kryterium przejścia w stan spoczynku. Choć każdy z członków SN mógłby poprosić o zgodę na dalszą pracę, decyzję miałby podejmować prezydent. Ten przepis daje możliwość wymiany 38 proc. składu sądu. I jak wynika z wypowiedzi Terleckiego, takie kryterium wiekowe jest dla PiS do zaakceptowania, choć w zawetowanej ustawie jego posłowie wpisali wiek 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn. Prawdopodobnie tym rozwiązaniem byłaby objęta pierwsza prezes SN Małgorzata Gersdorf. Chociaż może to budzić wątpliwości prawne z racji wpisania do konstytucji sześcioletniej kadencji na tym stanowisku. W tej sprawie kancelaria prezydenta także odsyłała do ostatecznych zapisów w projekcie ustawy.
W PiS zacznie się teraz wewnętrzna dyskusja na temat pomysłów prezydenta. Niechętnie patrzy na nie środowisko Ziobry. – W takim kształcie mogą oznaczać koniec faktycznej reformy wymiaru sprawiedliwości – mówi nam osoba z otoczenia ministra.
W piątek odbyło się spotkanie prezesa PiS z prezydentem i – jak wynika z relacji przedstawicieli różnych frakcji w obozie władzy – zapadły tam ustalenia dotyczące m.in. wycofania się prezydenta z części pomysłów i możliwego porozumienia w sprawie ustaw. Konsternację w Pałacu Prezydenckim wzbudził jednak wywiad z prezesem PiS i towarzyszący mu artykuł w poniedziałkowym wydaniu tygodnika „Sieci Prawdy”, zawierający krytyczne stanowisko wobec pomysłów Dudy. Wczoraj ze strony PiS nie było słychać konfrontacyjnych tonów. Mimo to los ustaw nie jest przesądzony. Zarówno w partii, jak i w Pałacu Prezydenckim na poważnie rozważany jest wariant, że ustawy nie wejdą w życie.
Początkowo Andrzej Duda wystąpił z pomysłem zmian w konstytucji dających mu prawo do wybierania sędziów KRS, jeśli nie uda się tego zrobić większością trzech piątych głosów w Sejmie. To dało mu sposobność do pokazania, że rozmowy na temat kształtu ustaw sądowych nie toczą się tylko z PiS. Jego inicjatywa podzieliła opozycję. Z powodu zapowiedzianego kształtu ustaw o SN i KRS PO i Nowoczesna zapowiedziały, że nie ma mowy o ich poparciu. Obie partie dystansują się od pomysłu wybierania sędziów do KRS przez polityków. – Tu nie chodzi o to, by rozwiązania były zgodne z konstytucją, ale o to, kto dostanie większy kawałek tortu, jeśli chodzi o kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości – komentowała Katarzyna Lubnauer z Nowoczesnej. Mimo to delegacja Nowoczesnej pojawiła się na konsultacjach w pałacu. Przeciwnie PO. – Nie chcieliśmy żyrować wewnętrznej rozgrywki między prezydentem a PiS – tłumaczy poseł Robert Kropiwnicki.
Inne podejście mają dwie partie, które mogą być beneficjentami rozwiązania. – Dla nas wszystko, co odbiera wszechwładzę jednej partii, jest dobre – mówi Stanisław Tyszka z Kukiz’15. To jego partia zaproponowała rozwiązanie pata w sprawie KRS według zasady jeden poseł, jeden głos. Z kolei PSL nie odrzuca propozycji prezydenta, choć jego lider wskazuje, że wybór sędziów do KRS powinien odbywać się większością dwóch trzecich głosów. – Ważne jest także, by te projekty były konsultowane publicznie – mówi Władysław Kosiniak-Kamysz. To pokazuje, że prezydent może liczyć na część opozycji.
KOMENTARZE
Prezydent w procedurze rezerwowej? Nie jestem przekonany
Pomysł wprowadzenia skargi nadzwyczajnej uważam za ciekawy i zgodny z postulatami PiS. Jej przesłanki materialne i formalne należy ukształtować z jednej strony na tyle szeroko, aby instytucja ta w ogóle zadziałała, z drugiej – na tyle wąsko, aby podmioty uprawnione do występowania ze skargami nie były zalewane tysiącami spraw, których nie miałyby możliwości rzetelnie zbadać. Do takiej sytuacji doszło w niemieckim Federalnym Trybunale Konstytucyjnym, który ma kompetencję rozpoznawania skarg konstytucyjnych na naruszenie praw i wolności obywatelskich w związku z wyrokami sądów. Ale ponieważ co roku wpływa ich nawet 100 tys., zaledwie 1 proc. przechodzi przez sito. Od początku uważałem też za ciekawy pomysł wybierania sędziów członków KRS większością 3/5 posłów. Ale potrzebna jest procedura rezerwowa, na wypadek gdyby w Sejmie nie udało się osiągnąć porozumienia w sprawie kandydata. Z drugiej strony istnieje ryzyko, że będzie ona zniechęcać kluby do zabiegania o szersze porozumienie międzypartyjne. Nie jestem przekonany, czy powierzenie prezydentowi kompetencji wskazywania członków KRS, gdy Sejm nie jest w stanie zebrać odpowiedniej większości, to najlepsze rozwiązanie.
W podobnym kierunku jak PiS, ale łagodniej
Projekt ustawy o SN autorstwa PiS dążył do stworzenia mechanizmu politycznej kontroli nad zbyt szeroką swobodą interpretacyjną sędziów oraz ograniczenia ich wpływu na politykę publiczną. Odpowiedź prezydenta jest bardziej stonowana, ale idzie w podobnym kierunku. Świadczy o tym propozycja wprowadzenia skargi nadzwyczajnej rozpoznawanej przez specjalną izbę. Prezydent zapewne liczy, że nowi sędziowie, którzy zostaną jej członkami, będą mieli inny punkt widzenia niż ci dotychczasowi. To może przyczynić się do zniwelowania przewagi świata prawników nad światem polityków. Nawet najmądrzej napisane prawo samo z siebie nie zmieni jednak rzeczywistości. Albo skargi nadzwyczajne staną się narzędziem weryfikacji wykładni prawa dokonywanej przez sądy, albo z przyczyn formalnych będą odrzucane przez SN i w konsekwencji ta instytucja pozostanie martwa. Organy uprawnione do wnoszenia skarg nadzwyczajnych będą zatem musiały wziąć na siebie aktywną rolę ich inicjowania oraz stworzyć aparaty do przesiewania spraw obywateli. Racjonalnym rozwiązaniem może być także rozszerzenie roli ławników. Bardzo istotne jest jednak, w jaki sposób będą oni wyłaniani oraz jakimi kwalifikacjami będą się musieli wykazać. Obecnie praktykujący prawnicy nie mają dobrych skojarzeń z instytucją ławnika.