Sędzia Wojciech Łączewski nie podważał wyboru Julii Przyłębskiej na prezesa Trybunału Konstytucyjnego, powołał się zaś na pytanie prawne do Sądu Najwyższego w kwestii prawidłowości jej wyboru - podała PAP rzeczniczka Sądu Okręgowego w Warszawie sędzia Anna Ptaszek.
W wypowiedzi dla PAP podkreśliła, że rozpatrując cywilną sprawę, wytoczoną przez osobę prywatną prezesowi TK o odszkodowanie, sędzia sądu rejonowego Wojciech Łączewski powołał się na to, że musi on dbać o to, by Skarb Państwa był należycie reprezentowany w tym procesie. Potwierdziła, że pełnomocniczka TK miała pełnomocnictwo podpisane przez prezes Przyłębską.
Sędzia uznał, że od odpowiedzi SN może zależeć sprawa, którą prowadzi; dlatego zawiesił tę sprawę cywilną do czasu rozpatrzenia pytania prawnego przez SN, skierowanego przez Sąd Apelacyjny w Warszawie - dodała sędzia Ptaszek. "Ani słowem nie powiedział, że uważa panią prezes Przyłębską za wybraną wadliwie, chce tylko zaczekać na odpowiedź na pytanie prawne" - zaznaczyła sędzia Ptaszek.
"W związku z decyzją warszawskiego sądu rejonowego z 23 czerwca 2017 r., Trybunał Konstytucyjny przypomina, że poza jurysdykcją sądu cywilnego, a nawet całego sądownictwa powszechnego, są sprawy dotyczące wyboru prezesa Trybunału Konstytucyjnego, oraz możliwość oceny działania Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej w tym zakresie" - stwierdza oświadczenie. "Tego rodzaju aktywność sądu cywilnego wpisuje się w dostrzegane ostatnio publicznie, niebezpieczne dla państwa prawa, próby przekraczania konstytucyjnych i ustawowych kompetencji przez pracowników wymiaru sprawiedliwości. Trybunał ufa, że Sąd Najwyższy przerwie te działania" - dodano.
W lutym br. sąd apelacyjny zadał SN pytanie prawne ws. "umocowania" sędzi Przyłębskiej jako prezesa TK oraz problemu, czy tę kwestię może oceniać sąd powszechny. Sąd wskazał m.in., że w 2016 r. nie została podjęta przewidziana w przepisach uchwała Zgromadzenia Ogólnego TK, przedstawiająca prezydentowi kandydatów na stanowisko prezesa. SN ma zbadać to pytanie 12 września br. Zagadnienie prawne do SN skierowano na wniosek b. prezesa TK Andrzeja Rzeplińskiego.
"TK ze zdziwieniem przyjmuje fakt, że sąd cywilny prowadzi sprawę z powództwa osoby nieposiadającej żadnej legitymacji procesowej do zajmowania się problemem funkcjonowania TK, a taką osobą jest były już prezes TK" - komentował wtedy sprawę Trybunał.(PAP)