Izabela Jakubowska, od niespełna dwóch lat pełniąca obowiązki prezesa Urzędu Zamówień Publicznych, została odwołana ze stanowiska. W tej chwili w ścisłym kierownictwie pozostaje tylko jedna osoba – wiceprezes Dariusz Piasta, który został teraz p.o. prezesem UZP.
Jeśli zachoruje, to nie będzie komu rządzić urzędem. – W mojej ocenie sytuacja jest dramatyczna. Mówimy o urzędzie, który ma sprawować kontrolę nad rynkiem wartym w ubiegłym roku 133 mld zł – ostrzega Tomasz Czajkowski, w latach 2001–2008 prezes UZP, a dzisiaj redaktor naczelny miesięcznika „Zamówienia Publiczne Doradca”.
Aby UZP sprawnie działał, powinien mieć prezesa i dwóch wiceprezesów. Od grudnia 2013 r., kiedy to odwołano wcześniejszego prezesa Jacka Sadowego, stanowisko pozostawało nieobsadzone. Od tego czasu urzędem kierowała jako p.o. wiceprezes Izabela Jakubowska.
– Potwierdzam, że stało się to na wniosek samej Izabeli Jakubowskiej – powiedziała nam Anita Wichniak-Olczak, rzecznik UZP. Jak udało nam się nieoficjalnie dowiedzieć, decyzja byłej już wiceprezes związana jest z chęcią ubiegania się o inne stanowisko.
W tej chwili zamiast co najmniej trzech osób w ścisłym kierownictwie jest więc jedna – wiceprezes i p.o. prezes Dariusz Piasta. To jednak nie koniec wakatów. Brakuje także dyrektora generalnego UZP. Choć rozpisano już jeden konkurs, to jednak zakończył się on niepowodzeniem. Teraz ogłoszono kolejny.
Jakby tego było mało, nie ma też dyrektora najważniejszego departamentu UZP: prawnego. Kierujący nim Rafał Jędrzejewski zwolnił się przed miesiącem.
– Przy tak dużej liczbie wakatów na różnych szczeblach jedna osoba pełniąca obowiązki prezesa UZP musi przejąć wiele dodatkowych kompetencji, co zwyczajnie nie może się udać. W dalszej perspektywie można mówić o groźbie paraliżu decyzyjnego – ocenia Tomasz Czajkowski.
Wystarczy, że pełniący obowiązki prezes i jednocześnie jedyny wiceprezes złapie grypę i będzie musiał pójść na zwolnienie. UZP pozostanie wówczas bez władz.
Takich problemów można by było uniknąć, gdyby powołano prezesa UZP. Pracująca jeszcze za rządów Donalda Tuska komisja konkursowa rekomendowała na to stanowisko Małgorzatę Stręciwilk z Krajowej Izby Odwoławczej. Następczyni Tuska, premier Ewa Kopacz z nieznanych względów nie zdecydowała się jednak na jej powołanie. Jednocześnie też nie rozpisała nowego konkursu i stanowisko prezesa UZP pozostaje nieobsadzone od prawie dwóch lat. W tej chwili nie wiadomo, czy rząd planuje jakieś ruchy kadrowe, czy też zamierza pozostawić je kolejnemu. Wiadomo natomiast, że sytuacja w UZP stwarza zagrożenie dla całego systemu zamówień publicznych w Polsce.