Ryzyko dłuższego czekania na rozstrzygnięcia, ale i większy udział społeczeństwa w zapewnianiu praworządności – to możliwe skutki prezydenckiej ustawy o Sądzie Najwyższym.
Ryzyko dłuższego czekania na rozstrzygnięcia, ale i większy udział społeczeństwa w zapewnianiu praworządności – to możliwe skutki prezydenckiej ustawy o Sądzie Najwyższym.
/>
/>
/>
/>
– Wierzę, że prawdziwa reforma SN zostanie dokonana – stwierdził wczoraj Andrzej Duda. Przedstawił jednocześnie założenia przygotowanej przez niego ustawy o SN. Szczególny nacisk położono w niej na potrzebę przywrócenia Polakom poczucia sprawiedliwości.
Kowalski się poskarży
Obecnie SN uchodzi za sąd prawa, nie faktów. Oznacza to, że rozpoznaje sprawy indywidualne, w których doszło do wątpliwości proceduralnych. Jedynym wyjątkiem jest kasacja nadzwyczajna w sprawach karnych. Zastrzeżona jest jednak dla prokuratora generalnego, rzecznika praw obywatelskich (RPO) i rzecznika praw dziecka (RPD). Dla przeciętnego człowieka, który czuje się skrzywdzony prawomocnym wyrokiem, droga jest więc zamknięta.
W prezydenckich założeniach pojawia się instytucja skargi nadzwyczajnej. Będzie można ją wnieść do SN, jeśli: orzeczenie narusza zasady lub wolności i prawa człowieka i obywatela określone w konstytucji, w sposób rażący narusza prawo przez jego błędną wykładnię lub niewłaściwe zastosowanie albo zachodzi oczywista sprzeczność istotnych ustaleń sądu z treścią zebranego w sprawie materiału dowodowego. Prezydent nie chce jednak, by obywatele wnosili skargi bezpośrednio do SN. Będą to robić przez pośredników: prokuratora generalnego, RPO, grupę 30 posłów lub 20 senatorów oraz – w zakresie swej właściwości – prezesa Prokuratorii Generalnej, RPD, rzecznika praw pacjenta, przewodniczącego Komisji Nadzoru Finansowego i rzecznika finansowego.
Zgodnie z deklaracją prezydenta skarga nadzwyczajna będzie mogła być wniesiona od „każdego prawomocnego orzeczenia sądowego kończącego postępowanie w sprawie”. Oznacza to, że środek ten będzie dotyczył tak samo orzeczenia sądu rejonowego w sprawie o kradzież słoików z piwnicy, jak i wyroku SN dotyczącego sprawy o wartości kilku milionów. Taka konstrukcja prowadzi też do tego, że skargę do SN będzie można złożyć, nie wyczerpując standardowej ścieżki instancyjnej (czyli np. nie odwołując się od wyroku sądu rejonowego).
Bez wątpienia wielu obywateli skargę nadzwyczajną potraktuje jako dodatkowy środek odwoławczy. Filtrować zasadność wniosków będą musiały zobowiązane instytucje. Bez zwiększenia ich budżetów mogą zostać sparaliżowane. Do sądów rocznie trafia ponad 16 mln spraw.
Udział ławników
Prezydencki projekt przewiduje powołanie dwóch izb: kontroli nadzwyczajnej oraz dyscyplinarnej (która przeszła w porównaniu do projektu zgłoszonego przez posłów PiS lifting polegający głównie na przeniesieniu kompetencji z resortu sprawiedliwości na głowę państwa). Oprócz sędziów będą w nich orzekać ławnicy. Prezydent chce, by wybierał ich Senat. Komentatorzy zwracają uwagę, że zwiększa to ryzyko, iż do SN trafią nie przedstawiciele obywateli, lecz partyjni nominaci. Do izby kontroli nadzwyczajnej zostaną włączone sprawy publiczne. Właśnie do niej będą więc trafiać m.in. sprawy naruszeń praw konsumentów i z zakresu prawa telekomunikacyjnego. Nie wiadomo, czy udział ławników zostanie ograniczony wyłącznie do skarg nadzwyczajnych, czy będą oni orzekać także w innych sprawach z zakresu działalności izby.
Sędziowie SN
Prezydent uznał, że propozycja PiS przeniesienia w stan spoczynku wszystkich sędziów SN jest niezgodna z konstytucją. W jego projekcie na emeryturę trafią orzekający, którzy skończą 65 lat. Jeśli sędzia będzie chciał pozostać na stanowisku, będzie mógł złożyć wniosek z zaświadczeniem lekarskim, że jest zdolny do pełnienia obowiązków. Decyzję w tej sprawie podejmowałby prezydent.
Spośród 82 sędziów do końca 2017 r. 65. rok życia będzie miało ukończony 31, czyli 38 proc., w tym I prezes SN prof. Małgorzata Gersdorf. Dodatkowo w SN jest obecnie 11 wakatów sędziowskich, które prezydent mógłby obsadzić. Tak nowy projekt ustawy pozwoliłby wybrać połowę składu sądu. Tyle że zgodnie z art. 179 konstytucji sędziowie są co prawda powoływani przez prezydenta, ale na wniosek Krajowej Rady Sądownictwa. Nie ma możliwości, aby głowa państwa samodzielnie wybrała kandydatów. W tym znaczeniu ustawa o SN jest sprzężona z ustawą o KRS. Gdyby miała w życie wejść tylko pierwsza z nich, okazałoby się, że najwięcej przy obsadzie składu SN nadal zależałoby od Waldemara Żurka i jego kolegów.
