Rzecznik praw obywatelskich chce wiedzieć, dlaczego rząd Beaty Szydło wycofał swoje poparcie dla dyrektywy w sprawie zakazu dyskryminacji w dostępie do towarów i usług poza miejscem zatrudnienia.
Regulacja, nad którą od kilku lat pracuje Komisja Europejska, ma zapewnić równe możliwości korzystania ze świadczeń socjalnych, ochrony zdrowia, edukacji i mieszkalnictwa bez względu na religię, światopogląd, niepełnosprawność, wiek lub orientację seksualną.
Jak pisaliśmy dwa miesiące temu, polskie władze uznały, że obowiązujące regulacje wystarczająco chronią prawa mniejszości i nie ma potrzeby wprowadzania kolejnej. Z taką oceną nie zgadza się jednak Adam Bodnar, który wystąpił właśnie do Adama Lipińskiego, nowego pełnomocnika rządu do spraw równego traktowania, o przedstawienie ekspertyz i opinii, mających wpływ na zmianę stanowiska Polski wobec projektowanej dyrektywy (rząd PO od początku deklarował poparcie dla jej przyjęcia).
Jak podkreśla RPO, obecne przepisy mają zastosowanie jedynie do przypadków nierównego traktowania w zatrudnieniu, pracy i szkoleniu zawodowym, dlatego też wymagają one uzupełnienia.
Rzecznik chce się w szczególności dowiedzieć, na jakiej podstawie rząd twierdzi, że w razie wprowadzenia przepisów dyrektywy dojdzie u nas do zwiększenia liczby spraw związanych z dyskryminacją ze względu na religię czy orientację seksualną. Dane na temat stosowania ustawy o równym traktowaniu z 2010 r., wdrażającej wcześniejsze unijne dyrektywy równościowe (Dz.U. z 2010 r. nr 254, poz. 1700), pokazują bowiem co innego. Jak twierdzi RPO, od początku obowiązywania tych regulacji prawomocnie zakończono zaledwie jedno postępowanie antydyskryminacyjne.
Adam Bodnar zwrócił się także o wyjaśnienie, w jaki sposób proponowana dyrektywa ma wpłynąć na stosunki gospodarcze w Polsce. Rząd w uzasadnieniu swojej decyzji stwierdził bowiem, że wdrożenie nowych przepisów może doprowadzić do ograniczenia wolności działalności gospodarczej oraz swobody zawierania umów. RPO oczekuje również przedłożenia opinii dowodzącej, że naruszają one unijne zasady pomocniczości i proporcjonalności (taki argument również przedstawił rząd).
Projekt spornej dyrektywy antydyskryminacyjnej (zwanej też dyrektywą horyzontalną) pierwotnie został przyjęty przez Komisję Europejską w lipcu 2008 r. Kształt regulacji szybko stał się jednak przedmiotem krytyki niektórych państw członkowskich UE i przedsiębiorców. Ponieważ KE wycofała się z najbardziej kontrowersyjnych uregulowań, zadecydowano, że prace nad projektem będą kontynuowane.
Dyrektywa będzie jednym z przedmiotów piątkowych obrad Rady Unii Europejskiej.