Nawet jej liczni krytycy muszą zauważyć, że mało który orzecznik ma odwagę tak często zgłaszać zdania odrębne. By nie być gołosłownym. Pierwsza rozprawa, w której uczestniczyła, 9 marca – dotycząca nowelizacji ustawy o TK. Podczas gdy inni miażdżą nowelizację, ona dzielnie punktuje: nie ten skład, nie ta kolejność, nie ten termin. Gdy TK uznaje, że przepisy o wpisywaniu zabytków na Listę Skarbów Dziedzictwa nie ingerują za bardzo w prawo własności, sędzia Przyłębska zauważa: niewłaściwy skład. Jedyny słuszny wynika z przepisów, które TK uznał co prawda za niekonstytucyjne, ale orzeczenie nie zostało opublikowane w Dzienniku Ustaw.
Albo orzekamy, albo dyskutujemy przy kawie i ciastkach. Gdy w maju TK uznaje część przepisów prawa o ustroju sądów wojskowych za niezgodne z konstytucją, ona zgłasza zdanie odrębne: rozprawa odbyła się w niewłaściwym składzie. Argumentacja jest tak uniwersalna, że jak ulał pasuje do złożonych miesiąc później zdań odrębnych w sprawach dotyczących prawa upadłościowego czy ustawy o policji. 21 czerwca sędzia Przyłębska przewodniczy rozprawie dotyczącej zasad sporządzania kasacji. I znów ma odrębne zdanie. Skład, jak to skład, po staremu niewłaściwy, ale argumentacja lepiej osadzana w doktrynie – pojawiło się odwołanie do dwóch artykułów... z codziennej gazety i wypowiedzi premier Szydło podczas konferencji prasowej.
19 lipca TK orzeka o dekrecie warszawskim. W niewłaściwym składzie. Podobnie jak w przypadku wyroku o kolejnej z serii ustaw o TK. Tym razem zdanie odrębne odnosi się m.in. do trybu rozpoznania sprawy – na posiedzeniu niejawnym zamiast na rozprawie. Dopiero pod koniec września prezes TK wyznaczył posiedzenie w taki sposób, że sędzia Przyłębska nie musiała iść pod prąd. Ale już rozprawy dotyczące zatrzymywania prawa jazdy oraz ryczałtów za nocleg dla kierowców ciężarówek, jej odrębnym zdaniem, zapadły z naruszeniem procedur.
Jak natrętną muchę odganiam od siebie wątpliwość, czy w sprawach, w których sędzia Przyłębska zgłaszała zdanie odrębne, angażowała się w merytoryczne rozstrzygnięcie, czy też wychodziła z założenia, że to zbędne, skoro wyrok i tak zapadnie niezgodnie z procedurą. Odrzućmy te domysły i doceńmy dbałość o pryncypia. Dobrze, że ktoś taki jak Julia Przyłębska stoi na straży prawa, skoro nie robi już tego nawet ustawodawca. Ten za pomocą jednego przepisu przesądził, że wyroki zapadłe niezgodnie z regulacjami mają być opublikowane.