Informacje zbierane za pomocą kamer na dworcach są informacją publiczną, a kolej nie może odmówić ich udostępnienia z powodu bliżej niesprecyzowanej tajemnicy przedsiębiorstwa
Wynika tak z piątkowego wyroku Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie. W niewielkim stopniu przybliża on jednak do poznania tych informacji.
Dworce kolejowe, wraz z pasażami handlowymi znajdującymi się w podziemiach, odwiedzają codziennie miliony Polaków. A jako że są one monitorowane, do ich administratorów dzień w dzień trafia ogrom danych.
Fundacja Panoptykon postanowiła więc sprawdzić, na jakich zasadach są przechowywane informacje o obywatelach. PKP SA uznały jednak, że to informacja, którą nie musi się dzielić ze społeczeństwem.
Powstał więc spór, który toczy się przed sądami od 2014 r. To właśnie wtedy Panoptykon zadały spółce kilkanaście pytań w trybie dostępu do informacji publicznej, między innymi o liczbę kamer zamontowanych na dworcach. PKP stwierdziły jednak, że zainstalowane urządzenia, rejestrujące obraz oraz dźwięk, nie służą zapewnianiu bezpieczeństwa pasażerom, lecz kontrolowaniu jakości pracy i pracowników.
Z tą argumentacją zgodził się Wojewódzki Sąd Administracyjny. Rozprawił się z nią jednak w czerwcu 2016 r. Naczelny Sąd Administracyjny. Wskazał jasno: informacje, o których udostępnienie wniosła organizacja, są informacją publiczną. Kolejowy potentat musi rozpoznać wniosek.
PKP więc wniosek rozpoznały. I odmówiły udzielenia informacji, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa. Fundacja Panoptykon złożyła więc następną skargę do sądu. Argumentowała, że kolejowy potentat tak naprawdę zastosował jedynie wybieg, by nie ujawnić informacji. A nie można dopuścić do tego, by taki ogrom danych o obywatelach był poza jakąkolwiek kontrolą społeczną.
Fundacja w piątek kolejny raz wygrała.
– Spółka nie wykazała, na czym miałaby polegać ochrona tajemnicy przedsiębiorstwa. Uznała, że zasłaniając się nią, może zbiorczo odmówić odpowiedzi na sformułowane pytania. Tak robić nie można – wskazała w ustnych motywach uzasadnienia sędzia Iwona Maciejuk.
Sąd postanowił w związku z tym o uchyleniu decyzji wydanych przez PKP. To jednak wcale nie oznacza, że teraz dowiemy się, ile kamer jest zamontowanych na polskich dworcach kolejowych, jaki jest zakres zbieranych informacji o obywatelach oraz czy są one w jakikolwiek sposób chronione.
Przede wszystkim spółka może wnieść skargę do NSA. To by wydłużyło postępowanie o co najmniej kilka miesięcy. Pełnomocnik PKP po opuszczeniu sali sądowej stwierdził, że jest zbyt wcześnie, by mówić o decyzji przedsiębiorcy. Chce on zaczekać na pisemne uzasadnienie wyroku WSA.
Dodatkowo – nawet po uprawomocnieniu się orzeczenia – sąd nie zobowiąże PKP do udzielenia odpowiedzi na pytania Panoptykonu. Sędzia Iwona Maciejuk wskazała jedynie, że spółka nie ma prawa do „zbiorczej” odmowy, zasłaniając się tajemnicą przedsiębiorstwa. Jeśli jednak wykazałaby punkt po punkcie, dlaczego odpowiedź na dane pytanie mogłaby uderzać w prowadzony biznes, byłoby to potencjalnie dopuszczalne. Wówczas oczywiście wnioskodawca mógłby złożyć kolejną skargę do sądu.
Możliwe więc, że sprawa dotycząca danych za 2014 r. skończy się ok. roku 2020.
ORZECZNICTWO
Wyrok WSA w Warszawie z 8 września 2017 r., sygn. akt II SA/Wa 572/17