Prawo do bycia zapomnianym nie dotyczy publicznych rejestrów – uznał Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej. Nie można więc domagać się wykreślenia informacji o tym, że zasiadało się we władzach spółki, która zbankrutowała.
Państwa członkowskie mogą jednak wprowadzać wewnętrzne regulacje pozwalające na usuwanie takich danych w wyjątkowo uzasadnionych sytuacjach i po upływie wystarczająco długiego czasu od likwidacji spółki.
Trybunał rozpoznawał sprawę Włocha domagającego się usunięcia z tamtejszego odpowiednika polskiego Krajowego Rejestru Sądowego informacji o tym, że był zarządcą spółki, która zbankrutowała. Jego zdaniem to właśnie z tego powodu nie idą mu interesy. W pierwszej instancji wygrał sprawę – sąd nakazał wykreślenie jego danych i zapłatę odszkodowania. Sąd wyższej instancji nabrał jednak wątpliwości i zadał pytanie prejudycjalne TSUE. Ten zaś doszedł do wniosku, że dostęp do informacji o osobach zarządzających spółkami jest niezbędny dla zapewnienia bezpieczeństwa w wymianie handlowej. Tym bardziej że osoby sprawujące władzę, w spółce wiedzą o konieczności upublicznienia swych danych.
– Prawo do bycia zapomnianym, jak każde prawo, ma swoje granice i może pozostawać w kolizji z innymi prawami. Ten wyrok dotyczył konfliktu prawa do bycia zapomnianym z prawem do informacji i do pewności obrotu gospodarczego. Trybunał opowiedział się za jawnością i pewnością obrotu, odmawiając prawa do bycia zapomnianym w stosunku do rejestrów publicznych prowadzonych na podstawie przepisów prawa – komentuje dr Paweł Litwiński, adwokat w kancelarii Barta Litwiński i ekspert Instytutu Allerhanda.
Trybunał uznał jednocześnie, że do państw członkowskich należy ustalenie, czy osoby widniejące w rejestrach publicznych mogą się domagać wykreślenia danych. Decyzje te muszą jednak zapadać w oparciu o konkretny stan faktyczny i uwzględniać okoliczności. Życie niesie ze sobą tyle różnych sytuacji, że nie jest możliwe ustalenie jednolitego terminu, po upłynięciu którego jawność nie byłaby już konieczna.
Bez wątpienia wyrok ma zastosowanie do wszystkich rejestrów publicznych. A co z komercyjnymi czy społecznikowskimi? Przykładem tych ostatnich może być portal MojePanstwo.pl, który pozwala śledzić powiązania między spółkami, organizacjami czy konkretnymi osobami. Nie ma tygodnia, by nie zgłosił się do niego ktoś, kto nie chce być kojarzony z daną firmą czy organizacją.
– W mojej ocenie wyrok nie będzie wprost stosowany do podmiotów prywatnych i prowadzonych przez nie baz danych, a to ze względu na to, że dotyczy on jednak rejestrów publicznych. Kwestia istnienia lub nie prawa do bycia zapomnianym w stosunku do podmiotów prywatnych nadal pozostaje więc otwarta – uważa dr Paweł Litwiński.
Wyrok jest zbieżny z przepisami nowego unijnego rozporządzenia o ochronie danych osobowych, które zacznie obowiązywać w 2018 r. Z jednej strony przewiduje ono prawo do bycia zapomnianym, z drugiej jednak dopuszcza od niego pewne wyjątki, z których jeden dotyczy właśnie publicznych rejestrów.
ORZECZNICTWO
Wyrok TSUE z 9 marca 2017 r., sprawa nr C 398/15.