Aedes S.A., spółka z branży budowlanej, zawarła z wierzycielami układ w toku postępowania restrukturyzacyjnego. Dlaczego to tak ważne? Jest to pierwsze tak duże postępowanie pod rządami nowych przepisów, które obowiązują od początku 2016 r. I dowód na to, że wiele firm ze znajdującej się w ogromnych kłopotach branży budowlanej może przetrwać dzięki korzystnemu dla dłużników prawu restrukturyzacyjnemu (t.j. Dz.U. z 2016 r. poz. 1574 ze zm.).
– Sprawa ma charakter precedensowy – przekonuje adwokat Mariusz Purgał, który uczestniczy w procesie restrukturyzacji.
Ogólna ocena adaptacji rynku do nowej formuły – w której restrukturyzacja od niedawna ma prymat nad upadłością likwidacyjną – zdawałaby się skłaniać do wniosku, że pierwsze postępowania nie zrealizują jeszcze założeń przyjętej regulacji. Jednak, jak twierdzi Bartosz Groele, partner w kancelarii Tomasik, Pakosiewicz, Groele, przypadek Aedes doskonale pokazał wzrost świadomości rynku. Mówiąc prościej: wierzyciele uwierzyli ustawodawcy, że lepiej pomóc dłużnikowi przetrwać, niżeli doprowadzić do jego upadłości. Z tej ostatniej bowiem zaspokojenie rzadko kiedy przekracza 20 proc. należności. I uwierzyli samemu dłużnikowi, że wyjdzie on z tarapatów, przez co spłaci swoje długi.
Eksperci przekonują, że przypadek Aedes jest wdzięczny do pokazania różnic między przepisami obowiązującymi do 2015 r., a tymi, które obowiązują od początku 2016 r. Na gruncie uprzednio wiążących regulacji w identycznym stanie faktycznym do zawarcia układu by bowiem nie doszło.
Chodzi o sposób obliczania głosów oddawanych przez wierzycieli. Na gruncie prawa upadłościowego i naprawczego niezbędną do przyjęcia układu większość głosów liczyło się względem wszystkich wierzycieli uprawnionych do głosowania. Obecnie większość jest obliczana od wierzycieli, którzy oddają ważny głos.
Przykład? Wierzyciele Aedes zostali podzieleni na cztery grupy, a głosowanie odbywało się oddzielnie w każdej z nich. W pierwszej znajdował się jeden wierzyciel, który oddał głos za przyjęciem układu. Tu się nic nie zmienia: zarówno w świetle poprzednich regulacji, jak i obecnych – doszłoby do przyjęcia układu. W drugiej grupie znajdowało się już pięciu wierzycieli. Zaledwie dwóch oddało ważne głosy – oba korzystne dla spółki.
– Przykład ten pokazuje, że pod rządami prawa upadłościowego i naprawczego nie doszłoby do zawarcia układu ze względu na nieuzyskanie wymaganej większości – wskazuje mec. Mariusz Purgał.
Zgodnie bowiem z art. 285 poprzedniej regulacji za przyjęciem musiałoby się opowiedzieć trzech wierzycieli, mających łącznie dwie trzecie sumy wierzytelności z tej grupy. Nowe regulacje promują jednak aktywnych wierzycieli. Ważne jest więc, czy szansę spółce chcą dać ci, którzy są jej dalszym losem zainteresowani.
Zawarcie układu poparli też wierzyciele z grupy trzeciej. W skład ostatniej, czwartej, wchodziło aż 353 wierzycieli. Oddano 141 ważnych głosów, z czego 77 za i 64 przeciw. Większość poparła więc zawarcie układu, ale tu ważne zastrzeżenie. Nie uzyskano wymaganej większości wynoszącej dwie trzecie sumy wierzytelności przysługujących głosującym w tej grupie (chodzi o to, by drobni wierzyciele nie mogli przegłosować tego, któremu od dłużnika należy się najwięcej). W tej grupie – także na podstawie prawa restrukturyzacyjnego – układ nie został przyjęty. W związku z tym należało odwołać się do art. 119 ust. 3 prawa restrukturyzacyjnego i zweryfikować, czy ze wszystkich grup łącznie udało się uzyskać większość dwóch trzecich sumy wierzytelności przysługujących wierzycielom za przyjęciem układu oraz czy wierzyciele z czwartej grupy zostaną zaspokojeni na podstawie układu w stopniu nie mniej korzystnym niż w przypadku przeprowadzenia postępowania upadłościowego.
– Weryfikacja ta przebiegła korzystnie wobec czego sędzia komisarz stwierdziła, że zgromadzenie wierzycieli przyjęło układ – informuje Mariusz Purgał. I przypomina, że na gruncie przepisów obowiązujących do 2015 r. układ nie zostałby zawarty z uwagi na dużą liczbę wierzycieli, którzy w ogóle nie głosowali. W efekcie doszłoby najprawdopodobniej do upadłości likwidacyjnej.
/>
– Z uznaniem można obserwować, jak wierzyciele świadomie podejmują decyzję o swoim majątku, wsłuchując się jednocześnie w opinie organów pozasądowych, sądu i pełnomocników – twierdzi mec. Bartosz Groele. I zwraca uwagę, że to szczególnie istotne w branży budowlanej, która boryka się z wieloma problemami, aby mieć szanse na wygrane w postępowaniach przetargowych – musi mieć spokój prowadzenia biznesu.
Tajemnicą poliszynela jest, że sytuacji w Aedes uważnie przyglądało się kilka innych spółek giełdowych zajmujących się budowlanką. Ze statystyk Ministerstwa Rozwoju wynika bowiem, że aż 13 spośród 61 podmiotów jest wpisanych do rejestru dłużników niewypłacalnych Krajowego Rejestru Sądowego. Ich niespłacone długi łącznie wynoszą ponad 4 mld zł, co stanowi 46 proc. sumy zadłużenia wszystkich spółek giełdowych. Powodzenie operacji w Aedesie jest traktowane niczym papierek lakmusowy. Można się więc spodziewać, że niebawem więcej podmiotów zdecyduje się na wejście w procedurę restrukturyzacyjną.