Poza jurysdykcją sądu cywilnego, a nawet całego sądownictwa powszechnego, są sprawy dotyczące wyboru prezesa Trybunału Konstytucyjnego - głosi oświadczenie TK przekazane w piątek PAP.

"Żaden sąd w Polsce nie ma prawa badać powołania prezesa TK - powiedział PAP sędzia TK Mariusz Muszyński.

Jak ocenił, takie działanie oznacza "brak szacunku dla prawa i państwa". "Co do sędziego Łączewskiego, to się nie dziwię, bo rozumiem, że on kontynuuję tę swoją krucjatę (...); rozumiem, że robi to świadomie, bo na tyle wiedzy prawniczej powinien mieć, żeby wiedzieć, iż nie ma uprawnień do podejmowania tego rodzaju decyzji" - powiedział sędzia Muszyński.

W piątek, warszawski sąd rejonowy, rozpatrując cywilną sprawę, wytoczoną przez osobę prywatną prezesowi TK o odszkodowanie, zawiesił ją bezterminowo. Sędzia Wojciech Łączewski powołał się na to, że musi on dbać o to, by Skarb Państwa był należycie reprezentowany w tym procesie. Pełnomocniczka TK w tej sprawie miała pełnomocnictwo podpisane przez prezes TK Julię Przyłębską.

Rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Anna Ptaszek mówiła PAP, że "sędzia nie podważył wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa TK, powołał się natomiast na pytanie prawne do Sądu Najwyższego, skierowane przez sąd apelacyjny, co do kwestii prawidłowości jej wyboru".

"W związku z decyzją warszawskiego sądu rejonowego z 23 czerwca 2017 r., Trybunał Konstytucyjny przypomina, że poza jurysdykcją sądu cywilnego, a nawet całego sądownictwa powszechnego, są sprawy dotyczące wyboru prezesa Trybunału Konstytucyjnego, oraz możliwość oceny działania Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w tym zakresie" - stwierdza oświadczenie TK.

"Tego rodzaju aktywność sądu cywilnego wpisuje się w dostrzegane ostatnio publicznie, niebezpieczne dla państwa prawa, próby przekraczania konstytucyjnych i ustawowych kompetencji przez pracowników wymiaru sprawiedliwości. Trybunał ufa, że Sąd Najwyższy przerwie te działania" - dodano.

W lutym, warszawski sąd apelacyjny zadał Sądowi Najwyższemu pytanie prawne ws. "umocowania" sędzi Przyłębskiej jako prezesa TK oraz problemu, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny. SN ma zbadać to pytanie 12 września.

"TK ze zdziwieniem przyjmuje fakt, że sąd cywilny prowadzi sprawę z powództwa osoby nieposiadającej żadnej legitymacji procesowej do zajmowania się problemem funkcjonowania TK, a taką osobą jest były już prezes TK" - komentował wtedy sprawę Trybunał.

Sędzia Muszyński wskazał zaś w piątek, że już w 2008 r. Sąd Najwyższy, w uchwale "jednoznacznie wypowiedział się, że sądy cywilne w ramach procesu cywilnego nie mają prawa do badania aktów powołań przedstawicieli różnego rodzaju urzędów państwowych; tego rodzaju badania mogą być dokonane tylko w ramach specjalnych, istniejących procedur". "W przypadku prezesa TK i sędziów TK takich procedur nie ma" - dodał.

"Dziwię się również wypowiedziom rzeczniczki SO, która powiedziała, że sąd z urzędu jest zobowiązany do tego by pilnować właściwej reprezentacji Skarbu Państwa. Po pierwsze pani rzecznik również chciałbym przypomnieć uchwałę z 2008 r., a po drugie chciałbym przypomnieć, że aktualna wypowiedź SN będzie dotyczyła innej sprawy. Nie jesteśmy w Wielkiej Brytanii i wypowiedź SN nie będzie dotyczyć tej sprawy, którą prowadzi pan sędzia Łączewski. Coś się tym naszym sędziom w głowach poprzewracało, albo powinni na jakieś kursy wrócić, bo inaczej doprowadzą do zepsucia państwa" - powiedział.

