Nie dość, że sędziowie sądów powszechnych wybierani są do Krajowej Rady Sądownictwa na innych zasadach niż to się dzieje w przypadku ich kolegów z sądów wojskowych, Sądu Najwyższego czy sądów administracyjnych, to jeszcze ich pozycja w tym procesie zależy od tego, w jakim sądzie orzekają.
A tego nie da się pogodzić z zasadą równości, o której mowa w art. 32 ust. 1 konstytucji. Takie wnioski płyną z lektury właśnie opublikowanego pisemnego uzasadnienia wyroku TK, w którym to zakwestionowano
przepisy regulujące proces wyłaniania spośród sędziów członków KRS (sygn. akt K 5/17).
W uzasadnieniu wyraźnie wskazano, że ustawodawca powinien stworzyć jednolitą procedurę wyłaniania kandydatów na członków KRS. Czyniąc to w przeszłości, popełnił bowiem kilka błędów niedających się pogodzić z konstytucyjnymi zasadami. W pierwszej kolejności TK wytknął ustawodawcy, że formułując przepisy o wyborze sędziów do rady, przekroczył zakres kompetencji przekazanej mu przez ustrojodawcę. I to, zdaniem trybunału, było najcięższym wykroczeniem. Przypomniano, że
konstytucja nie wymienia kryteriów, jakie ustawodawca zwykły mógłby przyjąć, by zróżnicować możliwość kandydowania przez sędziów na członka KRS. „Stąd kryteriów tych nie można dowolnie określać w ustawie. Skład KRS jest bowiem materią konstytucyjną i bez konstytucyjnego upoważnienia nie może być modyfikowany” – podkreślono w uzasadnieniu. Tymczasem na gruncie obecnej ustawy o KRS takie zróżnicowanie następuje. Procedura jest tak ukształtowana, że tylko wybrani elektorzy mogą spośród siebie wskazać nowych członków rady. I choć TK podkreślił, że konstytucja dopuszcza system elektoralny jako schodkowy instrument realizacji czynnego prawa wyborczego, to już rozwiązanie, zgodnie z którym elektorzy wybierają członków KRS już tylko spośród siebie, nie jest dopuszczalne na gruncie obowiązującej konstytucji. Według niej wszyscy sędziowie korzystają z biernego prawa wyborczego.
TK podniósł również, że obecne przepisy nierówno traktują sędziów
sądów rejonowych i okręgowych wobec tych z sądów apelacyjnych, a także orzekających z sądów rejonowych wobec sędziów sądów okręgowych. „Takiego działania ustawodawcy nie uzasadniają konstytucyjne wartości i ma ono charakter nieproporcjonalny” – czytamy w uzasadnieniu.
TK nie dopatrzył się za to naruszenia przez zakwestionowane przez prokuratora generalnego przepisy niezawisłości sędziowskiej. Jak przy tym wyjaśnił gwarancje niezawisłości muszą być rozpatrywane w dwóch aspektach: personalnym i merytorycznym. Ten pierwszy odnosi się do praw i obowiązków sędziego i wśród nich należy wymienić m.in.: stabilizację urzędu sędziego, jego nieusuwalność czy też nieprzenoszalność. Jeżeli zaś chodzi o aspekt merytoryczny, to oznacza on, że sędzia, poza podległością prawu, może być w rozstrzyganiu sprawy poddany tylko wskazówkom sformułowanym w orzeczeniu sądu wyższego. Dlatego też TK uznał, że samo członkowstwo w radzie nie ma związku z orzekaniem, a skoro tak to
przepisów o wyborze do tego organu nie można oceniać przez pryzmat sędziowskiej niezawisłości.
TK oceniał również
przepis mówiący o kadencji członków rady. I uznał, że rozumiany w ten sposób, iż kadencja ta ma charakter indywidualny, jest niezgodny z art. 187 ust. 3 konstytucji. Jak zauważa trybunał w przepisie tym użyto pojęcia „kadencja” w liczbie pojedynczej, i odniesiono je do pojęcia „wybranych członków KRS” w liczbie mnogiej. „To znaczy, że wszyscy wybierani członkowie KRS mają jedną, wspólną kadencję” – podkreślono w uzasadnieniu.
Trybunał nie poprzestał jednak na wykładni językowej tego przepisu i sięgnął po wykładnię systemową. W tym celu przytoczył inny przepis konstytucji, a mianowicie art. 194 ust. 1. Zgodnie z nim sędziowie TK są wybierani indywidualnie przez Sejm na dziewięcioletnie kadencje. I choć w przepisie tym jest mowa o indywidualnym wyborze, a nie kadencji, to jednak w doktrynie prawa powszechnie przyjmuje się, że sformułowanie to stanowi także o zindywidualizowanej kadencji sędziego trybunału. Tak więc zdaniem TK, gdyby ustrojodawca chciał, aby kadencje członków KRS miały charakter indywidualny, to by o tym napisał wprost, tak jak to zrobił przy sędziach TK.
Przy okazji TK przypomniał, że wybieralnymi członkami rady są nie tylko sędziowie, ale także posłowie i senatorowie. Tak więc przyjęcie koncepcji zindywidualizowanej kadencji w przypadku tej pierwszej grupy doprowadziłoby do nieuzasadnionego zróżnicowania statusu wybieranych członków. Dlatego też TK wskazał, że przyjęty wariant koncepcyjny kadencji powinien być wspólny dla wszystkich tych osób, które znalazły się w radzie na skutek wyboru, a nie z urzędu.
Pomysł PO na wybory do KRS
Niejako w odpowiedzi na zakwestionowanie przez TK obecnych regulacji dotyczących sposobu wyłaniania spośród sędziów członków rady, grupa posłów PO przedstawiła projekt zmian w tym zakresie. Wpłynął on właśnie do laski marszałkowskiej. Pomysły nie są nowe. Z niemal identycznymi jakiś czas temu wystąpiło Stowarzyszenie Sędziów Polskich „Iustitia”. Wówczas jednak projekt, formalnie zgłoszony przez posłów opozycji, został odrzucony już w I czytaniu.
Grupa posłów PO proponuje, aby sędziowie do rady byli wybierani w wyborach powszechnych. Kandydatów, oprócz przedstawicieli samego środowiska, mogłyby zgłaszać m.in. Naczelna Rada Adwokacka, rzecznik praw obywatelskich, rady wydziałów prawa uczelni publicznych. Projekt przewiduje również obligatoryjne wysłuchanie publiczne kandydatów. Obywatele mieliby możliwość zadawania im pytań. Takie wysłuchania miałyby się odbywać minimum przez tydzień przed wyborami i miałyby być transmitowane w internecie.
Projekt mówi również o tym, że w KRS miałoby zasiadać ośmiu sędziów rejonowych, dwóch okręgowych i tylko jeden sędzia sądu apelacyjnego.