Śledczy boją się, że w efekcie podpisanego przez Marka Biernackiego regulaminu 1 stycznia prokuratury okręgowe i apelacyjne czeka paraliż
Śledczy boją się, że w efekcie podpisanego przez Marka Biernackiego regulaminu 1 stycznia prokuratury okręgowe i apelacyjne czeka paraliż
/>
Czy lekarstwo, które zafundował prokuraturze w ostatniej chwili były już minister sprawiedliwości Marek Biernacki, prędzej zabije pacjenta, niż go uleczy?
DGP dotarł do raportów niektórych prokuratur apelacyjnych, które przygotowały symulacje wzrostu obciążenia sprawami na skutek przewidzianych w regulaminie zmian ich właściwości. Liczby mówią same za siebie: do prokuratur okręgowych i apelacyjnych napłynie lawina spraw, głównie tych, którymi dziś zajmują się rejony. Najgorzej będzie w apelacjach, które dziś zajmują się najpoważniejszą przestępczością zorganizowaną i korupcją. Trafi do nich np. cała kategoria przestępstw przeciwko instytucjom państwowym i samorządowym. W praktyce? Na przykład znieważenie strażnika miejskiego albo szarpanie policjanta za mundur podczas interwencji. Prokuratury okręgowe zajmą się zaś takimi drobnymi przestępstwami, jak złożenie fałszywego oświadczenia o zarobkach podczas zakupu telefonu na raty.
– Widać wielką beztroskę w żonglowaniu właściwością rzeczową prokuratur – komentuje Jaromir Rybczak, zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie.
Z jego szacunków wynika, że tylko z prokuratur rejonowych jego okręgu na poziom apelacji trafiłoby ok. 840 spraw.
– Będzie paraliż. Nie widzę szansy, aby taką liczbę udźwignęli prokuratorzy z naszej jednostki, nawet jeśli zaangażujemy wszystkich do prowadzenia spraw – ostrzega Piotr Kosmaty, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie.
Założeniem nowego regulaminu jest bowiem także to, aby każdy prokurator prowadził sprawę.
Z raportu opracowanego na Pomorzu wynika, że do prokuratury apelacyjnej w Gdańsku trafiłoby na podstawie regulaminu 5829 spraw – a więc niemal 100 razy więcej niż w 2013 r. (66 spraw). Podobny wzrost byłby w Prokuraturze Apelacyjnej w Białymstoku. W 2013 r. wpłynęło do niej 55 spraw. Po zmianach regulaminu trzeba się liczyć, że będzie ich 2808. W okręgówkach szykuje się wzrost dziesięciokrotny: w Olsztynie PO będzie musiała udźwignąć 1110 spraw (w 2013 r. miała ich 110), a PO w Bydgoszczy zajmie się 1011 sprawami (w 2013 r. – 99).
– Prokuratorzy byli, są i będą gotowi do wykonywania powierzonych im obowiązków służbowych. Jednak stypizowanie właściwości rzeczowej w niewyobrażalnym stopniu dociąży ilościowo prokuratury okręgowe i prokuratury apelacyjne. A to, z uwagi na stosunkowo niewielką liczbę prokuratorów zatrudnionych w tych jednostkach, negatywnie wpłynie na czas trwania tych postępowań – ocenia Mariusz Marciniak, rzecznik prasowy Prokuratury Apelacyjnej w Gdańsku.
Inaczej widzą to prokuratorzy z rejonów.
– Na wyższych szczeblach zapanowała panika inspirowana przez samą Prokuraturę Generalną. To strach przed tym, że po latach trzeba będzie stanąć przed obliczem sądu i prowadzić własne sprawy, a nie tylko nadzorować cudze. To obawa przed zniesieniem dobrostanu, w którym duża część prokuratorów nie dźwigała na co dzień odpowiedzialności za decyzje procesowe – komentuje Jacek Skała, szef Związku Zawodowego Prokuratorów i Pracowników Prokuratury.
Jak mówi, prokuratorzy powinni zrozumieć, że jeśli w lipcu 2015 r. zacznie obowiązywać znowelizowany k.p.k., wówczas nie będzie możliwości tymi samymi rękami co teraz wykonania dwukrotnie większej pracy. Ta praca musi zostać równomiernie podzielona między wszystkich. Bo dziś 99,5 proc. postępowań dźwigają na swoich barkach mrówki z rejonów.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama