Nawet jeśli ustawa mówi tylko o możliwości wglądu w dokumenty na terenie urzędu, nie oznacza to automatycznie, że nie wolno ich powielać czy skanować.
Takie jest sedno wyroku Naczelnego Sądu Administracyjnego dotyczącego dostępu do danych o rozrachunkach i operacjach finansowych Sądu Najwyższego. Osoba, która chciała je przejrzeć, poprosiła SN o ich przesłanie na adres poczty elektronicznej. Dostęp do informacji o majątku i finansach sądu na żądanie osób trzecich reguluje ustawa o rachunkowości (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1047). Rzecz w tym, że art. 75 mówi o tym, że może to nastąpić na zasadzie wglądu w dokumenty na terenie jednostki za zgodą jej kierownika bądź poza siedzibą urzędu pod warunkiem uzyskania pisemnej zgody kierownika oraz pozostawieniem tam potwierdzonego spisu przejętych materiałów.
Pracownik Sądu Najwyższego, który rozpatrywał wniosek o dostęp do danych rachunkowych, stwierdził, że „wgląd w dokumenty” wyklucza możliwość ich kopiowania, fotografowania czy przepisywania. Zwłaszcza że zawarte w nich informacje wymagają ochrony przed nieupoważnionym rozpowszechnianiem. W efekcie wniosek odrzucono ze względów formalnych.
Wojewódzki sąd administracyjny uznał tłumaczenie SN za przekonujące. W pierwszej kolejności zaznaczył, że bez wątpliwości dane, o które wystąpił skarżący, stanowią informację publiczną, ale SN miał obowiązek udostępnić je w trybie ustawy o rachunkowości, która szczegółowo reguluje tę kwestię i zawiera określone ograniczenia. Na przykład jej przepisy nie przewidują przekazywania dokumentów drogą elektroniczną.
Z taką argumentacją nie zgodził się jednak NSA i uchylił zaskarżony wyrok. – Uznanie, że „wgląd” wyklucza „kopiowanie” naruszałoby w tym przypadku szeroko rozumiane prawo dostępu do informacji publicznej. A niewątpliwie są nią informacje o majątku i finansach Sądu Najwyższego – zaznaczył na rozprawie sędzia sprawozdawca Wojciech Jakimowicz. W jego ocenie jest to o tyle istotne, że przepis o wglądzie do dokumentów ma charakter stricte techniczny i ma przede wszystkim zagwarantować, że nikt nie będzie wynosił materiałów urzędowych poza jednostkę. Skoro więc przepisy o rachunkowości uniemożliwiały realizację wniosku skarżącego o dostęp do informacji publicznej zawartej w urzędowych dokumentach, to Sąd Najwyższy powinien odwołać się do ustawy jawnościowej.
Sędzia sprawozdawca zwrócił jednak uwagę, że nie można in abstracto stwierdzić, który z tych trybów znajduje zastosowanie, gdyż można to rozstrzygnąć jedynie na podstawie okoliczności faktycznych konkretnej sprawy.

Wniosek o prawo łaski nie jest informacją publiczną

Wnioski o ułaskawienie kierowane przez prokuratora generalnego do prezydenta nie stanowią ani informacji publicznej, ani informacji o zasadach funkcjonowaniu organu państwa – uznał w piątek Naczelny Sąd Administracyjny (sygn. akt I OSK 456/16). Tym samym przychylił się do wyroku warszawskiego WSA, który stwierdził, że skoro kodeks postępowania karnego w sposób szczególny reguluje dostęp do akt sprawy, to przepisy ustawy o dostępie do informacji publicznej nie znajdują w takim przypadku zastosowania. Wnioski o skorzystanie z prawa łaski stanowią natomiast konkretne czynności procesowe podejmowane w indywidualnych sprawach. – Treść tych wniosków jest na tyle szeroka, że mogłaby zawierać dane wrażliwe – podkreślił na rozprawie sędzia sprawozdawca Rafał Wolnik. Jest to zatem przypadek sprecyzowany w art. 1 ust. 2 ustawy jawnościowej, zgodnie z którym jej postanowienia nie naruszają przepisów innych ustaw określających odmienne zasady i tryb dostępu do informacji będących informacjami publicznymi.

Sprawa została zainicjowana w 2015 r., gdy prokurator odmówił udostępnienia wszystkich wniosków o skorzystanie z prawa łaski sporządzonych w bieżącym roku. Tłumaczył to m.in. tym, że ich charakter jest wyłącznie procesowy i poza postępowaniem karnym nie mają one samodzielnego bytu.

ORZECZNICTWO
Wyrok Naczelnego Sądu Administracyjnego z 30 czerwca 2017 r., sygn. akt. I OSK 2588/15.