Ze spraw, które trafiają do merytorycznego rozpoznania przed Krajową Izbą Odwoławczą, 41 proc. jest rozstrzygane na korzyść przedsiębiorców, a 59 proc. na korzyść organizatorów przetargów.
Takie dane wynikają z opublikowanej właśnie „Informacji o działalności Krajowej Izby Odwoławczej w 2016 r.”. Nominalnie mniej niż co czwarte odwołanie było uwzględniane (23 proc.), co oznacza zwycięstwo przedsiębiorcy, a co trzecie oddalane (34 proc.), co oznacza wygraną urzędników organizujących przetarg. Trzeba jednak wziąć pod uwagę, że 17 proc. spraw nie trafiło na rozprawę, bo zamawiający przed jej otwarciem zaakceptował wszystkie zastrzeżenia przedstawione mu przez wykonawcę. Z kolei 22 proc. postępowań umarzano na skutek wycofania odwołania, a 4 proc. odwołań odrzucono z powodu uchybień formalnych.
/>
Liczba wniesionych odwołań była niższa niż we wcześniejszych latach. W 2016 r. było ich 2496, podczas gdy w 2015 r. – 2877, w 2014 r. – 2836, a w 2013 r. – 3044. Może to nieco dziwić, gdyż w połowie ubiegłego roku weszła w życie obszerna nowelizacja przepisów, która teoretycznie powinna oznaczać, że KIO będzie miało więcej problemów do zinterpretowania.
W 2017 r. roku trend ten może jednak zostać odwrócony. Niedawno KIO zmieniła bowiem swoją linię orzeczniczą i dopuściła możliwość podważania zwycięskich ofert także w przetargach o wartości niższej od progów unijnych. Bez wątpienia będzie to oznaczać wzrost liczby odwołań. W 2016 r. zdecydowana ich większość, bo aż 79 proc., dotyczyła zamówień powyżej progów unijnych (w 2015 r. ich udział wynosił 82 proc.).
Od kilku już lat na podobnym poziomie kształtuje się odsetek odwołań składanych drogą elektroniczną. W 2016 r. wyniósł on 19 proc., czyli dokładnie tyle samo, co rok wcześniej. W polskich warunkach, gdzie króluje wciąż forma pisemna, to fenomen, że co piąte odwołanie jest składane przez internet. Fenomen ten ma jednak proste wytłumaczenie – wyjątkowo krótkie terminy na wnoszenie odwołań (5, 10 lub 15 dni). Wykonawcy, którzy nie chcą ryzykować opóźnienia, korzystają z elektronicznej skrzynki podawczej KIO.
Dużo częściej niż w poprzednich latach składy orzekające decydowały się skorzystać z wiedzy biegłych. W minionym roku powołano ich 13, podczas gdy w poprzednich latach czyniono to trzy razy w roku. Najczęściej korzystano z wiadomości specjalnych z dziedziny informatyki (7 spraw), a także elektromechaniki (2 sprawy) oraz kryminalistyki (2 sprawy). Częstsze powoływanie ekspertów nie wpłynęło na średni czas rozpoznawania spraw – od trzech lat wynosi on 14 dni liczonych od wpływu odwołania do wydania orzeczenia.
W ubiegłym roku zmalała liczba skarg kierowanych do sądów na wyroki KIO. Zaskarżono 5,2 proc. wyroków, podczas gdy rok wcześniej 6,7 proc. Najwięcej skarg składały odwołujące się firmy (47 proc.), przedsiębiorcy przystępujący do postępowań odwoławczych i zamawiający (obydwie grupy po 18 proc.). 17 proc. wszystkich skarg wniósł w 2016 r. prezes Urzędu Zamówień Publicznych. Tylko 11 proc. skarg zostało uwzględnionych przez sądy. Aż 45 proc. odrzucono (prawdopodobnie przede wszystkich z powodu niewniesienia opłaty sądowej).