W czwartek Sejm uchwalił nowelizację Kodeksu karnego, która ma pomóc w efektywniejszym egzekwowaniu świadczeń alimentacyjnych i zapobiegać uchylaniu się od ich płacenia. Jak dowodzi resort sprawiedliwości, który zainicjował zmianę, zwiększy ona skuteczność prawa.
"Krok, który wykonał resort sprawiedliwości, doprowadzając do tej nowelizacji, to pierwszy bardzo dobry ruch" - ocenił Damski w rozmowie z PAP. W kontekście nowych przepisów zwrócił przede wszystkim uwagę na fakt, że skazani nie muszą odbywać kary w więzieniu, tylko mogą podlegać dozorowi elektronicznemu, a nowelizacja wpłynie na rozpowszechnienie tego dozoru.
Zgodnie z nowelą osobom, których łączna wysokość zaległości alimentacyjnych wyniesie "równowartość co najmniej trzech świadczeń okresowych" - najczęściej miesięcznych - ma grozić do roku więzienia. Obecnie za niepłacenie alimentów grozi do dwóch lat więzienia. Dozór elektroniczny można zaś stosować wobec osób, które zostały skazane na karę pozbawienia wolności do jednego roku.
Jak przypomniał Damski, wielu bezrobotnych dłużników alimentacyjnych de facto pracuje na czarno. "System dozoru elektronicznego sprawi, że pracodawca nie będzie chciał zaryzykować zatrudnienia skazanego na czarno" - ocenił. Zaznaczył, że objęty dozorem elektronicznym może wychodzić z domu do pracy, ale - aby to wykazać - praca musi być legalna.
Jak dodał Damski, należy wykonać kolejne kroki poprawiające wskaźniki ściągalności alimentów. Wskazał w tym kontekście na popieraną przez Rzecznika Praw Obywatelskich i Rzecznika Praw Dziecka inicjatywę utworzenia rejestru RUDA, czyli "Rejestru Uporczywych Dłużników Alimentacyjnych". "Chcemy, aby rejestr prowadziła Krajowa Rada Komornicza, a dłużników zgłaszali do niego z urzędu komornicy, którzy prowadzą egzekucje w sprawach alimentacyjnych. Wszystkie dane na bieżąco wpływałyby więc do tego rejestru" - powiedział.
"Jest pewną zadziwiającą niekonsekwencją, że ktoś, kto jest winien kilkaset złotych, jest wpisywany do różnych rejestrów i nie może kupić na kredyt np. telefonu komórkowego, zaś w sytuacji, gdy ktoś kto jest winien kilkanaście tysięcy złotych z tytułu alimentów, cały czas korzysta z dobrodziejstwa anonimowości" - powiedział Damski. Wyjaśnił, że dzieje się tak dlatego, że obecnie nie ma obowiązku wpisywania dłużnika alimentacyjnego do jakiegokolwiek rejestru, jeżeli alimentów za niego nie wypłaca Fundusz Alimentacyjny.
Aktualnie - po zmianach w ustawie o udostępnianiu informacji gospodarczych - nałożono na wójtów, burmistrzów lub prezydentów miast obowiązek przekazywania do biur informacji gospodarczej danych o dłużnikach alimentacyjnych, ale odnosi się to wyłącznie do tych dłużników, za których alimenty wypłaca Fundusz Alimentacyjny.
Jak jednak wynika z danych biur informacji gospodarczej, obowiązek ten jest przez jednostki samorządu terytorialnego wykonywany w 84 proc. Ponadto Fundusz udziela pomocy dzieciom nieotrzymującym alimentów, ale tylko w rodzinach, gdzie dochód na osobę nie przekracza 725 zł, więc większości dłużników nie dotyczy groźba zgłoszenia ich do rejestru przez gminę.
"Za wpisem do rejestru RUDA musiałyby iść dolegliwości, aby działał on prewencyjnie na potencjalnych dłużników (...) na przykład zwiększenie składki OC od pojazdu wobec takiego dłużnika" - zaznaczył Damski.
Innym z działań - jak ocenił - powinna być "automatyzacja na linii komornicy-ZUS". "Komornik ma obowiązek zapytać ZUS o płatnika składek w sprawach alimentacyjnych co pół roku. A przecież po takim zapytaniu informacja mogłaby być przesyłana na bieżąco. Obecnie, jeśli dłużnik alimentacyjny podejmie pracę dwa dni po zapytaniu komornika, to przez pół roku może pracować i ani złotówka z jego wynagrodzenia nie trafi do dzieci" - wskazał Damski.
Uchwalona w czwartek nowelizacja trafi teraz do Senatu. Jak informował resort sprawiedliwości, obiektywne kryterium określania zaległości alimentacyjnych, jako równowartości trzech świadczeń okresowych - w odróżnieniu od obecnego zapisu o "uporczywym" uchylaniu się od płacenia alimentów - zwiększy skuteczność prawa.
Według nowelizacji wyższa kara - nie do roku, a do dwóch lat więzienia - ma grozić osobie, która nie płacąc alimentów, naraża osobę najbliższą na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych. Dłużnicy alimentacyjni będą mieli możliwość uniknięcia kary, jeśli dobrowolnie wyrównają zaległości.
Prokuratura Krajowa wskazuje, że prawie połowa postępowań wszczętych - na mocy dotychczasowych przepisów - wobec rodziców uporczywie uchylających się od płacenia alimentów, została umorzona. "Podstawą 20 proc. umorzeń było uznanie, że postępowanie tych osób nie zawiera znamion czynu zabronionego. Obok przyczyn obiektywnych, jak zwyczajny brak pieniędzy u dłużnika, powodem często okazywało się płacenie alimentów w niewielkiej części, co sprawiało, że nie było zrealizowane znamię uporczywości albo np. matka utrzymująca dziecko uprawnione do alimentów pracowała, a więc nie zachodziło znamię narażenia na niemożność zaspokojenia podstawowych potrzeb życiowych" - poinformowano.
Obecnie około miliona dzieci nie otrzymuje alimentów, a skuteczność egzekucji komorniczych w takich sprawach jest jedna z najniższych w Europie - w Polsce wynosi 19,5 proc., podczas gdy np. w Danii - 88 proc. Liczba dłużników alimentacyjnych odnotowanych w rejestrach długów przekracza 300 tys. osób, a ich łączny dług wynosi ponad 10,5 mld zł.