SA sformułował w lutym pytanie, na kanwie rozpatrywania zażalenia na postanowienie Sądu Okręgowego w Warszawie z listopada 2016 r. Wówczas SO odrzucił wniosek ówczesnego prezesa Trybunału Andrzeja Rzeplińskiego o nakazanie w trybie cywilnym "powstrzymania się od wykonywania czynności sędziego TK" trzem sędziom, których Rzepliński nie dopuszczał do orzekania.

Rzepliński jeszcze jako prezes TK wniósł o udzielenie przez sąd, w myśl prawa cywilnego, tzw. zabezpieczenia pozwu poprzez nakazanie sędziom wybranym przez Sejm w grudniu 2015 r. (Mariuszowi Muszyńskiemu, Henrykowi Ciochowi i Lechowi Morawskiemu) powstrzymania się od orzekania w TK - do czasu prawomocnego rozstrzygnięcia zapowiadanego pozwu Rzeplińskiego wobec tych sędziów oraz wobec prezydenta RP o stwierdzenie nieważności lub ustalenie nieistnienia oświadczenia o złożeniu przez nich ślubowania przed prezydentem.

W grudniu 2016 r. Rzepliński wniósł zażalenie na postanowienie SO, ale 11 stycznia br. nowa prezes TK Julia Przyłębska złożyła oświadczenie o cofnięciu tego zażalenia. Jednak - jak wskazał SA - "dotychczasowi pełnomocnicy wnioskodawcy zakwestionowali skuteczność wypowiedzenia pełnomocnictw oraz oświadczenia o cofnięciu zażalenia i wskazali na naruszenie przepisów prawa przy powołaniu Julii Przyłębskiej na stanowisko prezesa TK".

W związku z tym wydział cywilny SA zapytał SN o to, czy sąd powszechny "jest kompetentny do oceny umocowania osoby" powołanej na stanowisko prezesa TK. W przypadku pozytywnej odpowiedzi SN na pierwsze pytanie o kompetencję do oceny "umocowania" prezes TK, SA zapytał, czy sędzia Przyłębska w tej sprawie "jest upoważniona do dokonywania czynności za prezesa TK". SA wskazał bowiem m.in., że nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała Zgromadzenia Ogólnego TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa, a w zgromadzeniu tym - przeprowadzonym 20 grudnia 2016 r. - nie uczestniczyli wszyscy sędziowie TK, którzy złożyli ślubowanie wobec prezydenta (nie brał w nim udziału sędzia Stanisław Rymar).

Ponadto - jak zaznaczył SA - w zgromadzeniu tym "uczestniczyły oraz oddały głos osoby, które zostały wybrane przez Sejm VIII kadencji na obsadzone stanowiska sędziów Trybunału, tj. Mariusz Muszyński, Henryk Cioch i Lech Morawski". "Nie uczestniczyły w tym zgromadzeniu osoby wybrane wcześniej przez Sejm VII kadencji na stanowiska sędziów TK, czyli Andrzej Jakubecki, Roman Hauser i Krzysztof Ślebzak" - zaznaczył SA i dodał, że wybór tych osób na sędziów TK "został tymczasem kilkakrotnie, chociaż pośrednio, potwierdzony w orzecznictwie TK".

Zgromadzenie Ogólne TK - jak zaznaczył ponadto SA - nie zostało zwołane przez wiceprezesa Trybunału i przeprowadzone pod jego przewodnictwem, lecz przez sędziego, któremu prezydent powierzył obowiązki.

Sędzia Przyłębska została powołana na prezesa TK przez prezydenta Andrzeja Dudę w grudniu 2016 r. Wiceprezes TK Stanisław Biernat informował PAP wtedy, że ośmioro sędziów TK odmówiło udziału w głosowaniu nad kandydatami na stanowisko prezesa TK podczas Zgromadzenia Ogólnego TK. "Uniemożliwiło to udział w zgromadzeniu sędziemu Stanisławowi Rymarowi, który przebywa na urlopie, lecz zadeklarował chęć udziału w zgromadzeniu, gdyby zostało przełożone na dzień następny. Pani sędzia Przyłębska odmówiła jednak spełnienia prośby sędziego Rymara. Z tego względu ośmioro sędziów odmówiło udziału w głosowaniu nad kandydatami na stanowisko prezesa Trybunału" - oświadczał Biernat. Muszyński mówił wówczas PAP, ze wybór kandydatów na prezesa odbył się zgodnie z przepisami.