Sprawy dyscyplinarne
Postępowania dotyczące sędziów będą rozpatrywane w pierwszej instancji w składzie trzyosobowym (dwóch sędziów i jeden ławnik), zaś w drugiej – w pięcioosobowym (trzech sędziów i dwóch ławników). Prezydent chce mieć swojego przedstawiciela czuwającego nad prawidłowością prowadzenia tych spraw. Z grona sędziów SN będzie mógł wybrać nadzwyczajnego rzecznika dyscyplinarnego, który będzie mógł dążyć do ukarania łamiących prawo orzekających.
KOMENTARZE
Starsi sędziowie zostaliby skrzywdzeni
Skarga nadzwyczajna to nowa instytucja, ale wchodząca w kompetencje już istniejących nadzwyczajnych środków zaskarżenia. Rozwiązanie to będzie burzyć obecny system prawa. Pojawia się zatem pytanie, czy faktycznie należy je wprowadzić i czy instrument ten będzie wydolny. Co do modelu odpowiedzialności dyscyplinarnej i organizacji sądownictwa dyscyplinarnego, nie uważam, aby wymagał on przebudowy. Odnosząc się natomiast do odwoływania sędziów kończących 65 lat, to – choć w moim przypadku przesłanka ta nie ma zastosowania – rozwiązanie takie uważam za niesprawiedliwe. Starsi sędziowie mają do zaoferowania ogromne doświadczenie i wiedzę, a też w przeszłości nie zrobili niczego, co godziłoby w dobre imię wymiaru sprawiedliwości.
Przenieść nieusuwalnych w stan spoczynku
Rozwiązania dotyczące Sądu Najwyższego zasługują na aprobatę. Konieczne jest respektowanie uprawnień władzy ustawodawczej w zakresie regulowania działalności sądów i sposobu wyboru sędziów oraz organów kontroli władzy sadowniczej, jak Krajowa Rada Sądownictwa. Niezbędna jest reforma procedury cywilnej, karnej i prawa o ustroju sądów powszechnych. Aktualnie niektórzy zaangażowani w spór polityczny sędziowie stawiają opór, swoim stanowiskiem blokując oczekiwane reformy. Stąd szukanie konstruktywnych rozwiązań i przy zmianie ustroju sądów możliwość przenoszenia w stan spoczynku sędziów bez indywidualnej stygmatyzacji (art. 180 ust. 5 konstytucji). Tryb przenoszenia w stan spoczynku nieusuwalnych sędziów nie wymaga, moim zdaniem, zmian w konstytucji.
Rada stanie się ciałem doradczym prezydenta
Propozycja, aby sędziów do KRS wybierał Sejm większością trzech piątych głosów, to krok w dobrym kierunku. Nie zmienia to jednak tego, że – zdaniem rady – z konstytucją nie da się pogodzić żadnego rozwiązania, które zakłada jakikolwiek wpływ polityków na to, jacy sędziowie się w niej znajdą. Ta decyzja powinna należeć do samych sędziów. Tylko wówczas będziemy mieć gwarancję, że na skład rady nie będą miały wpływu kwestie polityczne. Dlatego nie do zaakceptowania jest zarówno pomysł, aby to prezydent wskazywał członków KRS w sytuacji gdy posłom nie uda się osiągnąć w tej kwestii konsensusu, jak i ten, że w takim przypadku głosowanie byłoby powtarzane z tą różnicą, że wówczas każdemu posłowi przysługiwałby tylko jeden głos. Z dwojga złego jednak to drugie rozwiązanie jest bardziej akceptowalne. Spowoduje ono, że skład rady będzie odzwierciedlał poparcie, jakim cieszą się poszczególne partie będące w Sejmie. A to oznacza, że także opozycja będzie miała wpływ na obsadę KRS. Skład rady będzie więc bardziej pluralistyczny, niż to zakładał zawetowany przez prezydenta rządowy projekt.
Propozycje prezydenta nie wymagają zmian konstytucji
Rozwiązanie, zgodnie z którym to prezydent ostatecznie wskazywałby sędziów do składu KRS, jest racjonalne. Musi istnieć mechanizm zabezpieczający, który będzie wykorzystywany w sytuacji, gdy w Sejmie nie uda się osiągnąć w tej kwestii tak szerokiego konsensusu, jak życzy sobie tego głowa państwa. Co więcej, rozwiązanie to nie wymaga dokonywania zmian w ustawie zasadniczej. Ta milczy na temat tego, w jaki sposób mają być wybierani członkowie rady. A to oznacza, że ustawodawca zwykły ma w tym zakresie dość dużą swobodę. Nie można więc stawiać tezy, że jeżeli na wybór sędziów do rady nie mają wpływu sami sędziowie, to jest to rozwiązanie z gruntu sprzeczne z konstytucją. Zresztą z punktu widzenia ustrojowego nie ma większego znaczenia, w jaki sposób w ustawie zwykłej zostanie zapisany proces wyłaniania składu KRS. Dla zachowania zapisanej w konstytucji niezawisłości sędziów dużo większe znaczenie mają takie kwestie, jak sposób ukształtowania nadzoru administracyjnego nad sądami. Ten jest obecnie sprawowany przez ministra sprawiedliwości, który jednocześnie sprawuje urząd prokuratora generalnego. To rozwiązanie nie do zaakceptowania na gruncie obecnie obowiązującej ustawy zasadniczej.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama