Mąż Dzintry Elberte, obywatelki Łotwy, zginął w wypadku samochodowym 19 maja 2001 r. Następnego dnia jego ciało przewieziono do Centrum Medycyny Sądowej (CMS), gdzie przeprowadzono sekcję zwłok. Część tkanek, na mocy porozumienia rządowego, została pobrana i wysłana do firmy farmaceutycznej w Niemczech, gdzie przekształcono je w bioimplanty. Pani Elberte zobaczyła swojego zmarłego męża po raz pierwszy kilka dni po wypadku, w dniu pogrzebu. Ciało mężczyzny miało związane nogi.

Mniej więcej dwa lata później Policja Bezpieczeństwa wszczęła dochodzenie w sprawie nielegalnego pobierania na Łotwie w latach 1994–2003 organów i tkanek. Funkcjonariusze skontaktowali się z panią Elberte, która dopiero wtedy się dowiedziała, że przed pogrzebem specjaliści z CMS pobrali tkanki z ciała jej męża. W grudniu 2005 r. i w styczniu 2006 r. prokuratorzy umorzyli dochodzenie. Uznali, że na podstawie przepisów z 2004 r. nowelizujących ustawę o ochronie ciał osób zmarłych oraz użyciu organów ludzkich i tkanek na Łotwie funkcjonowała „domniemana zgoda” na wykorzystywanie organów.
Kolejne, wznowione śledztwo wykazało, że w 1999 r. pobrano tkanki od 152 osób. W zamian za dostarczanie ich niemieckiej firmie, CMS kupowało sprzęt medyczny, instrumenty, technologię oraz komputery do placówek medycznych na Łotwie. Również to dochodzenie zostało umorzone 27 czerwca 2008 r. Prokurator uznał, że specjaliści nie mieli obowiązku prawnego pytania rodzin o zgodę na pobranie organu.
Elberte zwróciła się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka ze skargą na naruszenie art. 8 konwencji, czyli prawa do poszanowania życia rodzinnego (skarga nr 61243/08). Ponadto, podniosła ona naruszenie art. 3 konwencji w związku z cierpieniem psychicznym, jakiego doznała.
Trybunał zauważył, że sekcja zwłok została przeprowadzona w medycznej placówce publicznej, błędy w niej popełnione mogły więc być przypisane państwu. Sędziowie strasburscy przyjrzeli się prawu, które stanowiło podstawę do pobierania organów i tkanek. Uznali, że nie spełniało ono wymogów wystarczającej precyzyjności. Wśród samych lekarzy istniała bowiem konfuzja, czy należy przed pobraniem informować rodzinę zmarłego, czy też nie. Ponadto, prawo przewidywało, że osoby, które nie zgadzały się na pośmiertne pobranie organów, powinny mieć odpowiedni stempel w paszporcie. W praktyce jednak system oznaczania paszportów nie funkcjonował. Co gorsza lekarz, który przeprowadzał sekcję męża Elberte, wskazał, że obejrzał paszport zmarłego przed zabiegiem. Żona poinformowała jednak, że dokument mężczyzny był w domu w chwili wypadku.
Nieporozumienia co do obowiązku informowania rodziny o pobraniu organów lub tkanek oraz brak procedury regulującej sposób procedowania w razie pobrania doprowadziły ETPC do konkluzji, że prawo łotewskie nie było wystarczająco precyzyjne. Nie chroniło ono w sposób wystarczający obywateli przed arbitralnością władz szpitala. Utrzymując niejasne prawo, Łotwa naruszyła prawo do życia rodzinnego skarżącej.
Trybunał uznał również, że doszło do naruszenia art. 3 konwencji, czyli zakazu nieludzkiego traktowania. Żona zmarłego dowiedziała się o pobraniu organów dopiero dwa lata po śmierci męża, w momencie kiedy została poinformowana o wszczęciu śledztwa w sprawie. Nie była również pewna, o jakie tkanki chodziło. Dowiedziała się o tym dopiero w momencie przedstawienia obserwacji przez rząd łotewski w trakcie postępowania przed trybunałem.
Skarżąca ucierpiała nie tylko wskutek naruszenia jej praw jako najbliższego krewnego i niepewności co do praktyk w Centrum Medycyny Sądowej, ale również z powodu intruzyjnego charakteru działań na ciele jej zmarłego męża i doznanego w związku z tym bólu. Długi okres niepewności oraz związane z nim cierpienie stanowiły nieludzkie traktowanie. Skarżącej przyznano 16 tys. euro zadośćuczynienia.